Bruksela musi reagować.

“Jasnym jest, że odpowiedzi Europy dla jej obywateli nie działają” - powiedziała w sierpniu 2023 roku premier Włoch Giorgia Meloni.

Ten slogan mógłby stanowić za komentarz dla wielu prawicowych europejskich partii, które odniosły sukces w czerwcowych wyborach do europarlamentu. Partia Meloni - Bracia Włosi - wygrała wybory w Italii poprawiajac swój wynik aż o 14 mandatów. Jeszcze bardziej brzemienny w skutkach był jednak wynik we Francji, gdzie Zjednoczenie Narodowe Marine le Pen zdominowało wybory uzyskując ponad 30% głosów i tym samym 30 mandatów, deklasując partię Odrodzenie Emmanuela Macrona. Swój status drugiej siły w Niemczech potwierdziła z kolei skrajnie prawicowa AfD, ustępując wyłącznie chadekom z CDU/CSU. Bardzo dobre wyniki odnotowała także austriacka FPO, czy polska Konfederacja.

W efekcie nagłówki światowych, liberalnych periodyków, zdominowały hasła mówiące, że oto Europa “skręca w prawo”, w niektórych przypadkach dokonując skrętu wręcz radykalnego, czemu często towarzyszą nawiązania do faszystowsko-nazistowskiej historii Starego Kontynentu.

Czy taka ocena jest jednak zasadna? Jak można odczytywać czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego i dlaczego Europa zaczyna przypominać sobie niezmienne prawidła geopolityki.

Skręt w prawo

Od 6 do 9 czerwca ponad 180 milionów Europejczyków, z 357 uprawnionych do oddania głosu wzięło udział w wyborze 720 członków Parlamentu Europejskiego. To ciało polityczne, które obraduje w Strasburgu i Brukseli, dzierży znaczną władzę, uchwalając dyrektywy dotyczące jednolitego rynku UE, handlu międzynarodowego, zrównoważonego rozwoju środowiska, rolnictwa, imigracji i innych. Każdy z krajów członkowskich Unii deleguje do parlamentu posłów podług wielkości każdego z nich. Największą rzeszę w europarlamencie posiadają zatem Niemcy - 96 europosłów, za nimi są Francuzi - 81; dalej Włosi - 76, Hiszpanie - 61, i na piątym miejscu Polacy - 53.

Same partie natomiast łączą się w europarlamencie w większe frakcje polityczne. Robią to głównie na niwie poglądów politycznych i ideologicznych. W tym momencie w Parlamencie Europejskim istnieje 7 takich ugrupowań, plus, niemało, bo 100 posłów niezrzeszonych.

W ostatniej 5 letniej kadencji Europarlamentu w izbie tradycyjnie dominowały partie liberalne - tak, zbiorczo, można by określić kwartet: najliczniejszej centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej, z której wywodzi się m.in. szefowa komisji Ursula von der Leyen, centrowa Odnówmy Europę, lewicowi Socjaliści, a także Zieloni. Łącznie wszystkie te partie miały większość 489 mandatów, i w zależności od omawianych tematów łączyły się w kolacje i nadawały bieg wydarzeń w Brukseli.

Na początku czerwca 2024 ‘liberalna koalicja’ otrzymała jednak znaczący cios. Zieloni stracili 18 krzesełek, Socjaliści 4, a Odnowiciele aż 23. Część puli przejęli ludowcy z EPP, zyskując 13 mandatów, jednak ogólny bilans jest wyraźnie na minus. Gdzie się podziało ponad 30 mandatów? Poszły na prawo lub wręcz skrajne prawo. Konserwatyści i Reformatorzy, którą tworzą m.in. Bracia Włosi Meloni, czy PiS Kaczyńskiego zyskali 4 mandaty. Jednak będąca jeszcze bardziej na prawo od nich Tożsamość i Demokracja tj. Zjednoczenie le Pen, włoska Lega, czy prorosyjska austriacka FPO, zyskały aż 9 mandatów. I to nie licząc Alternatywy dla Niemiec, która została z tej frakcji niedawno wykluczona. AfD ma dzisiaj w europarlamencie 15 europosłów, o 6 więcej niż wcześniej. Oprócz AfD, wielu prawicowych lub skrajnie prawicowych europosłów także pozostaje niezrzeszona m.in. polska Konfederacja, węgierski Jobbik i Fidesz, który znowu wygrał wybory, choć z mniejszą niż zazwyczaj przewagą. Spekuluje się, że Fidesz, AfD i Konfederacja mogłyby utworzyć nową partię, która najpewniej znajdowałaby się jeszcze dalej na prawo, niż nawet Tożsamość i Demokracja.

Zatem o ile centrum i lewica dalej w teorii posiada większość, wybory roku 2024 pokazały że Europa wyraźnie skręca w prawo i nigdzie nie jest to lepiej widoczne, niż we Francji.

Fortel Macrona?

„Nasza cywilizacja może umrzeć. Może umrzeć, ponieważ zostanie utopiona w migrantach, którzy nieodwracalnie zmienią nasze zwyczaje, kulturę i sposób życia.” - w tłumie 5 tysięcy powiewających francuskich flag powiedział Jordan Bardella - nowa gwiazda francuskiej polityki. Ledwie 28 letni Bardella jest prezydentem Zjednoczenia Narodowego, i de facto protegowanym Marine Le Pen, która formalnie pozostaje liderką ugrupowania w parlamencie.

Urok i wigor młodego Bardelli, w połączeniu z faktem, że nie nosi nazwiska ‘Le Pen’ wygładził wizerunek partii, która coraz rzadziej kojarzona jest we Francji z ruchem radykalnym, czy wręcz faszystowskim, i zaczyna przejmować elektorat umiarkowany. Le Pen zdystansowała się między innymi od niemieckich radykałów z AfD, mówiąc że nie zasiądzie z nimi w jednym klubie europarlamentarnym. Pomogło, a namacalnym dowodem tej tektonicznej zmiany we francuskiej polityce były wybory do Europarlamentu, gdzie Zjednoczenie Bardelli i Le Pen zmiażdżyło konkurencję otrzymując, aż 31% głosów i 30 foteli w Brukseli - o 4 więcej, niż dwa kolejne ugrupowania - Odrodzenie Macrona, oraz Socjaliści Glucksmanna - wzięte razem.

Jeszcze przed wyborami dyrektor kampanii Bardelli Alexandre Loubet powiedział, że w przypadku znaczącego zwycięstwa Zjednoczenia Narodowego, partia domagać się będzie rozwiązania parlamentu i nowych wyborów. I ku zaskoczeniu wielu osób, po ogłoszeniu wyników wyborów, Emmanuel Macron to dokładnie zrobił - rozwiązał Zgromadzenie Narodowe i zarządził nowe, przyspieszone wybory, które odbędą się już za dwa tygodnie.

„Nie możemy udawać, że nic się nie stało. Musieliśmy podjąć decyzję. To rozwiązanie jest [..] gestem wielkiego zaufania do francuskiego narodu. Mówię do Fracuzów - nie bójcie się, pójdźcie i zagłosujcie”. - powiedział Emmanuel Macron.

Francuski prezydent podnosi zatem rękawicę rzuconą przez „lepenistów”, i wykonuje odważny gambit z pozycji słabości przegranych wyborów. W tym momencie ruszyła machina spekulacji - dlaczego zdecydował się na taki fortel? Opinii jest tyle ilu obserwatorów.

Z jednej strony można powiedzieć, że Macron postanowił przejąć inicjatywę i na fali wygranej przez Le Pen wyborów zbudować przed skrajną prawicą strach i zmobilizować wyborców umiarkowanych zarówno z lewej, jak i prawej strony establishmentu, by ci odrzucili ofensywę radykałów. Ponadto system wyborów parlamentarnych we Francji, oparty na jednoosobowych okręgach wyboryczych, teoretycznie premiuje osoby centrowe i umiarkowane.

Problem w tym, że negatywny elektorat Macrona i Le Pen w ostatnich latach wyrównał się, a wręcz jest obecnie większy po stronie prezydenta. Również po pierwszych ruchach na francuskiej scenie politycznej widać, że nikt nie spieszy się by na siłę bratać się z Macronem, przeciwko Le Pen i Bardelli. Kordon sanitarny izolowania partii założonej przez Jean-Marie Le Pena przestał istnieć.

Lewica tworzy własną koalicję przeciwko Macronowi i Le Pen, złożoną z czterech partii. Natomiast ‘gaulliści’ z Republiki, którzy wydają się najbliżsi Odrodzeniu Macrona, zapowiedzieli wręcz sojusz ze Zjednoczeniem Narodowym! Gwoli ścisłości - decyzję taką podjął lider partii Eric Ciotti, czym wzburzył dużą część swoich partyjnych kolegów, co najpewniej będzie skutkowało rozłamem i podziałem głosów między Le Pen i Macrona. Już podczas pisania tego tekstu gruchnęła wiadomość o kolejnym sukcesie Marine Le Pen, która na swoją stronę zdolała przeciągnąć Marion Maréchal - numer dwa w partii Rekonkwista Érica Zemmoura. Marine, która co ciekawe jest ciotką Marion, zdołała zatem rozbić kolejnego rywala i wzmocnić swój blok. Zemmour - również skrajny prawicowiec - powiedział, że Maréchal „pobiła rekord świata w zdradzie”.

Niektórzy, jak Louis-Vincent Gave, sądzą że po stronie Macrona i rządzącej kolacji są finanse. Kampania wyborcza jest droga, a fundusze partii są puste po wyborach do Europarlamentu, tymczasem banki mają niechętnie udzielać kredytów skrajnej prawicy, preferując centrum i lewicę. Jednakże czas między jednymi, a drugimi wyborami jest tak krótki, że wyborcy wcale nie będą musieli być zdezorientowani i zdemotywowani. Przeciwnie.

Innymi słowy - kolejna porażka jest bardzo realna i Macron musi zdawać sobie z tego sprawę. A co jeśli porażka jest jest dopuszczalną opcją?

System prezydencki we Francji - w przeciwieństwie np. do polskiego - oznacza, ze to głowa państwa dzierży większość władzy. Zatem to nie wybory parlamentarne, lecz prezydenckie są najważniejsze dla przyszłości V Republiki. Z drugiej strony, jako że Macron i jego partia pozostają u władzy zarówno w parlamencie, jak i w urzędzie prezydenta i ponoszą odpowiedzialność za kierunek kraju, tym samym przyjmują większość ciosów, co w trudnych czasach skrzętnie wykorzystuje opozycja.

Zatem Emmanuel Macron może sądzić, że niezależnie od wyniku wyborów parlamentarnych, zmiana układu mu pomoże. Jeśli zmobilizuje wyborców przeciw Le Pen i wygra, to wzmocni słaby parlament oraz zademonstruje, że daleka prawica Le Pen nigdy nie przejmie władzy we Francji. Jednak jeśli przegra, a władze w nim faktycznie zdobędzie Zjednoczenie Narodowe, to partia Le Pen zacznie ponosić bezpośrednią odpowiedzialność, dając Macronowi i jego partii możliwość uderzania i wykorzystywania tego faktu w o wiele ważniejszej kampanii prezydenckiej, która swój finał będzie miała w 2027 roku. W tym czasie Macron dalej będzie u steru władzy, więc jego ryzyko jest skalkulowane, choć władzy niepełnej. Co ciekawe, podobne głosy o przyspieszone wybory słychać także w Niemczech, do czego wzywa Alan Posener na łamach Die Zeit. Jednak w przypadku rządu Olafa Scholza oznaczałoby to utratę urzędu kanclerza i najpewniej trzecią pozycję za chadekami i AfD. W najlepszym wypadku Scholz skończyłby w koalicji z CDU/CSU i kilkoma ministerstwami, więc nic dziwnego że mu się do tego nie spieszy.

Wracając do Francji - bieżące sondaże wskazują na zwycięstwo Zjednoczenia Narodowego, choć bez wymaganej większości. Le Pen musiałaby szukać koalicjanów, a przy dynamicznie rozwijającej się sytuacji niczego nie można wykluczyć. Natomiast premiera Attala w takim wariancie zastąpiłby jeszcze młodszy Bardella.

Globalna zmiana

I tak, niezależnie czy spojrzymy na Francję, Niemcy, Włochy, Polskę, czy Hiszpanię, a także mniejsze kraje jak Holandia, Belgia, Austria, Węgry czy Słowacja - ewidentnie widać, że scena polityczna przemieszcza się w prawą stronę spektrum. Dlaczego?

Lewica w ostatnich dwóch dekadach swojej filozofii poszukiwała w nurtach takich jak identity politics tj. polityka tożsamościowa, czy tzw. wokeness, jako antidodum na szereg problemów społecznych, czy wręcz ekonomicznych. Miało to także przełożenie na politykę zagraniczną, w szczególności w kontekście migracji. Polityka otwartych granic, szczególnie w Europie, miała stanowić rozwiązanie dla demograficznych problemów Starego Kontynentu. Natomiast sami migranci w zetknięciu się z kulturą tego miejsca, mieli ją stopniowo asymilować.

Nikomu chyba nie trzeba przypominać, że stało się dokładnie odwrotnie. Polityka migracyjna doprowadziła do stopniowej, wewnętrznej destabilizacji wielu krajów Europy Zachodniej, dając paliwo do wzrostu m.in. dla Zjednoczenia Narodowego we Francji, czy Alternatywy dla Niemiec w Republice Federalnej.

Zatem hasła - równości, otwartości, czy inkluzywności, choć w esencji bardzo wzniosłe i co do zasady potrzebne, były błędnie implementowane, co doprowadziło do obecnej sytuacji oraz globalnego spadku zaufania do lewicy i wzrostu ugrupowań prawicowych. Ideały kończą się tam, gdy kobieta boi się wyjść po zmroku z domu, przejechać 5 kilometrów Uberem, natomiast dotychczas spokojna, rodzinna dzielnica zmienia się w miejsce o profilu bliższym Bagdadowi.

W tym kontekście obserwujemy również jeszcze szerszy proces. Czasy stabilne, zamożne, pokoju są czasami w których w siłę rosną ugrupowania lewicowe - to wtedy pojawiają idee w jaki sposób rozporządzić istniejącym majątkiem w społeczeństwie w sposób najbardziej sprawiedliwy i produktywny. To takie tematy wygrywają wybory kandydatom.

Jednak dzisiaj czasy są zupełnie inne. Wojna ofensywna Federacji Rosyjskiej, wojna w Strefie Gazy, widmo wojny o Tajwan, czy szereg innych konfliktów w Afryce, czy na Bliskim Wschodzie wpływa na rzeczywistość w sposób tak brutalny, że nie da się dłużej tego ignorować. Kraje Europy doświadczają chaosu międzynarodowego w różny sposób. Polska, Państwa Bałtyckie, Szwecja, czy Finlandia z największym niepokojem patrzą w kierunku Moskwy. Dla Greka, Włocha, czy Francuza istotniejsza jest kwestia migracji oraz skutecznego rozwiązania systemowego. Całość odbija się również na gospodarce.

I to również kolejny kamyczek do ogródka, tłumaczący trendy na europejskich szczytach władzy. Jeśli jest dobrze, to nikt nie szuka na siłę zmiany. Ale dobrze nie jest. Europa od dwóch dekad znajduje się w trakcie swobodnego procesu utraty znaczenia vis a vis Stanów Zjednoczonych i Chin. Natomiast w ciągu tych dwóch dekad u unijnego steru zasiadają cały czas osoby o zbliżonych poglądach i pomysłach. W takiej konfiguracji partie antyestablishmentowane mają naturalną przewagę inicjatywy i możliwość przejmowania wyborców, którzy są zmęczeni, bądź zdenerwowani, ciągłym letargiem czy to poszczególnych stolic, czy samej Brukseli.

W tym kontekście sytuacja może rzeczywiście przypominać lata wielkiego kryzysu przełomu lat 20 i 30 XX wieku w Europie, w których do głosu w wielu krajach dochodzili populiści. Dzisiaj, mimo wszystko, sytuacja jest znacznie bardziej stabilna. Dywidenda, którą przez dekady Europa sobie zbudowała, dalej oferuje względną zamożność, dostatek oraz - w zależności od miejsca - bezpieczeństwo.

Jednak margines na błędy poznawcze się kończy. Bez realnego planu poprawy, w kolejnych wyborach Unia, czy konkretne kraje bloku, swoimi błędami, mogą zaoferować ugrupowaniom skrajnym - zależnie od przyjętej definicji - znacznie większy udział w kształtowaniu polityki.

Geopolityczna Unia

Poza wspomnianą migracją, która dalej będzie w dużym stopniu kształtowała nastroje społeczne, Bruksela - być może ciągle pod rządami Ursuli von der Leyen ze zwycięskiej EPP - będzie musiała nawigować przez co najmniej kilka krytycznych kwestii.

Jedną z nich jest energetyka i polityka klimatyczna, które wiążą się ze sobą nierozerwalnie. Prawa strona europarlamentu chce wymazania, bądź co najmniej wyhamowania, założeń europejskiego Zielonego Ładu. Kompromisem w tym kontekście mogłoby być szersze postawienie na energetykę atomową przez kraje członkowskie.

Ponadto Unia dalej pozostaje w tyle w globalnym wyścigu zaawansowanych technologii. Bruksela będzie kontynuować wprowadzone w zeszłym roku European Chips Act i Critical Raw Materials Act. Prawdopodobna jest także eskalacja napięć handlowych z Chińską Republiką Ludową. W momencie pisania tego tekstu Unia ogłaszała taryfy na chińskie samochody elektryczne, które mają sięgnąć nawet 38%.

W końcu, Unia będzie musiała odegrać większa rolę w wojnie na Ukrainie. O ile w przemijającej kadencji większość krajów Unii, jak i sama Bruksela, reagowały na nią totalnie nieprzygotowane. W nadchodzącej kadencji nie ma na to miejsca. W odpowiedzi na te wyzwania Ursula von der Leyen poszukuje, jak to sama określa „Geopolitycznej Komisji Europejskiej”. A zatem takiej, która jest bardziej aktywna w polityce światowej i potrafi reagować podług wykładni geopolitycznej. Pomoc Ukrainie, stopowanie Rosji, czy walka ekonomiczna z Chinami, to co do zasady słuszne założenia.

Jednak pozostaje pytanie - na ile, i w jakim zakresie, zostaną wyegzekwowane? Nawet bowiem najlepsza polityka nic nie da w momencie, gdy cały system i struktura unijna jest niewydolna - a ta wątpliwość wydaje się cały czas istnieć w głowach milionów Europejczyków. Wybory również dały temu dowód, jako że partie opowiadające się za zwiększą rolą państw narodowych i ukróceniem unijnej biurokracji, zyskały na znaczeniu.

Być może zatem dla „Geopolitycznej Komisji” i ogółem Unii Europejskiej największym wyzwaniem na kolejną kadencję nie będą migranci, Rosja, czy Chiny, ale jej własny modus operandi. Unia potrzebuje by znaleźć na siebie nowy pomysł. Znaleźć nowe - nomen omen - zielone paliwo, które nie tylko da jej gospodarce czystą energię, ale przede wszystkim da jej świeży start i motywację do reorganizacji i działania. Czy Bruksela jest do tego zdolna? Wiele wskazuje na to, że bez tej fundamentalnej zmiany, polityka Unii może dalej być odtwórcza i skutkować dalszą utratą własnego znaczenia. A wtedy w wyborach roku 2029 układ sił w europarlamencie może wyglądać bardzo źle dla samej idei europarlamentu.

Źródła:

  1. https://www.politico.eu/article/eu-european-election-results-2024-swings-right-france/
  2. https://abcnews.go.com/International/wireStory/made-big-gains-european-elections-matter-110995112
  3. https://apnews.com/article/european-parliament-election-far-right-b9339cf1a7d2067bf6fa1941c166936d
  4. https://en.wikipedia.org/wiki/Apportionment_in_the_European_Parliament
  5. https://www.nytimes.com/2024/06/08/world/europe/jordan-bardella-france-eu-elections.html
  6. https://www.euronews.com/my-europe/2024/06/10/who-is-jordan-bardella-the-28-year-old-far-right-french-politician
  7. https://www.lemonde.fr/en/politics/article/2024/05/22/european-elections-le-pen-officially-breaks-with-german-ally-afd_6672249_5.html
  8. https://x.com/JulienHoez/status/1800482478060187796
  9. https://www.politico.eu/article/eu-european-election-results-2024-emmanuel-macron-snap-election-marine-le-pen-national-rally-jordan-bardella-national-assembly/
  10. https://www.lemonde.fr/en/politics/article/2024/06/11/french-left-agrees-to-form-new-popular-front-in-parliamentary-elections_6674465_5.html
  11. https://www.reuters.com/world/europe/french-left-wing-parties-pledge-team-up-snap-elections-2024-06-11/
  12. https://x.com/gave_vincent/status/1800024242765148387
  13. https://www.zeit.de/politik/2024-06/olaf-scholz-ampelkoalition-europawahl-vertrauensfrage
  14. https://www.reuters.com/world/europe/france-enters-election-mode-after-far-right-win-european-parliament-vote-2024-06-10/
  15. https://www.ft.com/content/0545ed62-c4b9-4e8a-80fa-c9f808e18385
  16. https://international-partnerships.ec.europa.eu/news-and-events/stories/geopolitical-commission-builds-international-partnerships_en
  17. https://www.politico.eu/article/eu-european-election-results-2024-swings-right-france/
  18. https://www.cnbc.com/2024/06/09/the-right-wing-surge-in-eu-parliament-could-have-implications-for-europe-and-beyond.html
  19. https://www.politico.com/newsletters/global-playbook/2024/06/10/europe-lurches-right-00162465
  20. https://www.washingtonpost.com/world/2024/06/09/europe-elections-right-wing-far-illiberal-politics/
  21. https://www.lemonde.fr/en/opinion/article/2024/06/08/how-the-far-right-envisions-europe_6674195_23.html
  22. https://www.project-syndicate.org/commentary/europe-right-wing-nationalist-parties-fears-of-decaying-political-order-by-federico-fubini-2024-03
  23. https://foreignpolicy.com/2024/03/13/eu-parliament-elections-populism-far-right/
  24. https://www.politico.eu/article/mapped-europe-far-right-government-power-politics-eu-italy-finalnd-hungary-parties-elections-polling/
  25. https://www.atlanticcouncil.org/blogs/new-atlanticist/a-geopolitical-european-commission-2025-and-beyond/
  26. https://www.thenation.com/article/world/europe-elections-right-populism/
  27. https://www.atlanticcouncil.org/content-series/fastthinking/as-the-far-right-rises-in-europe-can-the-center-hold/
  28. https://apnews.com/article/eu-election-right-migration-climate-polls-vote-0fbfcb7bd987008e802d70f759fa870b
  29. https://www.bbc.com/news/articles/cv22p9dl415o
  30. https://www.vox.com/politics/354601/european-parliament-elections-macron-afd-national-rally-far-right-fidesz-france
  31. https://www.foreignaffairs.com/europe/have-european-voters-hamstrung-eu-election\
  32. https://www.bfmtv.com/politique/reconquete/comment-le-couple-entre-marion-marechal-et-eric-zemmour-a-explose-en-deux-ans_AV-202406130052.html