Górski Karabach Arcach.

27 września w Kaukazie Południowym wybuchł konflikt pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem. Celem walk było uzyskanie kontroli nad terytorium Górskiego Karabachu, czy też Arcachu jak mówią na to miejsce Ormianie. Po ponad 6 tygodniach od rozpoczęcia walk 10 listopada media poinformowały o zawieszeniu broni, co de facto oznacza koniec wojny i zwycięstwo Azerbejdżanu. To dobry moment, aby przyjrzeć się temu konfliktowi z szerszej perspektywy i wyciągnąć wnioski, które doprowadziły do upadku armeńskiej Republiki Arcachu.

Kaukaski tygiel

Zanim przejdziemy do specyfiki konfrontacji oraz bieżących wydarzeń nakreślmy najpierw kontekst historyczny całej sytuacji. Obszar południowego Kaukazu od zawsze był miejscem styku różnych grup etnicznych, kultur, czy wyznań. Przez wieki o wpływy na tym terenie rywalizowali m.in. Ormianie, Gruzini, czy ludy tureckie. Na tygiel wyznaniowy składali się prawosławni Gruzini, chrześcijanie i katolicy ormiańscy, szyiccy muzułmanie w Azerbejdżanie, mniejszości sunnickie, jezydzi i wiele więcej. To wszystko na obszarze o wielkości mniej więcej połowy Polski, o liczebności 17 milionów ludzi. Taka różnorodność od zawsze stanowiła zarzewie wszelkich sporów.

Obecni przywódcy, argumentując roszczenia względem tych terenów cofają się o 2500 lat wstecz. Obszar ten historycznie przechodził z rąk do rąk. Ziemie te podlegały imperium ormiańskiemu, gruzińskiemu, perskiemu, tureckiemu, a w ostatnich kilkuset latach największe wpływy mają tam Rosjanie. Jednak, aby dobrze zrozumieć kontekst obecnych wydarzeń musimy cofnąć się o co najmniej 100 lat. W 1918 roku kończy się pierwsza wojna światowa, Europa świętuje zakończenie najbardziej krwawego konfliktu w historii. Jednak w tym momencie Ormianie próbują się otrząsnąć po wydarzeniu, które można by nazwać jako preludium holocaustu - czyli ludobójstwu Ormian przez Turków. Ci w latach 1915-1918 według różnych szacunków wymordowali między 1/3 , a ½ całego narodu ormiańskiego. Brzemię tamtych wydarzeń i obawa o bytność narodu kładzie się cieniem na zbiorowej psychice Ormian do dnia dzisiejszego. Erewań na mocy traktatu z Serves z 1920 roku dostaje wprawdzie olbrzymie obszary terytorialne sięgające głęboko w głąb Turcji, jednak Turcy szybko odbijają z powrotem te obszary. Bez wstawiennictwa ówczesnych potęg Armenia, mając naprzeciwko siebie znacznie liczniejsze siły tureckie poddała wojnę po 5 miesiącach od jej rozpoczęcia zgadzając się na wszystkie warunki Ankary.

Kilka miesięcy wcześniej pomiędzy Armenią, a Azerbejdżanem rozegrała się z kolei krótka wojna o Górski Karabach lub Arcach, jak mówią na to miejsce Ormianie. Mimo, że Armenia wygrała i chwilowo przejęła kontrolę, było to co najwyżej pyrrusowe zwycięstwo. 20% mieszkańców Arcachu zginęło, z czego zdecydowana większość stanowili Ormianie. Ponadto niedługo po tym konflikcie interweniowały wojska rosyjskie i w efekcie to Sowieci mieli decydować o przyszłości tego obszaru.

Arcach & Górski Karabach

Arcach rozciąga się na obszarze ponad 4 tys km2 i zamieszkuje go ok. 150 000 ludzi. Od 200 lat niemal w 100% Ormian, dla których Arcach jest obszarem o znaczeniu niemalże mitologicznym. Przez 400 lat urzędował tam Katolikos Wszystkich Ormian czyli zwierzchnik Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, odpowiednik papieża dla katolików. Był to jeden z niewielu obszarów gdzie wytworzyli oni własne ziemiaństwo oraz własny samorząd pod władzą Persów.

Azerowie również powołują się na historię domagając się kontroli nad Górskim Karabachem. Był to swego czasu teren podległy muzułmańskiemu Chanatowi Karabachskiemu. Dziesiątki tysięcy azerskich nomadów przemierzało niziny i góry Karabachu, więc gdyby obszar ten trafił pod jurysdykcję Armenii oznaczałoby to dla nich tragedię. Co więcej, ekonomicznie Karabach znacznie lepiej połączony był z Azerbejdżanem. Większość dróg wiodła na wschód do Baku, a nie za Zachód do Erewania. Jednakże kluczowy z perspektywy Baku jest argument geostrategiczny. W momencie braku posiadania kontroli nad Górskim Karabachem, Azerbejdżan znajduje się bardzo trudnej sytuacji w przypadku potencjalnej ofensywy z zachodu.

Niemniej obie strony posiadając swoje argumenty pozostawały na łasce Centralnego Komitetu Rosyjskiej Partii Komunistycznej. Przynajmniej w teorii, bowiem w praktyce decyzja zapadła bezpośrednio w gabinecie Józefa Stalina. 4 czerwca 1921 roku Centralny Komitet Partii powołując się na zwycięstwo Ormian rok wcześniej oraz niezaprzeczalny fakt, że Ormianie stanowią niemal 100% populacji Arcachu przyznaje ten obszar Armenii. Jednakże dzień później osobiście w tej sprawie interweniuje Józef Stalin i autorytarnie przyznaje ten obszar Azerbejdżańskiej Republice Sowieckiej. Była to jedna z wielu podobnych decyzji Stalina, który sztucznie dzieląc tereny na obszarze republik sowieckich podgrzewał istniejące konflikty, osłabiając władze na peryferiach imperium, wzmacniając tym samym władzę Moskwy. Skutki tych decyzji widzimy do dzisiaj.

Przez kolejnych 70 lat Górski Karabach był częścią Sowieckiego Azerbejdżanu. Mimo upływu czasu konflikt nie wygasał, lecz dalej tlił się. Azerowie stopniowo rozszerzali swoją obecność na obszarze dalej zdominowanym przez Ormian. Upadek ZSRR stanowił moment, kiedy Arcach znowu zapłonął. W 1991 roku zarówno Azerbejdżan i Armenia ogłosiły niepodległość. Ormiański Górski Karabach również ogłosił referendum w celu uzyskania autonomii jako niezależne państwo, jednakże jako że nie stanowił wcześniej jednej z odrębnych republik sowieckich, tylko część Azerbejdżańskiej SSR, wedle sowieckiej konstytucji nie miał prawa do samostanowienia. Próżnia wywołana brakiem obecności wielkiego brata z Moskwy nieuchronnie przyczyniła się do wojny. W efekcie w latach 1992–1994 doszło do wojny pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem. W maju 1994 roku Armenia kontrolowała ok. 20% azerskiego terytorium, co doprowadziło do moderowanych przez Rosję negocjacji i zawieszenia broni. Rzeczywistym rezultatem było zajęcie przez Ormian Karabachu oraz przynależnych siedmiu regionów i utworzenie Republiki Arcachu wewnątrz Azerbejdżanu. Międzynarodowo uznawana za część Azerbejdżanu stanowiła de facto oddzielne państwo ze stolicą w Stepanakercie. I to właśnie między Republiką Arcachu, a Azerbejdżanem oficjalnie toczyła się wojna. Jest to bardzo ważne rozróżnienie.

Wysoka Porta rzuca wyzwanie Imperium Rosyjskiemu

Pozornie konfrontacja w Górskim Karabachu mogła uchodzić za zamrożoną od 1994. Jednak tak nie było. Oba kraje oficjalnie pozostają w stanie wojny i jest to najdłużej trwający konflikt na peryferiach Europy. Statystycznie niemal każdego dnia od 30 lat ginął tam jeden człowiek. Nie licząc momentów kiedy konflikt na powrót się podgrzewał. Tym samym, przyjmując duże uproszczenia, znajdujemy się w obecnym momencie 2020 roku. Oba narody ponownie stanęły naprzeciw siebie, aby przejąć kontrolę nad epicentrum kaukaskiego kotła. Jednakże karty jakimi dysponują obie strony tym razem były całkowicie inne.

Azerbejdżan w ostatnich dziesięcioleciach wydatnie wzbogacił się na handlu węglowodorami, gruntując ekonomicznie swoją pozycję w regionie. Suche liczby również nie pozostawiają wątpliwości. Azerbejdżan z populacją 10mln to kraj o populacji ponad 3 razy większej od Armenii. Należy jednak pamiętać, że konfrontacja wymierzona była bezpośrednio przeciwko Republice Arcachu, która liczy 150 tys osób. To pokazuje z jaką dysproporcją mierzyli się Ormianie Arcachu. Ponadto Baku, jako jeden z narodów tureckich, pozostaje w bardzo bliskich relacjach z Ankarą. Abulfaz Elczibej, prezydent Azerbejdżanu z początku lat 90, adwokował swego czasu za modelem współpracy „jeden naród, dwa państwa”. Recep Tayyip Erdogan obecny prezydent Turcji powrócił teraz do tego sloganu, deklarując pełne wsparcie dla Baku w tym konflikcie. Jednocześnie nazywa Armenię „największym zagrożeniem pokoju w regionie”(politico). W latach 90 Turcja nie była w stanie odegrać znaczącej roli w tym konflikcie. Obecnie, w czasach kiedy ład światowy i regionalny w wielu miejscach trzeszczy, Ankara chce być jednak głównym graczem, bez którego nie da się ustanowić stabilnej architektury bezpieczeństwa w całym Medytarenie.

Najsilniejszą kartą po stronie Erewania pozostawała karta rosyjska. W mieście Giumri, 120 km na północ od Erewania, Rosjanie mają 102 bazę wojskową gdzie stacjonuje rosyjskie lotnictwo oraz personel w liczbie od 3 do 5 tys żołnierzy. Armenia także należy do “rosyjskiego NATO” czyli do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Sojusz ten posiada zapis równoznaczny 5 artykułowi NATO, a zatem atak na jednego z członków zostaje uznany za atak na całą organizację. Baku, mimo solidnych relacji z Moskwą, nie należy do ODKB. Jednak należy pamiętać, że oficjalnie atak nie był wymierzony bezpośrednio w Armenię, zatem Rosja teoretycznie nie była zobligowana do udzielenia pomocy.

Jednak w praktyce oczekiwania Erewania wobec Moskwy, która rządzi na tym obszarze od 200 lat, były jasne. Pomoc dyplomatyczna, finansowa, a przede wszystkim militarna dla Arcachu. Na szali leżała nie tylko stabilność w regionie i zachowanie wpływów, ale także wiarygodność Rosji jako sojusznika w oczach innych państw heartlandu euroazjatyckiego. A trzeba pamiętać, że karta siły militarnej jest w praktyce jedyną silną w talii Moskwy, na której utrzymuje się cała percepcja siły Federacji Rosyjskiej. Zasianie wątpliwości odnośnie jej sprawczości to najczarniejszy scenariusz dla Kremla.

Tu zaczęły się schody zarówno dla Moskwy, jak i Erewania. Geografia regionu sprawia, że udzielanie takiej pomocy było niezwykle trudne. Gruzja jest ważnym graczem w całej układance. Przez jej terytorium wiodą jedyne szlaki lądowe łączące Armenię z Rosją. Jako, że celem Baku było zniszczenie potencjału wojskowego przeciwnika i wymuszenie kapitulacji, to naturalną strategią stało się przecięcie linii komunikacyjnych łączących Arcach z Rosją. Czyli w praktyce wyłączenie terytorium Gruzji. Cel ten Baku osiągnęło, bowiem 3 października Tbilisi ogłosiło zamknięcie swojego terytorium dla obu stron konfliktu, uderzając de facto w ten sposób jedynie w Ormian. Pozostawała jeszcze droga przez północny Iran, który skłaniał się ku Armenii w tym konflikcie. Jednakże, co istotne, ⅙, a wg nieoficjalnych szacunków nawet 1/3 populacji Iranu stanowią Azerowie, którzy w większości mieszkają w północnej jego części. W efekcie mogliśmy usłyszeć o demonstracjach mniejszości azerskiej domagającej się zamknięcia północnej granicy między Iranem, a Armenią co oznaczałoby pełną blokadę. Teoretycznie Azerbejdżan też był zablokowany, jednak rosyjskie media oskarżały Baku o zaplanowane działanie i gromadzenie zapasów amunicji na kilka miesięcy przed eskalacją. Zważając na scenariusz konfliktu, takie domniemania nie są pozbawione logiki. Tym bardziej, że kilka miesięcy przed wojna odbyły się w Azerbejdżanie duże ćwiczenia turecko-azerskie. Turcy mieli pozostawić na terenie Azerbejdżanu m.in. myśliwce F-16.

W istocie Armenia dostała rykoszetem ekspansywnej polityki Moskwy ostatnich lat. Nie jest tajemnicą, bowiem że Tbilisi tą kluczową decyzją chciało uderzyć we wrogą sobie Rosję. Nieoficjalne informacje donosiły, że Turcja uzyskała zgodę Gruzji na loty swoich samolotów transportowych do Azerbejdżanu. Armenia oskarżała również Ukrainę o wspieranie Baku jako kanał zaopatrzenia w części zamienne i amunicję. Sprzeczne interesy Kijowa i Moskwy również wydają się być tutaj jasne. Jakby tego było mało, mimo że luźniejsze niż z Armenią, Rosja pozostaje w dobrych bilateralnych relacjach z Azerbejdżanem, więc jawne występowanie przeciwko Baku oznaczałoby ich natychmiastowe zerwanie.

Co w takiej sytuacji robi wszechwładca Rusi Władimir Putin? … apeluje o pokój. Putin meandrując dyplomatycznie stwierdził, że u podłoża konfliktu leżą kwestie etniczne, na których tle dochodziło do zbrodni przeciwko Ormianom. Z drugiej strony poparł retorykę Azerbejdżanu mówiąc, że sytuacji w której kraj nie kontroluje części swojego terytorium nie może trwać wiecznie.

Proxy, czy nie?

Trzeba być ostrożnym również w pochopnym uznaniu konfliktu w Górskim Karabachu jako wojny zastępczej między Turcją, a Rosją. Niechybnie ścierają się tu interesy tych państw, jednak zdecydowanie bardziej ofensywne działania wielowektorowe prowadziła Ankara. Mimo, że Erdogan jasno deklarował możliwość wojskowej ingerencji w konflikt, Putin w dalszym ciągu wypowiadał się o tureckim prezydencie uznając go jako decyzyjnego i elastycznego partnera, z którym miło współpracować. Ankara i Moskwa już teraz konfrontują się na wielu frontach: Libia, Syria, co więcej Turcy próbują w ostatnim czasie zacieśnić stosunki z Ukrainą. Kolejna odsłona tej rywalizacji była dla Putina nie na rękę, tym bardziej że odbywała się z inicjatywy Ankary i to Turcy w znacznym stopniu kontrolowali tę rozgrywkę. Erdogan, chce aby obecność Turcji na tym obszarze nie była ignorowana, wypychając strefę wpływów Moskwy. Jedną z takich oznak mogłoby być włączenie Ankary jako jednego z krajów przewodniczących do mińskiej grupy OBWE, międzynarodowej komórki służącej w celu rozwiązania konfliktu w Górskim Karabachu. W tym momencie tymi państwami są Rosja, Francja i Stany Zjednoczone. Obecność Turcji w formacie stanowiłoby spełnienie jednego z postulatów Baku i mocne ustępstwo

Moskwy na rzecz Ankary.

Brak opisywania wpływu USA na sytuację w Arcachu również jest znakiem czasów. Waszyngton niegdyś angażował się w niemal wszystkie kwestie sporne na świecie, stając w roli mediatora. Teoretycznie jest nim w grupie mińskiej. Jednakże w praktyce Stany Zjednoczone odłączają się od tej wojny. Administracja amerykańska zajęta wyborami, problemami wewnętrznymi i rywalizacją strategiczną z Chinami zaczyna odpuszczać mniej istotne kierunki polityki zagranicznej. Górski Karabach dobitnie to pokazuje. W skutek tego ponownie w wielu miejscach na świecie zaczyna powstawać próżnia bezpieczeństwa. Ankara swoją agresywną polityką regionalną stara się niezwłocznie tę próżnię wykorzystywać. Z kolei apatia Unii Europejskiej wydaje się, że nie wymaga komentarza.

Wojna nowej generacji

Jak wyglądała sytuacja na miejscu? Od czego ta wojna się w ogóle rozpoczęła? Wg prezydenta Azerbejdżanu Alijewa, Baku odpowiedziało na prowokacje Armenii. Realną przyczyną była jednak zmiana regionalnego układu sił, co miało zostać pokazane metodą kroków dokonanych (fait accompli). Alijew sam z reszta przyznał to w wywiadzie. Wg informacji dochodzących z regionu już tydzień wcześniej wojska Azerbejdżanu zostały zmobilizowane. Działania wojskowe poprzedzała, także trudna sytuacja Armenii w związku z pandemią koronawirusa, w efekcie której kraj pozostawał w stanie faktycznej izolacji. W ostatnim czasie doszło również do wielu dymisji w armeńskich departamentach siłowych, co mogło sugerować chaos wewnętrzny i sprzyjać potencjalnej ofensywie.

Wielu ekspertów jest zdania, że same walki nosiły wszelkie znamiona wojny nowej generacji, inaczej zwanej wojną hybrydową. Początkowym celem Baku było przejęcie kontroli nad domeną powietrzną. Już na starcie przy wykorzystaniu dronów bojowych i amunicji krążącej zniszczono wiele baterii przeciwlotniczych typu OSA. W tym celu Azerbejdżan używał izraelskiego systemu dronów kamikadze Harpia. Podobnie drony sprawnie wykorzystywane były przy niszczeniu artylerii Arcachu, przez co powstała znaczna asymetria strat po obu stronach. Z kolei pokazanie się w boju tureckiego F-16 powstrzymywało Erewań przed użyciem posiadanych rosyjskich myśliwców Su-30. Co więcej Azerbejdżan wykorzystując izraelskie systemu rakietowe LORA przecinał linie komunikacyjne łączące Arcach z Armenią właściwą, jednocześnie deklarował użycie systemów dalekiego zasięgu i selektywnie wybierał główne obszary działań.

Tymi stały się obszary południowe przy granicy z Iranem, co było spowodowane wieloma przyczynami. M.in. tym że są to tereny słabo zaludnione, więc ryzyko strat wśród cywili było niższe. Co więcej Baku posiadało przewagę sprzętową na południowych terenach równinnych, w przeciwieństwie do silnie umocnionych pozycji w górach. Azerbejdżan odciął jednocześnie Arcach od Iranu, czyli jednego z potencjalnych sojuszniczych kierunków.

Konflikt uwydatnił także błędy w polityce modernizacyjnej Armenii w ostatnich latach. Erewań zdecydował się na zakup bardzo drogich rosyjskich myśliwców i systemów S-300. Są to przysłowiowe białe słonie, które służą bardziej poprawie prestiżu. Ich utrata byłaby niezwykle kosztowna i przyspieszyłaby porażkę. Precyzując Armenia sporadycznie użyła S-300, ale wykorzystywanie niezwykle drogich rakiet do zwalczania niewielkich dronów to krótkowzroczna strategia. Rosyjscy eksperci są zdania, że środki na modernizacje można było przeznaczyć na bardziej efektywne na terenie Arcachu pojazdy bezzałogowe Orlan-10, czy Forpost-R. Podobnie znacznie lepiej sprawdziłyby się samobieżne haubice 2s19 i 2s19m2. To lekcja dla wszystkich decydentów, aby środki na modernizację armii lokować w systemy skrojone pod precyzyjnie określone scenariusze taktyczne. Erewań tego nie zrobił i zapłacił za to wysoką cenę.

Skrupulatnie przemyślana wojna na wyniszczenie prowadzona przez Baku skutkowała asymetrią strat po obu stronach. Znajdując się w fatalnej sytuacji Armenia podjęła próbę eskalacji konfliktu atakując cele cywilne w Azerbejdżanie, licząc prawdopodobnie na symetryczny odwet Baku na cele w Armenii właściwej, co stanowiłoby casus belli włączenia się Moskwy do wojny. Jednak Baku zastosowało taktykę „strategicznej powściągliwości”.

10 listopada świat obiegła informacja, iż Armenia i Azerbejdżan podpisały zawieszenie broni. Porozumienie ogłoszone zostało niedługo po zajęciu przez Azerów kluczowego miasta Szusza, skąd Azerowie byli już o krok od stolicy Stepanakertu. Nikol Pashinyan, premier Armenii, stwierdził że warunki rozejmu są ‘niezwykle bolesne’, co zwiastuje spełnienie wszystkich żądań Baku.

Mimo, że wkroczyliśmy w epokę dominacji dronów na polu bitwy, nie oznacza to, że przestała liczyć się tradycyjna kalkulacja geostrategiczna. Nadal nadrzędnym celem pozostaje zdobycie i utrzymanie terytorium przeciwnika, utrzymanie punktów o znaczeniu strategicznym i własnych linii komunikacyjnych, przy jednoczesnym przecinaniu tych przeciwnika. Celem wojny z kolei jest realizacja celów politycznych postawionych przed konfliktem. Azerbejdżan podążając precyzyjnie określonym scenariuszem, od początku stopniowo realizował swoje cele i w efekcie wygrał wojnę. Erewań z drugiej strony zapłacił wysoką cenę za błędy swojej polityki modernizacyjnej ostatnich lat oraz za bardzo zaufał swojemu jedynemu gwarantowi - Rosji. Nie po raz pierwszy okazało się, że interesy sojuszników często pozostają rozbieżne i zawsze należy dążyć do uzyskania autonomicznych zdolności obronnych. To lekcja dla wszystkich, szczególnie na burzliwe lata 20 XX wieku.

Źródła:

Erdogan: Europe preparing its own end amid Islamophobia
https://www.aa.com.tr/en/turkey/erdogan-europe-preparing-its-own-end-amid-islamophobia/2017849
US power vacuum risks escalating violence in Armenia-Azerbaijan
https://www.politico.eu/article/us-power-vacuum-escalating-violence-armenia-azerbaijan/
Azerbaijan calls on reservists and confiscates cars after ‘provocation
https://oc-media.org/reservists-called-up-and-cars-confiscated-as-azerbaijan-condemns-armenian-provocation/
Five key military takeaways from Azerbaijani-Armenian war
https://www.aa.com.tr/en/analysis/analysis-five-key-military-takeaways-from-azerbaijani-armenian-war/2024430
Rozejm, którego nie było?
https://kaukazkaukaz.wordpress.com/2020/10/11/rozejm-ktorego-nie-bylo/
Armenia-Azerbaijan: What's behind the Nagorno-Karabakh conflict?
https://www.bbc.com/news/world-europe-54324772
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie
https://strategyandfuture.org/widziane-z-zachodniego-limitrofu-sprawy-wojskowe-na-wschodzie/
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie
https://strategyandfuture.org/widziane-z-zachodniego-limitrofu-sprawy-wojskowe-na-wschodzie-2/
Widziane z zachodniego Limitrofu. Strategia Turcji i wojna o Górski Karabach
https://strategyandfuture.org/widziane-z-zachodniego-limitrofu-armenia-przegrywa-wojne-ale-rozgrywka-polityczna-jeszcze-trwa/
Nowa odsłona konfliktu o Górski Karabach
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2020-09-28/nowa-odslona-konfliktu-o-gorski-karabach
Rosja wobec konfliktu w Górskim Karabachu: wykalkulowana neutralność
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2020-10-26/rosja-wobec-konfliktu-w-gorskim-karabachu-wykalkulowana-neutralnosc
Wokół Górskiego Karabachu – Jerzy Marek Nowakowski
https://nowakonfederacja.pl/wokol-gorskiego-karabachu/
Richard G. Hovannisian. The Republic of Armenia, Volume I: 1918-1919. — London: University of California Press, 1971, pp. 81-82
Azerbaijan and Armenia agree full ceasefire in Nagorno-Karabakh
https://www.ft.com/content/bfb04708-3f6c-4659-b6ed-9ec7b01e75f4