- Hubert Walas
W poszukiwaniu odpowiedzi.
Wojna na Ukrainie angażuje w sposób pośredni lub bezpośredni setki milionów ludzi, a to prowadzi do plątaniny przyczynowo skutkowych powiązań, nad którą de facto nikt nie sprawuje kontroli. Niemniej by przynajmniej spróbować poszukać potencjalnej odpowiedzi, najlepiej sięgnąć po opinię osób będących najbliżej bieżących wydarzeń, z szeroką perspektywą i stałym dostępem do informacji, nawet tych najtajniejszych.
Osobą, która najlepiej wpisuje się w opis ze wstępu jest szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyrylo Budanow. Ukraiński generał jest jedną z najlepiej poinformowanych osób na temat trwającej inwazji, zarówno ze strony ukraińskiej, jak i z racji pełnionej funkcji - ze strony agresora - Federacji Rosyjskiej.
Budanov nie jest cytowany przez nas po raz pierwszy. To właśnie informacje przekazane przez ukraińskiego generała stanowiły podstawę dla, jak się później okazało proroczego odcinka z 23 listopada 2021 roku, w którym mówiliśmy o planach i motywach rosyjskiej inwazji.
W ostatnim czasie Budanov udzielił dwóch wywiadów - jednego dla Ukraińskiej Prawdy, drugiego dla amerykańskiego The Drive, w których dzieli się swoją perspektywą na wiele kluczowych kwestii obecnie trwającej wojny. W tym również odpowiada na pytanie – jak i kiedy zakończy się jego zdaniem największa wojna w Europie od 80 lat.
Wszystko co teraz robi Rosja to akty terroru - mówi Budanov. Wcześniej atakowali głównie cele militarne, i mniejszą liczbę celów cywilnych. Teraz celują tylko w obiekty cywilne. Marzą o pogrążeniu Ukrainy w ciemności, chłodzie i głodzie. Jednak te marzenia, w opinii Ukraińca, pozostaną płonne.
Terror to cel nowego zwierzchnika rosyjskich sił zbrojnych - Sergeya Surovikina. Niemniej przejęcie dowodzenia przez Surovikina w ocenie szefa ukraińskiego wywiadu nic nie zmieni. „Nie powinien być niedoceniany, ani przeceniany. Jednak nikogo nie zaskoczy okrucieństwem. Jest zbyt dużo ofiar, upłynęło zbyt dużo czasu. Ludzie przywykli do eksplozji, zabójstw i śmierci. To nie zadziała”.
Rosyjski terror może trwać jeszcze długo - głównie dzięki irańskim dronom Shaheed i Mojacher. Zapas rosyjskich rakiet balistycznych i manewrujących jest coraz mniejszy, ale użycie irańskich dronów, które Ukraińcy na ten moment strącają w 70% powoduje, że perspektywa cywilnego terroru utrzyma się na co najmniej najbliższych kilka miesięcy. Niedługo możemy zobaczyć również irańskie rakiety balistyczne.
W tym miejscu mieliśmy przygotowaną sekcję na temat wyzwolenia Chersonia, jednak w trakcie tworzenia materiału 9 listopada Surovikin i Shoigu wydali rozkaz wycofania się za Dniepr, w tym z Chersonia. Budanow obstawiał że miasto będzie bronione, niemniej warto przytoczyć jeden fragment z pierwotnego materiału, który dalej uwiarygadnia prognozy Ukraińca.
Jak zatem wyglądają perspektywy wyzwolenia Chersonia? Poza tym, że tak jak już wspominaliśmy nie będzie to spacerek, bo Rosjanie przygotowują się do obrony miasta - Budanov podaje konkretną datę. We wcześniejszym wywiadzie dla Ukraińskiej Prawdy powiedział, że uda się to zrobić do końca roku. W wywiadzie dla The Drive, którego udzielił 4 dni później, skrócił tę datę mówiąc, że najprawdopodobniej Chersoń będzie obity już do końca listopada.
Jak się później okazało, ta prognoza sprawdziła się już na początku miesiąca.
Jak natomiast wygląda zagrożenie ze strony Białorusi? Budanov uważa, że jest realne, to nie jest dla nikogo sekret, jednak zagrożenie nie jest natychmiastowe. Rosjanie nie mają tam obecnie wystarczających sił, jako że na ten moment znajduje się tam ledwie ponad 4000 żołnierzy. A jest mało prawdopodobne by Białorusini podjęli taką inicjatywę samemu. Niemniej sytuacja może ulec zmianie bardzo szybko gdy Rosjanie stracą Chersoń. Siły z tego kierunku mogą zostać szybko przetransportowane na Białoruś by ponowić zagrożenie od północy.
Budanow dodaje, że całość rosyjskiego zgrupowania na Ukrainie wynosi teraz ponad 170 000 żołnierzy, a obecna fala mobilizacji doda kolejne 220 000. Uważa jednak, że fala słabo przeszkolonych rekrutów o niskim morale nie będzie miała kluczowego znaczenia. „Rzucają na nas mięso armatnie, ale w nowoczesnej sztuce wojennej to nie ma dużego znaczenia, decydującego dla losów wojny.” Coraz większą rolę zaczyna odgrywać natomiast błoto. Na początku służyło Ukraińcom, teraz działa przeciwko nim. Teren jest najczęściej nieprzejezdny dla sprzętu kołowego.
Interesujące jest także spojrzenie Budanova na kwestię tamy w Nowej Kachówce. Ukrainiec potwierdza, że tama jest częściowo zaminowana przez Rosjan, co najmniej od kwietnia. Całkowite jej wysadzenie byłoby wielką katastrofą humanitarno-środowiskową, jednak skutki tego wybuchu przypadłyby przede wszystkim na Rosjan, ponieważ woda zdewastowałaby przede wszystkim lewy brzeg Dniepru. Czyli teren na wschód od rzeki - a zatem kontrolowany w tym momencie przez Kreml. Rosjanie straciliby również możliwość dostaw słodkiej wody na Krym, co było jednym z celów operacyjnych na kierunku południowym. Zagrożone byłoby również działanie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Co więcej w efekcie tych działań Rosjanie byliby zmuszeni wycofać się na Krym, twierdzi Budanow.
Natomiast potencjalne zyski wynikające z sabotażu tj. spowolnienie Ukraińców byłby krótkoterminowe - wstrzymałoby ofensywę na jakieś dwa tygodnie, ale nie miałyby strategicznego znaczenia. Bardziej prawdopodobna jest opcja częściowego zniszczenia tamy, co obejmowałoby zniszczenie maszynowni, niektórych śluz, czy dróg prowadzących do tamy. Tama byłby niezdatna do użytku zgodnie z jej przeznaczeniem, przelałaby się część wody, ale nie byłoby to aż tak tragiczne w skutkach. Na taki scenariusz wskazuje również sposób w jaki Rosjanie zaminowali obiekt.
Budanow porusza również temat sytuacji wewnętrznej w Federacji Rosyjskiej i podkreśla minorowe nastroje rosyjskiej elity po fikcyjnej aneksji czterech ukraińskich regionów. „To jest dla nich katastrofa, wiedzą o tym bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć, że tam wszyscy są idiotami - tak nie jest. Mówię to, pomimo tego, że nie lubię Rosji. Anektowali nowe terytoria, a następnego dnia zaczęli je tracić.”
W dalszej części wywiadu padają nawet nazwiska potencjalnych następców Putina. Budanov od razu przekreśla Medvedeva, który jak twierdzi nie ma szans. W gronie ekspertów często przewija się nazwisko Nikolaja Patrusheva, jako osoby numer dwa po Putinie. Jednak Patrushev na miejscu Putina nie widziałby siebie, ale swojego syna - Dmitrija, obecnego ministra rolnictwa, twierdzi ukraiński generał. Budanov przytacza jeszcze jedno nazwisko - Sergeya Kiriyenki - zastępcę szefa sztabu Administracji Prezydenta Rosji. W jego opinii widzi się on jako następca po mniej lub bardziej pokojowym transferze władzy.
Na pytanie czy obalenie Putina jest realnym scenariuszem Budanov odpowiada, że tak, ale jeszcze nie teraz. Niemniej jak Rosja dozna porażki, stanie się to bardzo szybko, a Federacja Rosyjska zmieni swoją formę. Ktokolwiek przyjdzie jednak po Putinie z pewnością całą winą obarczy obecnego władcę Kremla.
Najważniejsze pytanie brzmi - jak i kiedy wojna rosyjsko-ukraińska się zakończy. I tu Budanov nie unika odpowiedzi. „To bardzo proste - zakończy się zwycięstwem Ukrainy. Dojdziemy do granic Ukrainy z 1991 roku, a następnie uznamy to jako dobrą szansę na zakończenie wojny”. Przypomnijmy, że te granice obejmują Półwysep Krymski. Kiedy może się to stać?
W przyszłym roku - odpowiada szef ukraińskiego wywiadu.
To powiedziawszy musimy zdawać sobie sprawę, że w prominentnych mediach zachodnich coraz częściej pojawiają się głosy, które wręcz obawiają się takiego rozwoju sytuacji. W tym celu możemy spojrzeć na dwa teksty, dla dwóch poważnych i opiniotwórczych mediów. Pierwszy Emmy Ashford dla Foreign Affairs jest bardziej zaewaluowany i niesie pozorną troskę o Ukrainę.
Autorka wprawdzie przyznaje, że to jeszcze nie czas na ściągnięcie Kijowa i Moskwy do stołu negocjacyjnego, ale pytanie które stawia, to nie „czy rozpocząć negocjacje, ale kiedy”, bo jak twierdzi niemal wszystkie wojny kończyły się negocjacjami. Ashford chwali administrację Bidena za dotychczasową pomoc Ukrainie, ale „jeśli nie znajdzie ona skalibrowanej odpowiedzi na wojnę, może zostać pochłonięta niebezpieczną fantazją absolutnego zwycięstwa”.
Zatem co proponuje Ashford? „Ukraina i sojusznicy muszą skupić się na kluczowych interesach, takich jak niepodległość i ochrona ludności. Zamiast skupiać się na odzyskaniu całego terytorium lub ukaraniu Rosjan, Ukraina powinna szukać rozwiązań, które nie spowodują znaczącej eskalacji ze strony Rosji”. Później pojawiają się jeszcze bardziej ciekawe tezy sugerujące, że Ukraina z mniejszym terytorium bez Krymu i Donbasu będzie łatwiejsza do obrony w przyszłości i bardziej stabilna.
Mimo, że artykuł już na początku wyprzedzająco zastrzega, że nie chodzi o uleganie „nuklearnemu szantażowi”, ciężko zrozumieć o jaką eskalację chodzi autorce. Rosja rzuca przeciwko Ukrainie całą postsowiecką i tę nowocześniejszą technikę militarną, którą Ukraińcy odpierają używając frakcji potencjału sprzętowego NATO, rzuca tysiące nieprzeszkolonych rekrutów na pole bitwy, rzuca lub raczej porzuca podstawy swojej gospodarki zrywając powiązania energetyczne z Europą. Jednym słowem rzuca wszystko co ma, z wyłączeniem ładunków jądrowych. Wprowadzenie przez Kreml nuklearnej narracji jest jedną z ostatnich instancji na zmuszenie Ukrainy i Zachodu do negocjacji, w co idealnie wpisuje się tekst Ashford.
Podobną atmosferę strachu, tym razem w artykule dla New York Times, wprowadza Charles A.Kupchan. Tekst o dobitnym tytule „Czas ściągnąć Rosję i Ukrainę do stołu negocjacyjnego” zaczyna się podobnie do eseju Ashford - twierdzeniem, że Biden i jego ekipa słusznie pomogła Ukrainie na początku. Teraz czas jednak użyć tej przewagi i zmusić Ukraińców do negocjacji. Kupchan nie owija w bawełnę. Krytykuje Ukraińców, za rzekomo, prowokacyjne ataki na Rosjan i pisze wprost „Sukcesy Ukrainy na polu walki mogą pójść za daleko”, bo krótko mówiąc - grozi to wojną światową, włączając w to, ponownie, eskalację nuklearną.
Jakie rozwiązanie Kupchan proponuje Kijowowi? Po pierwsze - Ukraina nigdy nie dołączy do NATO i będzie neutralna. Tu autor powtarza popularne wśród rosyjskich propagandystów tezy o potędze wojskowej NATO stojącej u wrót Rosji. Druga część umowy musiałaby natomiast zawierać ustępstwa terytorialne na rzecz Rosji - najlepiej Krym i Donbas.
Obaj autorzy, co ciekawe pracujący na tym samym uniwersytecie - Georgetown, świadomie lub nie ulegają złudnej iluzji poprawy sytuacji osiągnięciem krótkotrwałego dealu. Argumentacja stojąca w kontrze do takiej postawy została już przedstawiona na tym kanale, ale jako że sprawie towarzyszy stawka najwyższa z możliwych - warto powiedzieć o tym raz jeszcze.
Zagrożenie nuklearne istnieje, ale istniało zawsze z samej racji, jak to ujął Budanov, bo „nasz sąsiad jest nieco szalony i posiada broń atomową”. Jednak to zagrożenie wymierzone jest głównie w Ukrainę, i jeśli Kijów godzi się z taką ewentualnością to ma do tego prawo.
Zgniły rozjem przyniesie pozorny pokój dzisiaj, uderzy jednak dziesięciokrotnie silniej tylko z opóźnieniem. Wszystkie namowy do zawarcia jakiegokolwiek porozumienia już teraz, zanim Ukraina odzyska prawnie należne jej terytoria, przy jednoczesnym ugięciu się pod nuklearnym straszakiem wysyłają tylko jeden sygnał do państw autorytarnych - możesz rozpętać wielką wojnę, ale skoro masz broń atomową, ujdzie Ci to na sucho, a nawet coś jeszcze zyskasz. Podkopują również status amerykańskiej potęgi - która mając zasoby do ochrony ustanowionego przez siebie porządku, nie zrobiła tego. Uleganie nuklearnemu szantażowi - bo do tego sprowadzają się teksty Ashford i Kupchana, sprawia że jedna rzecz jest pewna - w przyszłości na pewno usłyszysz go więcej, a wojna nuklearna stanie się bardziej prawdopodobna.
Z perspektwy Ukrainy sprawa jest jeszcze prostsza. Zelensky mówi, że chce zaoszczędzić następnym pokoleniom, kolejnych wojen z Rosją - i właśnie o to toczy się teraz rozgrywka. Ukraińcy są bowiem przekonani, że jeśli Rosja nie zostanie nie zostanie ukarana za swoje zbrodnicze działania dzisiaj, nie zmieni się dostatecznie, to kolejna wojna wymierzona w Ukrainę jest kwestią czasu. Pytanie tylko czy wydarzy się to za 5, 10, czy 15 lat. Problem w tym, że następnym razem Kreml na pewno lepiej się do niej przygotuje. Podobne przekonanie panuje w Państwach Bałtyckich, czy Polsce, która z tego powodu przechodzi największą militaryzację od wieków.
Wbrew twierdzeniom Ashford - istnieje scenariusz kończący wojnę na Ukrainie, który obejmuje zarówno pełne zwycięstwo Ukrainy, skutkujące odzyskaniem wszystkich terytoriów, jak i nie kończący się atomową zagładą. Co więcej, taki scenariusz może rozegrać się bardzo szybko.
W takiej sytuacji mielibyśmy do czynienia mniej więcej z taką sekwencją.
Postępy Ukraińców i konwencjonalna porażka Rosji skutkują coraz bardziej niestabilną sytuacją w rosyjskim aparacie władzy. Dzieje się to już teraz. To prowadzi do konsolidacji posiadanych zasobów i zacieśnienia nad nimi kontroli przez silowikow - osób, które sprawują realną władzę w rosyjskich ministerstwach - tzw. siłowych. Z resztą już teraz to obserwujemy - Kadyrow, czy Prigozin dysponują de facto prywatnymi armiami. W pewnym momencie, któryś z nich lub inny generał może stwierdzić, że bardziej niż na Ukrainie jego oddziały przydadzą się w Moskwie w celu ochrony własnej węższej sfery interesów lub w celu walki o najwyższe pozycje na Kremlu. To może skutkować niemal natychmiastowym odwrotem z Ukrainy i walką o władzę w Moskwie. Zdaniem Timothego T.Snydera - znanego historyka zajmującego się postsowieckim obszarem, taki ciąg wydarzeń był historycznie bardzo często spotykany.
Ponadto Snyder, w kontrze do coraz częstszych po prawej stronie amerykańskiego establishmentu komentarzy nawołujących do zmniejszenia lub zaniechania wsparcia dla Kijowa, przedstawił bardzo logiczną argumentację dlaczego wspieranie Ukrainy to nie tylko moralna odpowiedź na rosyjskie zbrodnie, lecz to również kwestia absolutnie kluczowa dla twardych interesów USA - amerykańskiej potęgi i bezpieczeństwa amerykańskich obywateli.
Ukraiński opór rosyjskiemu natarciu wspiera amerykańskie bezpieczeństwo bardziej niż robi lub zrobiłaby to jakakolwiek polityka. Przez lata amerykańska administracja, jak twierdzi Snyder, nie potrafiła podjąć działań, które skutecznie przeszkodziłyby Rosjanom osłabianie i łamanie globalnego porządku.
Już teraz Ukraińcy bijąc rosyjskie siły i obnażając jej słabości sprawili, że perspektywa znacznie większej wojny w Europie, geograficznej bliższej jej zachodowi, jest dzisiaj o wiele mniej prawdopodobna. Mniej prawdopodobna w opinii historyka jest również wojna globalna.
Ukraińcy, zatrzymując Rosjan, pokazali jak trudne są to operacje. To nie pozostaje niezauważone przez Chińczyków, głównego rywala USA, planującego inkorporację Tajwanu - pokojową lub nie. Ukraina, w opinii Snydera, zmniejszyła prawdopodobieństwo chińskiego uderzenia na wyspę. Zrobiła to jedynie broniąc się. Bez Ukraińców, Waszyngton nie miałby instrumentów by wysłać do Chińczyków sygnał o takiej skali, bez narażania żyć amerykańskich żołnierzy.
To wręcz niezręczne, pisze Snyder, że drugi kraj robi dla nas aż tyle. Zyski z ukraińskiej obrony są dla amerykańskiego bezpieczeństwa tak ogromne, że nasz establishment wstydzi się o nim mówić bezpośrednio
Snyder kończy: „Moją motywacją dotyczącą rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest zapobieganie ludobójstwu i obrona demokracji. Ale ci, którzy myślą najpierw o interesach USA, powinni dostrzec, to co Ukraińcy robią dla amerykańskiego bezpieczeństwa. Bądźmy chociaż po naszej stronie.”
Lato przyszłego roku, które przewinęło się w wypowiedziach Budanova jako czas ukraińskiego zwycięstwa, to bardzo optymistyczny scenariusz. Jednak właśnie on, nie zgniły rozejm, powinien być celem każdego, komu zależy na spokojnej i bezpiecznej przyszłości następnych pokoleń.
Wywiad z Budanovem - https://www.thedrive.com/the-war-zone/ukraines-intel-chief-on-how-the-war-ends-putins-nuclear-threats-iranian-drones-and-more
https://wartranslated.com/kyrylo-budanov-when-we-return-crimea-the-crimean-bridge-will-cease-to-exist/
https://www.foreignaffairs.com/ukraine/ukraine-war-will-end-negotiations
https://www.nytimes.com/2022/11/02/opinion/russia-ukraine-negotiation.html