Dyplomacja w cieniu ofensywy: Rosja mówi o pokoju, ale wybiera motocykle i drony.

Podczas gdy świat z niecierpliwością oczekuje na dyplomatyczny przełom, rosyjskie wojska z rosnącą determinacją prą naprzód w obwodzie donieckim. Intensyfikacja działań na froncie - od 50 ataków dziennie do nawet 200 - obnaża prawdziwą strategię Kremla: celem jest wojna, a nie pokój. Dlatego, gdy z inicjatywy Amerykanów do Turcji leciała ukraińska delegacja na czele z prezydentem Zełenskim licząc na poważne rozmowy, Moskwa przysłała figury trzecioplanowe. Ci z resztą żądając wycofania się Ukraińców z czterech subiektywnie anektowanych obwodów i słysząc ich odmowę, na odchodne rzucili jedynie: „Następnym razem będzie ich pięć”.

To pokazuje, że amerykańska polityka ustępstw wobec Moskwy i presji na Kijów ponosi całkowitą klęskę. Rosja, zamiast łagodzić stanowisko, eskaluje żądania, a Trump - nawet po kolejnych nieudanych rozmowach - stale odmawia nałożenia nowych sankcji. Jednocześnie na froncie Rosjanie osiągnęli znaczące powodzenie na północ od Oczeretyne, przełamując ukraińską obronę na głębokość ponad 10 kilometrów. Grupa szturmowa na motocyklach, poruszająca się z dużą prędkością, stworzyła wyłom zagrażający jednocześnie Pokrowskowi, Konstantynówce i zgrupowaniu pod Toreckiem.

Oblicze wojny zmienia się na naszych oczach - artyleria ustępuje miejsca dronom FPV, odpowiedzialnym za nawet 80% strat, a tradycyjne kolumny pancerne zastąpiły grupy na motocyklach, przywodzące na myśl taktyki terrorystów z Bliskiego Wschodu. Świat wkracza w nową erę konfliktów, gdzie przygotowanie umocnień na drony staje się ważniejsze niż tradycyjne okopy, a straty uzupełnia się nie czołgami, lecz operatorami bezzałogowców.

Czy dyplomacja jest jeszcze w stanie zatrzymać tę wojnę i czy ukraińska armia zdoła ustabilizować sytuację wobec poważnego przełamania na froncie donieckim i własnych problemów mobilizacyjnych?

Sytuacja na froncie

Kierunek pogranicza ukraińsko-rosyjskiego

Do końca marca Ukraińcy utracili niemal wszystkie zdobycze terenowe na terenie rosyjskiego obwodu kurskiego osiągnięte w sierpniu ubiegłego roku. W kwietniu Rosjanie kontynuowali nacisk na ukraińskie pozycje celem ostatecznego wyparcia ich z rejonu wsi Olesznia - Gujewo. Do 10 kwietnia na skutek oskrzydlenia ukraińscy żołnierze wycofali się z Gujewa, a wieś wróciła pod kontrolę rosyjską. Dwa dni później rosyjskie jednostki rozpoczęły natarcie na sąsiednią wieś Gornal wraz z górą Fangor i mieszczącym się na nim Monastyrem. Wzgórze zostało opanowane przez Rosjan do 16 kwietnia, ale niedługo później w wyniku kontrataku żołnierzy z ukraińskiej 82 Brygady Powietrznodesantowej zabudowania klasztorne zostały ponownie opanowane. Konsekwencją były rosyjskie intensywne bombardowania lotnicze, które zniszczyły niemal doszczętnie zabudowania cerkiewne. 26 kwietnia wojska rosyjskie zajęły centrum ostatniej kontrolowanej przez Ukraińców wsi w obwodzie kurskim - wsi Gornal. Pozwoliło to Szefowi Sztabu Generalnego Armii gen. Gierasimowowi ogłosić zakończenie operacji wypierania sił ukraińskich z terytorium Rosji.

W pierwszych dniach kwietnia w wyniku działań prowadzonych przez oddziały 155 Brygady Piechoty Morskiej i 34 Brygady Strzelców Zmotoryzowanych Rosjanie odzyskali również kontrolę nad wsiami Demidówka i Popówka w obwodzie biełgorodzkim. Ukraińcy prawdopodobnie utrzymują jeszcze fragmenty obszarów leśnych po rosyjskiej stronie granicy.

Z kolei 5 maja w godzinach porannych rozpoczęła się ukraińska akcja zaczepna na kierunku miejscowości Tetkino w obwodzie kurskim. Po przygotowaniu artyleryjskim oraz bombardowaniu lotniczym, które zniszczyło m.in. most we wsi Zwannoje ukraińskie jednostki rozpoczęły uderzenie na kilku osiach natarcia wsparte sprzętem inżynieryjnym. Nie powtórzono jednak efektu zaskoczenia z lata ubiegłego roku, a atak dość szybko się załamał bez uzyskania powodzenia. Ukraińcy utracili co najmniej kilka pojazdów różnego typu, a ponawianie prób przełamania prowadzone w kolejnych dniach nie przyniosło rezultatu co finalnie doprowadziło do zaniechania dalszych prób na blisko dwa tygodnie. Kolejne uderzenie miało miejsce 19 maja i jak się wydaje również zakończyło się niepowodzeniem.

Przez ostatnie tygodnie rosyjskie jednostki dywersyjno-rozpoznawcze przenikały przez pogranicze na teren ukraińskiego obwodu sumskiego przejmując faktyczną kontrolę nad niewielkim obszarem po ukraińskiej stronie granicy. Chociaż nadal nie ma mowy o rysującym się zagrożeniu dla miasta Sumy czy nawet groźbie większej rosyjskiej operacji to napięta sytuacja na granicy tworzy w ukraińskim dowództwie dylematy co do reakcji wobec działań rosyjskich. Brak odpowiednego wzmocnienia tego odcinka może skłonić Rosjan do intensyfikacji działań, a zbyt duża uwaga skupiona w tym rejonie może doprowadzić do braku rezerw na istotniejszych dla obu stron kierunkach.

Kierunek obwodu charkowskiego

Ostatnie tygodnie nie przyniosły żadnych zauważalnych zmian na tym odcinku. W rejonie ukraińskiego Wowczańska nadal obserwujemy działania o charakterze pozycyjnym wiążące walczące jednostki, ale dla obu stron odcinek ten nadal ma znaczenie trzeciorzędne. Dalej na południe na kierunku Kupiańska impet rosyjskich działań na obu brzegach Oskołu wyraźnie zahamował. Nie pozwoliło to jednak ukraińskim jednostkom na odzyskanie inicjatywy. Walki cały czas kontrują w się w rejonie miejscowości Kamianka, Dworiczna i Zapadne.

Kierunek obwodu ługańskiego

Również i ta część Ukrainy miała dla obu stron ograniczone znaczenie pod względem wysiłku wojennego, ale na wąskim odcinku obserwowaliśmy dalsze rosyjskie działania zaczepne. Rosjanie kontynuowali nacisk na obu brzegach rzeki Żerebiec. Na wschód od linii biegu rzeki udało im się ostatecznie wyprzeć Ukraińców ze wsi Jampoliwka oraz wkroczyć do zabudowań sąsiedniej wsi Torske. Na zachodnim brzegu kontynuowali zaś działania celem pogłębienia przyczółku. Rosjanie cały czas koncentrowali swoją uwagę na wsiach Nowe oraz Kateryniwka. Do 7 kwietnia oddziały rosyjskiej 144 Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych opanowały tę drugą, a broniące jej elementy 115 Brygady Zmechanizowanej wycofały się w kierunku wsi Ridkodub. Pozwoliło to Rosjanom przeciąć ważną drogę, co komplikuje sytuację jednostek ukraińskich na tym kierunku. W połowie kwietnia Rosjanie wkroczyli do wsi Nowe oraz dotarli do zabudowań Nowomychajiwki, a ostatecznie wieś ta została przez nich opanowana około 18 kwietnia. W ostatnich dniach kwietnia Rosjanie ostatecznie opanowali wieś Nowe w całości, ale był to jak do tej pory ostatni akord ich sukcesów w tym rejonie. Rosyjskie możliwości pogłębiania przyczółku wyczerpały się z uwagi na ograniczenia logistyczne, co prawdopodobnie będzie oznaczało koncentrację na poszerzeniu wyłomu u jego podstawy oraz, co jeszcze bardziej prawdopodobne, na pełnym wyparciu Ukraińców ze wschodniego brzegu Żerebca.

Tymczasem na południowym brzegu Dońca Rosjanie utrzymywali inicjatywę kontynuując działania zaczepne na zachód od zdobytej Biłohoriwki osiągając niewielkie postępy. Odcinek ten pozostaje nadal stabilnym, ale niczym Miecz Damoklesa nieustannie wisi nad ukraińskimi jednostkami widmo szerszego rosyjskiego uderzenia na Siewiersk.

Kierunek obwodu donieckiego

Bezsprzecznie główny ciężar rosyjskich działań ofensywnych obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach w obwodzie donieckim. Zmieniły się jednak, w porównaniu do ostatnich miesięcy ubiegłego roku, kierunki rosyjskich działań zaczepnych. Ze względu na kluczowość tego rejonu oraz liczne kierunki działań rosyjskich podzielimy go na mniejsze części rozpoczynając od południa.

Kierunek Wełyka Nowosyłka

Przez cały kwiecień oraz dotychczasowe tygodnie maja Rosjanie dalej naciskali na zachód i północny zachód od tej miejscowości. Rosyjska uwaga koncentrowała się na kierunku wsi Szewczenko oraz Komar. Pod koniec marca oddziały ze składu rosyjskiej 57 Brygady Strzelców Zmotoryzowanych dotarły do granic wsi Wilne Pole, ale na wysokości jej pierwszych zabudowań zostały zatrzymane na kolejne kilka tygodni. W pierwszych dniach kwietnia Rosjanom udało się opanować leżącą kilka kilometrów na północny-wschód wieś Wesełe, ale i w tym rejonie oznaczało to maksimum rosyjskich sukcesów. Należy jednak odnotować, że sukces ten dał Rosjanom przełamanie głównej linii ukraińskich umocnień zaporoskich. Porażka próby ich obrony była przyczynkiem do, niedostatecznie opisanej w polskiej infosferze, krytyki wykonywania przez Ukraińców umocnień polowych i ich dostosowania do współczesnego pola walki. Do tego wątku jeszcze wrócimy.

W maju Rosjanie koncentrowali swoją uwagę na pograniczu obwodów donieckiego, zaporoskiego oraz dniepropietrowskiego prowadząc działania zaczepne na kierunku wsi Zielone Pole oraz Nowopil. Status obu tych wsi jest obecnie niejasny. Rosjanom w ostatnich dniach udało się też ostatecznie opanować wieś Wilne Pole co pozwoli im uderzyć na Szewczenko również od południa.

Kierunek Rozływ-Bahatyr

W ostatnich dniach marca oddziały rosyjskiej 36 Brygady Strzelców Zmotoryzowanych opanowały dość łatwo niemal w całości wieś Rozływ przełamując obronę oddziałów z 79 Brygady Desantowo-Szturmowej oraz 23 Brygady Zmechanizowanej. Porażka ta zmusiła Ukraińców do wycofania się z sąsiedniego Kostiantynopilu gdyż ich pozycje zostały zagrożone odcięciem. Bitwa o Rozływ jednak się nie zakończyła. W drugim tygodniu kwietnia Ukraińcy z 23 Brygady Zmechanizowanej oraz 37 Brygady Piechoty Morskiej zdołali ustabilizować sytuację i nawet częściowo wyprzeć Rosjan ze wsi. Sukcesy te były jednak nietrwałe, bo około 20 kwietnia Rosjanie ostatecznie wypchnęli ukraińskich obrońców ze wsi, co pozwoliło Rosjanom rozpoczęcie przygotowań do ataku na wieś Bahatyr. Działania rozpoczęły się od trwającego około dwóch tygodni przygotowania lotniczo-artyleryjskiego, w czasie którego na wieś zrzucono kilkadziesiąt lotniczych bomb szybujących. 17 maja strona rosyjska opublikowała filmy mające udowodnić opanowanie przez nich wsi. Widać na nich kilkanaście miejsc na jej terenie, gdzie umieszczane są flagi rosyjskie. Miejsca te dało się łatwo geolokalizować co potwierdzało rosyjską obecność we wszystkich częściach Bahatyru. W odpowiedzi strona ukraińska zaprzeczyła temu by wieś została utracona publikując nagrania i zdjęcia mające to potwierdzić, ale sposób ich montażu uniemożliwiał ich weryfikację. Kolejnego dnia opublikowano film z ukraińskiego ostrzału północno-zachodnich fragmentów wsi co pozwala uznać, że została ona przez Ukraińców utracona i na chwilę przygotowywania tego materiału znajduje się pod kontrolą rosyjską. W ciągu najbliższych tygodni powinniśmy się w tym rejonie spodziewać rosyjskich działań wzdłuż obu brzegów rzeki Wowcza, w kierunku wsi Odradne oraz Oleksijiwka. Ostatnie duże rosyjskie uderzenie kolumną zmechanizowaną na kierunku tej drugiej zostało doszczętnie rozbite 3 kwietnia przez 46 Brygadę Powietrznodesantową przy użyciu min, artylerii oraz przede wszystkim dronów FPV. Od tego czasu odcinek ten jest stabilny.

Linia Andrijiwka-Kotlyne

Jeszcze w marcu Rosjanie odzyskali inicjatywę, po przejściowej jej utracie na skutek ukraińskich kontrataków, na północ od rzeki Wowcza. Wojska rosyjskie kontynuowały naciski w kierunku granicy obwodu dniepropietrowskiego zbliżając się do niej na odległość około kilometra po opanowaniu wsi Troickie oraz Kotliariwka na przełomie kwietnia i maja. Uzyskanie płytkiego przełamania nie poniosło za sobą dalszych konsekwencji, a ukraińskie jednostki utrzymały spoistość obrony na tym kierunku. W tym samym czasie dalej na północ po ostatecznym zajęciu Uspeniwki Rosjanie prowadzili naciski na kierunku wsi Nowoserhijiwka uzyskując kontrolę nad jej wschodnią częścią w pierwszych dniach maja. Później sytuacja uległa stabilizacji.

Kierunek Pokrowsk

Wbrew wydarzeniom z ostatnich miesięcy ubiegłego roku Pokrowsk nie stał się bezpośrednim celem rosyjskich działań ofensywnych. Wojska rosyjskie nie kontynuowały działań bezpośrednio na miasto, ani na zachód od niego. Walki o charakterze wiążącym trwały w rejonie wsi Żwirowe stanowiącej przedmieścia Pokrowska, a także o leżącą dalej na wschód wieś Lisiwka. Nie odnotowano tu jednak znaczących zmian terenowych. Inaczej sytuacja miała się kilkanaście kilometrów dalej na wschód.

Rosyjskie włamanie na kierunku Konstantynówki

Od czerwca 2024 roku odcinek na północ od Oczeretyne pozostawał stabilny, ale pod koniec kwietnia Rosjanie rozpoczęli działania zaczepne w okolicach wsi Kałynowe zakończone jej zajęciem do 10 kwietnia. Nie zwiastowało to jednak tego co nastąpiło niedługo później. Rosjanie wybrali ten rejon dla głównego ciężaru działań ofensywnych i wprowadzili w ten rejon wzmocnioną 8 Armię. Kilka dni po upadku Kałynowe Rosjanie opanowali niewielką osadę Walentynówka oraz wkroczyli do wsi Sucha Balka przełamując drugą linię ukraińskiej obrony i kontynuując natarcie na kierunku Prawdiwki. Odcinka tego broniły osłabione oddziały 109 Brygady Obrony Terytorialnej oraz 157 Brygady Zmechanizowanej. Z kolei 21 kwietnia Rosjanie uderzyli na pozycje bronione przez żołnierzy ze 117 Brygady Zmechanizowanej w rejonie Bereziwki zajmując ją kilka dni później i tworząc poważne zagrożenie dla stabilności ukraińskich pozycji obronnych. Wreszcie 1 maja rosyjska grupa szturmowa poruszająca się na motocyklach przełamała pozycje ukraińskie w Tarasiwce uzyskując włamanie o głębokości 4 kilometrów docierając aż do Nowoołeniwki, która została zajęta niemal bez walki. Wyłom rozczłonkował ukraińską obronę i doprowadził do powstania luki pomiędzy broniącymi się oddziałami. Rosjanie momentalnie wykorzystali uzyskany wyłom kontynuując natarcia w kilku kierunkach. Uderzyli symultanicznie na wschód w kierunku Oleksandropolu oraz na zachód na Nową Połtawkę wdzierając się do niej od południa. Dla ustabilizowania sytuacji Ukraińcy kontratakowali przy użyciu elementów 1 Brygady Pancernej oraz 155 Brygady Zmechanizowanej, ale działania te zakończyły się porażką. Kontynuując działania jednostki rosyjskiej 8 armii atakowały na kierunku wsi Zoria od zachodu oraz Romaniwka od południa docierając do ich krańców. W celu stabilizacji sytuacji ukraiński sztab generalny przesunął w zagrożony rejon jednostki z rezerwy strategicznej. Doniesienia z tego rejonu póki co nie wskazują jednak na stabilizację.

Nieco dalej na zachód na przełomie kwietnia i maja rosyjskie 5 i 39 Brygady Strzelców Zmotoryzowanych uderzyły z sukcesami na kierunku Małyniwki i Myrolubiwki obustronnie oskrzydlając Jełyzawetiwkę.

O trudnej sytuacji na tym kierunku pisał m.in. ukraiński oficer i operator dronów Ołeksandr Solonko, cytat: „W tym rejonie wróg używa ogromnych ilości FAB-ów tj. bomb burzących. Każdego dnia zrzuca ich kilkadziesiąt. Rosjanie nieustannie starają się zwiększyć zasięg swoich dronów. Odcinają logistykę nawet na tych drogach, które wcześniej uważano za bezpieczne. Teraz rutyną jest napotykanie wrogich dronów fpv 15-20 kilometrów od linii frontu.” Do 17 maja Rosjanie opanowali Nową Połtawkę, kontynuując natarcie na północ od Małyniwki na kierunku Popiw Jaru i Połtawki.

Od kilku tygodni jesteśmy świadkami intensyfikacji rosyjskich działań ofensywnych na odcinku o szerokości 30 kilometrów. Rosyjskie włamanie osiągnęło powodzenie na głębokość ponad 10 kilometrów od pozycji wyjściowych tworząc jednocześnie zagrożenie na oskrzydlenie Pokrowska, podejścia pod Konstantynówkę oraz odcięcia ukraińskiego zgrupowania na zachód od Torecka, o który to walki cały czas trwają.

Kierunek Toreck i Czasiw Jar

Większa część obu tych miast została opanowana przez Rosjan na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, ale bynajmniej nie oznaczało to porzucenia tych obszarów przez Ukraińców. Oddziały obrońców kontynuują uciążliwą obronę w warunkach miejskich, która ma bardziej statyczny charakter w Czasiw Jarze, a dynamiczny w Torecku. W Czasiw Jarze Ukraińcy utrzymują prawdopodobnie nadal kontrolę nad ścisłym centrum miasta z wysoką zabudową, ale oddziały obrońców znajdują się w okrążeniu operacyjnym, a zaopatrzenie do nich może docierać wyłącznie przy użyciu dronów. Z kolei w Torecku obserwujemy szereg ukraińskich mniejszych i większych kontrataków celem opóźnienia rosyjskich postępów. Największe tego typu uderzenie miało miejsce 8 maja kiedy to Ukraińcy uderzyli kolumną zmechanizowaną ze składu 100 Brygady Zmechanizowanej, która ruszyła w kierunku centrum miasta. Kolumna składająca się z około 20 pojazdów różnego typu przejechała kilka kilometrów docierając do centrum Torecka, ale tam została unieszkodliwiona głównie przez drony FPV. Utracono co najmniej 8 pojazdów, a próba desantu i zajęcia zabudowań w tej części miasta zakończyła się niepowodzeniem. Ukraiński zespół Deepstate uznał atak za całkowicie nieudany poddając szerokiej krytyce pomysłodawców tego uderzenia, cytat: „atak był wyjątkowo nieudany, co przyniosło nam wiele strat, a wrogowi taktyczną i medialną przewagę w Torecku(...). Popełniono wiele błędów: Wykorzystanie dużej liczby pojazdów, które poruszały się z dużą prędkością w prostej kolumnie na otwartym terenie, co umożliwiło zorganizowanie safari dla dronów FPV wroga. Znaczenie takich manewrów opisaliśmy już i jest ono w 99% zerowe”. Do wątku prowadzenia działań zaczepnych w warunkach obecnego pola bitwy również jeszcze wrócimy.

Kierunek zaporoski i chersoński

W obu obwodach sytuacja pozostaje całkowicie stabilna. W rejonie rosyjskiego płytkiego włamania na wschód od Orechowa impet rosyjskich działań całkowicie wygasł co umożliwiło Ukraińcom przeprowadzenie szeregu kontrataków w pierwszych dniach kwietnia co finalnie zatrzymało w tym rejonie ruchy wojsk rosyjskich. Jedyne dające się szerzej opisać działania miały miejsce 16 kwietnia kiedy to Rosjanie uderzyli na kierunku Małej Tokmaczki używając kilkudziesięciu pojazdów, ale działania te zostały w całości odparte przez ukraińskich obrońców. Ze względu na obecne zaangażowanie obu stron w obwodzie donieckim perspektywa wznowienia działań na południowym-zachodzie pozostaje niezwykle niska.

Działania dyplomatyczne czyli pokoju wcale nie widać na horyzoncie

Nawet z tego opisu da się wyczytać, że w kwietniu wyraźnie wzrosła intensywność rosyjskich działań. Według ukraińskiego SG średnia liczba ataków wzrosła do 100-150 w porównaniu z 50-70 atakami z poprzednich miesięcy. W maju wzrostowy trend się utrzymuje przekraczając niekiedy 200 rosyjskich ataków dziennie. Intensyfikacja działań zaczepnych oraz rozpoczęcie działań ofensywnych na nowym kierunku stoją w rażącej sprzeczności z wiarą w uzyskanie przełomu w wysiłkach pokojowych. Zresztą i same działania dyplomatyczne finalnie zakończyły się pełnym fiaskiem czego koronacją była parodia rozmów pokojowych toczących się w Stambule.

16 maja doszło do pierwszych od marca 2022 roku bezpośrednich i oficjalnych rozmów pomiędzy Rosjanami, a Ukraińcami dotyczącymi zawarcia pokoju. Spotkanie obu delegacji poprzedzone było grą pozorów prowadzoną przez ostatnie miesiące, które miało każdorazowo zrzucić na drugą stronę odpowiedzialność za niepowodzenie pertraktacji. Gra toczona była wobec Stanów Zjednoczonych aby przekonać urzędującego prezydenta Donalda Trumpa, że samemu jest się żywo zainteresowanym pokojem, a wyłącznie niechęć drugiej strony uniemożliwia jego osiągnięcie. Przez ostatnie miesiące wydawało się, że to Rosjanie są sprawniejsi w tej dyplomatycznej układance korzystając przy tym z wyraźnie cieplejszego podejścia waszyngtońskiej administracji do własnych oczekiwań, niż do racji strony ukraińskiej.

Polityka ustępstw wobec Rosji nie tylko nie złagodziła stanowiska Moskwy co wręcz doprowadziła do stawiania przez Rosjan jeszcze ostrzejszych żądań, co najsilniej wybrzmiało właśnie w Stambule. Z kolei polityka silnej presji wobec Kijowa w postaci groźby wstrzymania dostaw uzbrojenia i pomocy wywiadowczej czy dążeń do podpisania umowy surowcowej nie doprowadziła bynajmniej do powrotu Zełenskiego z podkulonym ogonem do Białego Domu. Obie strony zagrały z Trumpem w grę na amerykańskich warunkach i obie tej gry nie przegrały udowadniając niezwykle ograniczone możliwości amerykańskich elit w zakresie przymuszania obu stron do realizowania polityk zgodnych z własnymi założeniami. Innymi słowy ostatnie 100 dni udowodniły pełnię amerykańskiej słabości w zakresie możliwości oddziaływania na obie strony i przymuszenie ich do pokoju. Zełenski starał się budować koalicję państw europejskich w celu równoważenia nacisków Waszyngtonu co pozwoliło mu przeczekać presję i finalnie uzyskać lepsze warunki tzw. porozumienia surowcowego. Władimir Putin zaś coraz otwarciej lekceważył dążenia Trumpa i zamiast dawać sygnały gotowości do pokoju, eskalował czego namacalnym dowodem jest rozpoczęcie przez Rosjan nowej fazy działań ofensywnych w Donbasie.

Rosjanie nie zeszli ze swoich dotychczasowych żądań, a nawet powrócili do tych, które przez ostatnie miesiące nie były podnoszone. Ponownie podjęli watek tzw. denazyfikacji czy demilitaryzacji Ukrainy informując, że koniecznie jest „rozwiązanie przyczyn stojących za wojną” zanim zacznie myśleć się o jej zakończeniu. Ponadto wprost zażądano wycofania się Ukraińców z całej powierzchni czterech jednostronnie anektowanych ukraińskich obwodów. Takie podejście wzbudziło zniecierpliwienie Trumpa, który zapowiedział, że USA wycofają się ze swoich dążeń pokojowych, jeżeli strony nie wykażą woli zakończenia działań wojennych. Zagrożono również dodatkowymi sankcjami. W pewnym momencie pojawiła się nawet nadzieja na kooperację europejsko-amerykańska i wspólne żądanie 30 dniowego bezwarunkowego zawieszenia broni, które miałoby być wstępem do trwałego pokoju. Brak rosyjskiej zgody miał być obarczony dodatkowymi sankcjami. Cały czas obserwowaliśmy więc grę w to kto zalicytuje na tyle wysoko by obnażyć prawdziwe intencje przeciwnika. Moskwa wyszła z inicjatywą kilkudniowego zawieszenia broni z okazji tzw. dnia zwycięstwa, ale propozycja nie spotkała się pozytywną odpowiedzią Kijowa. Zresztą Rosjanie i tak otwarcie łamali później jego warunki.

W celu wzmocnienia ukraińskiej pozycji do Kijowa przybyli przywódcy Francji, Niemiec, Polski i Wielkiej Brytanii, którzy wydali wspólne stanowisko żądając bezwarunkowego zawieszenia broni grożąc nałożeniem dotkliwych sankcji w razie rosyjskiego sprzeciwu. Przystała na to strona ukraińska, a Rosjanie ponownie lawirowali, aby uniknąć jasnej deklaracji. Wtedy też pojawiła się propozycja rozmów w Turcji co stanowiło ze strony Rosjan ucieczkę do przodu. Kijów od razu tą ofertę zaakceptował podbijając rangę spotkania proponując bezpośrednie rozmowy pomiędzy prezydentami. Nie czekając na efekt rozmów 14 maja Unia Europejska podjęła decyzję o siedemnastym pakiecie sankcji na Rosję, który objął m.in. tzw. flotę cieni.

Zełenski kontynuując grę celem ukazania prawdziwych rosyjskich intencji osobiście udał się do Turcji, a wystawiona przez Ukraińców delegacja składała się z przedstawicieli wysokiego formatu z ministrami spraw zagranicznych i obrony na czele. Po długim oczekiwaniu w ostatniej chwili Rosjanie przedstawili członków własnej delegacji, w skład której, zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami, nie wszedł rosyjski prezydent. Składała się ona z niskich rangą polityków i wojskowych, co było wyraźnym odbiciem rzeczywistych rosyjskich intencji. Sam skład delegacji został prawidłowo odczytany również przez Amerykanów, którzy ustami Sekretarza Stanu Marco Rubio wyrazili swoje rozczarowanie rosyjskim podejściem. Zełenski zręcznie podbijał amerykańskie emocje wskazując, że skład delegacji stanowił zniewagę wobec Donalda Trumpa i jego dotychczasowych działań, sam też spotkał się w Ankarze z Erdoganem, nie uczestnicząc w spotkaniu z rosyjskimi dyplomatami niższego szczebla.

Rozmowy musiały zakończyć się porażką i tak też się stało. Interesujący wydaje się jednak ich przebieg. Ze względu na brak przybycia Władimira Putina prezydent Ukrainy ograniczył się do spotkania ze swoim tureckim odpowiednikiem, a następnie wyleciał z Turcji udając się do Albanii na kolejne bezpośrednie rozmowy z Macronem, Starmerem, Merzem i Tuskiem, czemu towarzyszyła telefoniczna konwersacja z Donaldem Trumpem.

Same rozmowy pomiędzy delegacjami Ukrainy i Rosji nie odbyły się 15 maja i zostały przełożone na dzień kolejny i trwały wyjątkowo krótko. Według przecieków medialnych przewodniczący rosyjskiej delegacji stwierdził, że Ukraińcy muszą wycofać się z czterech anektowanych obwodów, jeśli chcą zawieszenia broni. Delegacja ukraińska odmówiła po czym przedstawiciele Rosji wstali mówiąc „Następnym razem będzie pięć” i opuściła pomieszczenie, w którym trwały rozmowy. Rosyjskie podejście w Stambule nie było wyrafinowaną grą na podbicie lepszych dla siebie warunków w negocjacjach, tylko otwartym ich zerwaniem - czytelnym komunikatem, że Rosja nie chce pokoju, lecz kontynuacji wojny. W Moskwie najwyraźniej cały czas zakładają, że wojna powinna dalej trwać, a jej rozwiązanie odbędzie się na polu bitwy.

Rosyjscy decydenci uważają, że ich postawa nie spotka się z silnymi reperkusjami ze strony Waszyngtonu, nie będzie ani silnych amerykańskich sankcji ani poważnego wsparcia militarnego dla Ukrainy. Podejście to nie jest pozbawione sensu, gdyż jak do tej pory wszelkie komunikaty płynące zza oceanu jasno wskazywały, że Donald Trump nie jest zainteresowany dociskaniem Rosji, być może nadal licząc na reset we wzajemnych relacjach.
Moskwa takie podejście Amerykanów zręcznie wykorzystuje regularnie wysyłając komunikaty o woli osiągnięcia pokoju. Nie inaczej było po rozmowach w Stambule gdy do Waszyngtonu zaadresowano komunikat o zadowoleniu z przebiegu rozmów i gotowości do ich kontynuacji.

Trzy dni później, 19 maja doszło do trwającej ponad dwie godziny rozmowy telefonicznej między prezydentami Rosji i USA. Jeżeli wierzyć samemu Trumpowi to przebiegały one w nadzwyczaj dobrej atmosferze. Prezydent USA kreślił po rozmowie nawet wizje wielkoskalowej wymiany handlowej z Rosją po zakończeniu wojny, ale komunikat ze strony Kremla nie był aż tak przepełniony przekonaniem o bliskim zawarciu pokoju. Władimir Putin po raz kolejny powtórzył slogan o konieczności „wyeliminowania pierwotnych przyczyn wojny” co nadal oznacza trzymanie się żądań sprzed lutego 2022 roku. Jedyną odpowiedzią ze strony USA była deklaracja Donalda Trumpa, że nie są planowane dodatkowe sankcje na Rosję. Choć dwa dni później znowu poddał to stwierdzenie w wątpliwość.

Nowe pole bitwy Ukrainy

I w ten sposób wojna cały czas trwa i to pomimo śmierci i ran poniesionych przez setki tysięcy żołnierzy po obu stronach. Brak ze strony Rosji woli zakończenia wojny przy stole negocjacyjnym pozwala zakładać, że w Moskwie wierzą w pozytywne rozwiązanie sytuacji militarnej i zwycięstwo na polu bitwy. Wojska rosyjskie posiadają nieprzerwanie inicjatywę od jesieni 2023 roku. Pozwoliło im to wygrać serię starć w Donbasie i przesunąć linię frontu o kilkadziesiąt kilometrów na zachód, ale rosyjskie przewagi i presja ofensywna nie pozwalają nadal uznać, że Rosja jest bliżej pełnego zwycięstwa. Wiele może jednak zależeć od możliwości i szybkości adaptacji do nowych warunków pola walki, a te są radykalnie inne od tych, które znamy z pierwszych lat wojny.

Długa wojna na wyczerpanie, a taki konflikt obserwujemy na Ukrainie, zawsze doprowadza do wyczerpywania się możliwości odtwarzania zasobów ludzkich. Po obu stronach da się zauważyć rosnące konsekwencje dotychczasowych strat ludzkich, ale z oczywistych przyczyn są one bardziej widoczne po stronie ukraińskiej, która dysponuje mniejszą liczbą mężczyzn w wieku poborowym. Jednocześnie zaznaczyć należy, że o ile odbudowa potencjału ukraińskiej armii odbywa się właściwie wyłącznie o przymusowy pobór to Rosjanie opierają się na ochotnikach, którzy głównie ze względu na gratyfikacje finansowe nadal licznie podpisują kontrakty wojskowe.

Dotychczasowy poziom strat w artylerii oraz problemy z uzupełnianiem zapasów amunicji sprawiały, że z czasem dla obu stron substytutem artylerii stały się drony, w tym przede wszystkim drony FPV. Te odpowiadają dziś za nawet 70-80 % strat zadawanych przeciwnikowi, a poziom ich umasowienia całkowicie zmienił oblicze pola walki. Nie jest to miejsce by zastanawiać się nad tym czy masowe wykorzystanie dronów jest oznaką słabości walczących stron czy też potwierdzeniem głębokiej zmiany, którą będziemy obserwować na współczesnym polu walki, ale musimy pamiętać, że drony są podstawowym środkiem prowadzenia walki dla obu stron. To one odpowiadają za odpieranie działań strony przeciwnej i to przy ich użyciu wspiera się prowadzenie własnych działań zaczepnych.

Wspomnieliśmy wcześniej o oddawaniu bez walki przez ukraińskich obrońców szeregu pozycji umocnionych na różnych kierunkach frontu. Tak działo się w rejonie wsi Nowe, na wschód od Konstantynówki czy w obwodzie zaporoskim. Każdorazowo przyczyny leżały w niedostosowaniu tych pozycji do obecnego pola walki. Okopy ciągnęły się przez otwarte tereny, nie posiadały zadaszenia i jam z załamaniami, co w przypadku pojawienia się dronów pozostawiało żołnierzy całkowicie bezbronnych. Regularnie powtarzają się słowa krytyki wobec wykonywanych przez cywilne firmy umocnień, które są źle usytuowane i błędnie wykonane. Powoduje to, że w praktyce nie są one wykorzystywane, a żołnierze samodzielnie kopią schronienia wzdłuż pasów zieleni co daje im ukrycie przez wzrokiem operatorów dronów.

Na temat jakości wykonywanych w latach 2022-2024 ukraińskich fortyfikacji polowych wypowiedział się ukraiński korespondent J. Butusow. "Te okazałe umocnione pozycje na otwartych polach nigdy nie są używane przez nasze wojska. Dlaczego? Ponieważ są budowane w niezwykle prymitywny sposób. Istnieje potrzeba „wydawania budżetu”, sprowadza się traktor na pole, gdzie jest to wygodne, kopie się rów, instaluje kilka prefabrykowanych konstrukcji i drewnianych elementów - i tak to zostawia. Kto miałby obsadzić taką pozycje? Czasami jednostki tyłowe mogą się tam schronić na noc - ale to wszystko. Jednostki bojowe w ogóle nie zajmują tych fortyfikacji. Kto potrzebuje odsłoniętych, niezamaskowanych pozycji na otwartym polu, w pełni widocznych dla ognia bezpośredniego i całkowicie otwartych na obserwację dronów, bez żadnej osłony nad głową? Kto by tego używał? Nikt. Nikt nie zajmuje takich pozycji. A jednak rząd przeznacza na to miliardy hrywien.”

Z tych samych przyczyn, ale także ze względu na poziom strat i chęć ograniczenia dalszych, poszczególnych pozycji bronią dziś mniejsze oddziały, które opierają się zasadniczo o pracę operatorów bezzałogowców.

Również z uwagi na umasowienie użycia dronów zmienia się sposób prowadzenia działań zaczepnych. Wszelkie próby uderzenia kolumną pancerno-zmechanizowaną, które miały miejsce w roku 2025 zostały rozbite przez obrońców korzystających w dużym stopniu z pracy operatorów dronów. Tak zakończyły się rosyjskie uderzenia na Oleksijiwkę czy Małą Tokmaczkę oraz ukraińskie uderzenie na Toreck i Tetkino. W warunkach obecnego pola bitwy tego typu próby przełamania pozycji przeciwnika niemal zawsze zakończą się w ten sposób. Stąd też coraz powszechniejsze wykorzystywanie oddziałów szturmowych piechoty, które operują w niewielkich grupach przenikając przez nie w pełni obsadzone pozycje obrońców. Dodatkowo, tu póki co dominują Rosjanie, zauważalne jest powszechne wykorzystywanie motocykli. Niemal każdy większy rosyjski atak opiera się obecnie na motocyklach, quadach lub desertcrossach. Z jednej strony to jaskrawa konsekwencja dotychczasowego poziomu strat, a z drugiej sposób adaptacji do sytuacji, w której głównym zagrożeniem dla atakujących są małe drony. Obecnie Rosjanie atakują różnej wielkości grupami na motocyklach pod osłoną dronów, co ma zapewnić dużą szybkość natarcia, a jednocześnie utrudnić obrońcom wcześniejsze wykrycie atakujących. Również Ukraińcy wprowadzają pierwsze tego typu jednostki w swoich szeregach.

Takie działania przypominające raczej działania grup terrorystycznych z Afryki lub Bliskiego Wschodu zdominowały obecne pole bitwy Ukrainy przynosząc Rosjanom zauważalne korzyści na niektórych odcinkach. Nie są to jednak działania, które finalnie mogłyby doprowadzić do uzyskania pełnego sukcesu. Wracamy tu na koniec do podstawowego czynnika, który charakteryzuje ten rodzaj wojny, który obserwujemy na wschodzie – możliwość kontynuacji prowadzania działań zależy od tego czy będzie się w stanie uzupełniać ponoszone straty. Ograniczony potencjał mobilizacyjny pozostaje i zawsze będzie podstawowym problemem ukraińskich sił zbrojnych, a wspomniana w poprzednich odcinkach próba jego rozwiązania poprzez dobrowolną służbę dla mężczyzn poniżej 25 roku życia zakończyła się porażką. 12 kwietnia zastępca szefa Biura Prezydenta Pawło Palisa przyznał, że program przyniósł ograniczone efekty. Od lutego kontrakty podpisało mniej niż 500 osób.

Zatem jak widać, rosyjska strategia jest klarowna - dyplomacja to jedynie zasłona dymna dla ofensywy militarnej. Podczas gdy w Stambule Putin wysyłał negocjatorów niskiej rangi, na froncie jego wojska przełamywały ukraińską obronę. Tymczasem administracja Trumpa, wciąż hołduje złudzeniom o "dobrej woli" Moskwy, odmawiając nakładania nowych sankcji i wywierania skutecznej presji.

Ta wojna pozorów wydaje się oczywista dla każdego, z wyjątkiem Donalda Trumpa. Dlatego wojna nadal trwa i niewiele wskazuje by miała swoje trwanie zakończyć.

Źródła:

  1. Сіль 🇺🇦 w serwisie X: „В певний момент ми побачили різкий ривок противника, який продемонстрував черговий виток його адаптації на полі бою та звісно ж кабінетах інженерів і виробничих цехах. росіянам дуже сильно дошкулили наші дронарі, які попри всі проблеми нашої армії знищили під час попередньої”
  2. https://t.me/DeepStateUA/21810
  3. https://x.com/PolymarketIntel/status/1925104297827516587
  4. https://www.pravda.com.ua/eng/news/2025/05/20/7513235/