- Hubert Walas
Ukraińska gospodarka. Raport.
Ukraina jest w trakcie wojny defensywnej, wojny o niepodległość. To oznacza, że jej gospodarka również jest w stanie wojny. Niszczona jest kluczowa infrastruktura, miliony emigrują z kraju, PKB spada o jedną trzecią.
Mimo to naród się broni i walczy o przyszłość. O przyszłość lepszą, niż ta wojenna, a nawet przedwojenna. I najwięcej w tym zakresie zależy od samych Ukraińców.
Jaka może być kondycja ekonomiczna kraju, który toczy wojnę obronną na swoim terytorium z państwem, którego gospodarka w roku rozpoczęcia wojny było blisko dziesięciokrotnie większa od kraju napadniętego? To pytanie retoryczne.
W momentach kształtujących losy państwa, jak ten obecny dla Kijowa, gospodarka schodzi na dalszy plan. Niemniej dalej stanowi fundament funkcjonowania państwa. Bowiem, gdy żołnierze nie otrzymują żołdu, emeryci swoich emerytur, czy sektor publiczny wypłat od państwa, niezależnie od ich wysokości, może pojawiać się pytanie - czy warto?
W dalszym ciągu większość społeczeństwa nie jest bezpośrednio zaangażowana w wojnę, dlatego utrzymanie funkcjonującej gospodarki, jest dla państwa pozostającego w konflikcie, zadaniem absolutnie kluczowym.
I jest to zadanie wybitnie trudne.
Produkt Krajowy Brutto Ukrainy skurczył się w zeszłym roku wg różnych szacunków ok. 30%. Stopa bezrobocia wzrosła o 20 punktów procentowych, natomiast inflacja na koniec 2022 roku wyniosła blisko 27%. Wg danych Banku Światowego tylko w ciągu roku, udział ludności żyjącej poniżej granicy ubóstwa wzrósł z 18 do 60%.
Do tego dochodzą straty materialne i infrastrukturalne. Te szacowane są na 140 miliardów dolarów, natomiast koszt odbudowy wg Banku Światowego, na bagatela 410 miliardów dolarów. Dwukrotność PKB Ukrainy sprzed wojny i przykładowo ponad 50% rocznego polskiego PKB.
Lecz największą stratą pozostają straty ludzkie. Kwiat narodu, w zdecydowanej większości męski, wykrwawia się na froncie. Miliony uciekły z pogrążonego w wojnie kraju, w momencie jej wybuchu. Obecnie Ministerstwo Gospodarki Ukrainy szacuje, że 6.2 miliona przedwojennych obywateli Ukrainy obecnie znajduje się poza jej granicami.
Tylko z tego tytułu Ukraina traci około 2 miliardy dolarów miesięcznie, szacuje Serhii Marchenko - minister gospodarki.
Populacyjny upadek kraju jest jeszcze bardziej druzgocący, niż zniszczenia infrastrukturalno-ekonomiczne. Przed inwazją szacunki wskazywały, że Ukrainę zamieszkiwało około 41 milionów ludzi. Dzisiaj, wyłączając migrantów oraz ludzi znajdujących się pod rosyjską okupacją, ta liczba może być niższa o 7 do nawet 13 milionów. Demograf Ella Libanowa szacuje obecną populację Ukrainy na od 28 do 34 milionów. Zważając, że w 1991 roku, w momencie upadku ZSRR, Ukraina liczyła 51 milionów mieszkańców mówimy o zniknięciu połowy ludności w ciągu 30 lat. Jednak odstawmy na chwilę wątek demograficzny na bok. Wrócimy do niego później.
Zatem jak Ukraina potrafiła się obronić? Również w obszarze ekonomicznym?
Gdyby Ukraina doświadczyła tej wojny w izolacji, już dawno by ją przegrała. Niemniej tak samo jak gospodarka Ukrainy stanowi 1/10 część gospodarki Federacji Rosyjskiej, tak gospodarka Rosji stanowi jeszcze mniejszą frakcję - bliżej 1/20 - ekonomicznej potęgi krajów, które w ten czy inny sposób, zadeklarowały swoje poparcie dla Ukrainy i ją wspierają.
To wsparcie pochodzące z zewnątrz, zarówno w wymiarze militarnym, jak i ekonomicznym, utrzymuje Kijów przy życiu. Raport Bruegela bazując na Ukraine Support Tracker Instytutu Kiel, szacuje całościowe wsparcie dla Ukrainy w 2022 roku na blisko 169 miliardów euro. Oczywiście mówimy o „commitments”, czyli o zobowiązaniach. Rzeczywista dostarczona kwota może odbiegać od zapewnień, lecz sam fakt, że mówimy o kwocie przekraczającej obecne całościowe PKB Ukrainy mówi wiele. Pomoc stricte finansowa wyceniana jest w tym zestawieniu na 84 miliardy euro.
To sprawia, że wg wielu wskaźników ekonomicznych sytuacja Kijowa jest dobra, a w jednym aspekcie wręcz wyśmienita. Rezerwy walutowe osiągnęły pułap blisko $39 miliardów dolarów i są na najwyższe w całej najnowszej historii, informuje Narodowy Bank Ukrainy. To pozwala utrzymać poziom wymiany walutowej na stabilnym poziomie. Wzrost ekonomiczny, po tąpnięciu w 2022 roku, w roku 2023 ma się ustabilizować. Szacunki mówią o minimalnym spadku rzędu 1%, a nawet o 3% wzroście rdr. Dla porównania MFW w tym samym okresie prognozuje, że gospodarka Rosji skurczy się nominalnie o wielkość całej gospodarki Ukrainy tj. jakieś $160 miliardów dolarów.
Pomoc zewnętrzna pozwala Kijowowi podejmować walkę i zachowywać namiastkę normalności. Co więcej, zważając na okoliczności, ocena stanu ukraińskiej gospodarki przez różne uznane podmioty jest co najmniej solidna.
Komisja Europejska docenia, że pomimo skurczenia się o prawie 30% w 2022 r., ukraińska gospodarka „wykazała się niezwykłą odpornością". Podobnego określenia używa Międzynarodowy Fundusz Walutowy doceniając niezłomność ukraińskiej gospodarki, jednocześnie podnosząc prognozę wzrostu PKB w 2023 roku dla Ukrainy z -1% do 3%.
A tu kilka zdań z wspomnianego wcześniej raportu Breugla:
„W pierwszych miesiącach wojny Ukraina musiała polegać głównie na własnych zasobach wojskowych i gospodarczych. Na froncie makroekonomicznym spowodowało to poważne napięcia i wyzwania. Rosnący deficyt fiskalny musiał być finansowany głównie przez Narodowy Bank Ukrainy, powodując presję inflacyjną i stwarzając ryzyko kryzysu bilansu płatniczego. Na szczęście od drugiej połowy 2022 r. przepływ zagranicznej pomocy finansowej zintensyfikował się i stał się bardziej regularny i przewidywalny (podobnie jak pomoc wojskowa). Pozwoliło to na zwiększenie rezerw międzynarodowych brutto, uspokojenie rynku walutowego, ustabilizowanie kursu wymiany i ustabilizowanie budżetu i złagodzenie niektórych ograniczeń walutowych i bankowych.”
Reasumując, gospodarka Ukrainy jest odzwierciedleniem okoliczności, w których się znalazła. Aczkolwiek zdradza pozytywne sygnały i daje nadzieje na przyszłość.
Choć kluczowa dla jej losów pozostaje jedna zmienna - kiedy i jak zakończy się wojna.
Od tego założenia wyszli autorzy raportu Ukrainian Institute for the Future, którzy przedstawili dwa scenariusze - pozytywny i negatywny - dla ukraińskiej gospodarki na najbliższy rok.
Zaczynając od negatywnego. Zakłada on, że działania wojenne będą trwały, ale ich aktywna faza zakończy się na początku 2024 roku. Mowa tu o zawieszeniu broni, które będzie łamane atakami na infrastrukturę krytyczną, czy ludność cywilną.
Zniesienie stanu wojennego, do którego wg omawianego scenariusza doszłoby w takiej sytuacji, doprowadzi do masowej emigracji młodych mężczyzn. Rynek pracy będzie doświadczał drastycznej potrzeby wykwalifikowanej siły roboczej, której nie będzie w stanie wypełnić. Przemysł skupi się na produkcji na rzecz wojska, natomiast inne sektory będą doświadczały chronicznego braku finansowania, siły ludzkiej, czy inwestycji. Zaufanie inwestorów zewnętrznych dalej będzie bardzo niskie z uwagi na dalsze ataki terrorystyczne Kremla. Jeśli natomiast nie dojdzie do zmian terytorialnych, Ukraina pozostanie mocno odcięta od morza, a transport morski pozostanie bardzo drogi i ryzykowny z uwagi na zaminowanie portów.
W negatywnym scenariuszu autorzy zakładają również stopniowe zanikanie pomocy z Zachodu. W efekcie gospodarka pogrążać się będzie w coraz większym marazmie, co wraz z patem na froncie będzie przyczyniać się do niezadowolenia społecznego, a nawet protestów.
Jeśli równolegle na świecie wybuchłby kryzys gospodarczy, Ukraina byłaby jeszcze bardziej podatna na jego skutki.
Dla odmiany pozytywny scenariusz, jak punkt wyjściowy, zakłada wyzwolenie okupowanych terytoriów.
To przełożyłoby się naturalnie na odzyskanie utraconego wzrostu generowanego przez te obszary, a także na odblokowanie możliwości eksportowych drogą morską. Scenariusz zakłada kontynuację otrzymywanie znaczącej pomocy finansowej z zagranicy, a zatem przekraczającej 30 miliardów dolarów rocznie. Do wzrostu przyczyniałyby się także szerokie inwestycje związane z projektem odbudowy Ukrainy. To z kolei wygenerowałoby setki tysięcy miejsc pracy i skłoniłoby miliony migrantów do powrotu.
W tym scenariuszu gospodarka rosłaby w tempie nawet 10-15% PKB rocznie, i szybko zasypałaby powojenną wyrwę. Choć należy zaznaczyć, że prawdopodobieństwo tego scenariusza autorzy raportu oceniają jako niskie.
Biorąc to wszystko pod uwagę, należy jednak zrobić kilka kroków wstecz i spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy.
Strata 30% PKB w ciągu roku to dramatyczny wynik, jednak nominalnie to tylko 50 miliardów dolarów. Dla państwa wielkości Ukrainy, będącego w stanie wojny totalnej, jest to relatywnie niedużo. Bardziej dotkliwe są straty infrastrukturalne, ale i te, przy korzystnym zakończeniu wojny są do nadrobienia.
Przedwojenne PKB Ukrainy szacowane było na około $200 miliardów dolarów, teraz po utracie 30% jest to bliżej $140-150 miliardów i utrzyma się na zbliżonym poziomie jeszcze w bieżącym roku.
To duże kwoty, ale wybitnie poniżej potencjału demograficzno-geograficznego, którym dysponuje Ukraina. Nawet biorąc pod uwagę wynik przedwojenny z 2021 roku (najlepszy w najnowszej historii!) dostajemy wartość PKB o 40% mniejszą od PKB Czech, i porównywalną z PKB Węgier. A zatem krajów dysponujących odpowiednio ok. ¼ przedwojennego potencjału demograficznego Ukrainy, i ⅙ potencjału terytorialnego.
W ten sposób dochodzimy do sedna sprawy. Odziedziczony po Związku Sowieckim w 1991 roku system, pozostawanie w układzie nieformalnej wasalizacji względem Moskwy, i co najgorsze, utrwalenie się przeszytego korupcją modelu społecznego. To wszystko skutkowało wieloletnim procesem marnotrawienia potencjału demograficzno-terytorialnego, którym dysponuje Ukraina. Jak dużym marnotrawieniem? Porównanie do Czech i Węgier dobrze to ilustruje. Ukraina w teorii mogłaby być państwem czterokrotnie bardziej majętnym.
Ukraiński naród w wielu momentach próbował wyrwać się z tego toksycznego układu - przypomnijmy choćby Pomarańczową Rewolucję, czy wydarzenia na Majdanie. Jednak opór rdzenia - czyli Moskwy - był na tyle silny, że wymagana była do tego pełnoskalowa wojna. Tak ocenić możemy to dzisiaj.
A zatem, biorąc pod uwagę, że w tym odcinku rozmawiamy o ekonomii - Ukraina walczy, żeby ekonomicznie porównywać się do krajów dysponujących zbliżonym potencjałem demograficzno-terytorialnym, co ona. Najbliższy przykład stanowi Polska, mimo że terytorialnie dwukrotnie mniejsza. MFW szacuje polskie PKB w 2023 roku na $750 miliardów.
Przyrównując do tej kwoty utratę $50 miliardów, i nawet dodając straty infrastrukturalne otrzymujemy od 6-20% rocznego (!) PKB, do którego Ukraina, zważając na swój potencjał, aspiruje i pośrednio, o które walczy.
Wniosek, z tej być może pokrętnej argumentacji jest taki, że od strony ekonomicznej Ukraińcy walczą o zdecydowanie bogatszą przyszłość, niż ta która czekałaby ich przy pozostaniu pod kuratelą Federacji Rosyjskiej. Przyszłość o tyle bogatszą, że nominalnie obecne straty - utraty PKB, czy nawet straty infrastrukturalne są spokojnie do nadrobienia. Tym bardziej biorąc pod uwagę preferencyjne kredyty lub wręcz dotacje na odbudowę, reparacje od Moskwy, czy przede wszystkim mając na uwadze dekady funkcjonowania w znacznie wydajniejszym systemie, niż ten odziedziczony po Sowietach.
Niemniej aby ta przyszłość, o którą dzisiaj w okopach walczą Ukraińcy się zrealizowała potrzebne jest spełnienie dwóch kryteriów. Po pierwsze, co oczywiste - wymagane jest bezdyskusyjne zwycięstwo na froncie - odzyskanie straconych terytoriów i uzyskanie rekompensaty za utracone mienie od agresora.
Jednak równie ważna jest zmiana mentalna wśród ukraińskiego społeczeństwa - wyplewienie wszechogarniającej korupcji, nepotyzmu, oligarchii - a zatem cech charakteryzujących naród, z którym Ukraina walczy. A w zamian postawienie na transparentność i merytokrację. Oczywiście jest to zadanie szalenie trudne i wymaga dekad pracy.
Rząd Zelenskiego powoli czyni postępy w tym kierunku, co jest jednym z kryteriów przyjęcia państwa do Unii Europejskiej w przyszłości. Raport Komisji Europejskiej mówi o progresie m.in. w sferze sądowniczej oraz niezależności mediów. Jednak przykładowo prawo anty oligarchiczne dalej pozostaje problemem.
O ile utworzenie norm prawnych, które będą dotkliwie karać np. korupcję jest niezwykle istotne, tak fundamentem tworzenia tego nowego systemu będzie zmiana mentalna samego społeczeństwa.
Na końcu właśnie to decydować będzie o rezultacie trwającej wojny. Nawet jeśli Ukraina wygra wojnę na froncie, ale nie przejdzie diametralnej przemiany wewnętrznej, to miliony Ukraińców, którzy zasmakowali życia na Zachodzie będzie niechętnych do powrotu do systemu, który oparty jest na niewłaściwych wartościach.
Jeśli jednak kraj przejdzie udaną transformację lub będzie podążał w odpowiednim kierunku, to przyjmując pozytywny rezultat na froncie ma szansę przejść całkowitą odbudowę - infrastrukturalno-ekonomiczno-społeczną. Projekt odbudowy, reparacje i tanie kredyty napędzą wzrost PKB i przyczynią się do kreacji setek tysięcy miejsc pracy. A to wraz z reformą społeczno-prawną przekonywać będzie miliony migrantów do powrotu i odbudowy ojczyzny. To stanowi prawdziwą definicję zwycięstwa. Jest to zarazem zadanie najtrudniejsze z możliwych, lecz czy o coś innego dla swoich dzieci walczą dzisiaj w okopach młodzi Ukraińcy?
Wojna jest zatem dla Ukrainy największą tragedią w jej dziejach, niemniej stanowi również jej największą szansę na lepsze jutro.