- Jose Miguel Alonso Trabanco
W ciągu ostatnich kilku dekad zorganizowana przestępczość w Meksyku zyskała wielki rozgłos na całym świecie dzięki swojej medialności, bezprecedensowemu bogactwu i niechybnie udziałowi w krwawych masakrach. Różne organizacje przestępcze - w tym kartel Sinaloa, kartel New Generation Jalisco, kartel Gulf, tak zwani "Templariusze" i wiele innych - są głównymi aktorami w stale pogarszającym się kryzysie bezpieczeństwa w Meksyku. Niemniej jednak nie jest to nowe zjawisko. W rzeczywistości gangi wiejskich bandytów nawiedzały odległe zakątki kraju przez większą część XIX wieku. Również po krwawej rewolucji meksykańskiej z początku XX wieku, grabieże własności prywatnej były powszechne, a pociągi nieraz w zasadzkach padały łupem złodziei. Co więcej, nieduże komórki przemytników narkotyków prosperowały jako małe rodzinne firmy przez cały XX wiek, w stanach położonych blisko granicy z USA.
Obecnie sytuacja jest jednak znacznie poważniejsza. Meksyk uwikłany jest w pozornie niekończący się konflikt, który ma niejako, dwa nakładające się na siebie wymiary. Starając się przywrócić porządek na obszarach peryferyjnych, siły bezpieczeństwa państwa meksykańskiego walczą z paramilitarnymi oddziałami karteli narkotykowych i innymi mniejszymi zorganizowanymi grupami przestępczymi. Działania te przypominają kampanię antyrebeliancką, a w niektórych przypadkach niemalże odbijanie terenów okupowanych. Ponadto, zgodnie z logiką sumy zerowej, konkurujące ze sobą bojówki przestępcze walczą ze sobą w celu zwiększenia swojego udziału w rynku i zmonopolizowania kontroli nad nielegalnymi usługami na swoim terenie. Konfrontacja często przypomina nieregularną wojnę, z tą różnicą że pomiędzy niepaństwowymi podmiotami subnarodowymi. Ten podwójny konflikt jest przykładem tego, co amerykański badacz Sean McFate nazywa „durable disorder” - "trwałym nieporządkiem", tj. przerywanymi starciami na niekonwencjonalnych polach bitew, w których nie ma decydujących wyników i nie ma stałych zwycięzców, ani przegranych.
Początki i istota tego - eufemistycznie mówiąc - problematycznego zjawiska są często słabo rozpoznane. Niektórzy obserwatorzy podkreślają rolę czynników takich jak bezkarność, korupcja i/lub ubóstwo - jako głównie źródła niepokojów. Inni podkreślają znaczenie ludzkich działań, w szczególności decyzji podejmowanych przez kluczowych decydentów takich jak wysocy rangą decydenci polityczni lub bossowie narkotykowi. Istnieje nawet lukratywny przemysł wydawniczy specjalizujący się w rozpowszechnianiu plotek o kartelach na poziomie tabloidów. Te uproszczone punkty widzenia mogą zapewnić częściowy wgląd w pewne epizody lub konkretne wydarzenia, ale brakuje im często nadrzędnego, przekrojowego zrozumienia pełni obrazu.
Kraj podzielony
Meksyk jest państwem mocno podzielonym geograficznie. Jest to kraj pełen gór, pustyń na północy i dżungli na południowym wschodzie. Co więcej, brakuje mu sieci żeglownych rzek, które mogłyby sprzyjać harmonijnym wzajemnym powiązaniom politycznym i gospodarczym. W związku z tym federalnym siłom bezpieczeństwa - z siedzibą w Mexico City, sercu kraju - trudno jest narzucić silną obecność w odległych regionach. Dlatego też zapewnienie skutecznego zarządzania i kontroli terytorialnej jest niezwykle trudnym zadaniem.
Władza centralna stara się spinać ze sobą niespokojne regiony - oddzielone od siebie dużymi odległościami - których cechy geograficzne, demograficzne, historyczne, gospodarcze i kulturowe nie mają wielu wspólnych mianowników. Rzeczywistość ta sprzyja powstawaniu potężnych lokalnych podmiotów o partykularnych interesach, w tym dynastii politycznych, klanów biznesowych, regionalnych potęg, wpływowych związków zawodowych, czy też sieci przestępczych. Nic dziwnego, że zarówno pola, na których uprawia się mak opiumowy, jak i tajne laboratoria metamfetaminy często znajdują się w trudnych strefach peryferyjnych, do których dostęp dla osób z zewnątrz jest utrudniony. W związku z tym wynikająca z tego równowaga sił determinuje przewagę porządku lub anarchii. Gdy rząd federalny jest silny, może zapewnić rozsądny stopień stabilności poprzez przymus, koalicje lub zakulisowe pakty. Z kolei, gdy władza centralna jest słaba, siły odśrodkowe są wzmacniane. Ta korelacja jest historycznie odzwierciedlona we wzroście i upadku regionalnych siłowników, separatystów, nieregularnych milicji, powstań i syndykatów przestępczych.
Należy pamiętać, że kiedy w latach 80 Amerykanie zamknęli morski przepływ narkotyków z Ameryki Południowej na Florydę przez Karaiby, to Meksyk stał się naturalnym alternatywnym pomostem lądowym. Krasnodrzew pospolity - roślina, z której pozyskuje się alkaloid znany jako kokaina - może być uprawiany na skalę komercyjną tylko na wyżynach andyjskich w krajach takich jak Boliwia, Kolumbia i Peru. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu meksykańskie grupy przestępcze działały jako junior partnerzy swoich kolumbijskich senioralnych wspólników. Jednak rekalibracja nielegalnych przepływów narkotyków w wyniku operacji interwencyjnych przeprowadzonych przez agencje amerykańskie zmieniła tę równowagę. Obecnie południowoamerykańskie grupy przestępcze są jedynie dostawcami, podwładnymi i/lub pełnomocnikami swoich meksykańskich mocodawców.
Z drugiej strony, przemoc zbrojna jako cecha meksykańskiej przestępczości zorganizowanej nie może być wyjaśniona bez specyfiki geograficznej, która umożliwia dostępność broni. Meksyk ma dostęp do broni palnej poprzez rynek amerykański. Chociaż legalny handel bronią odbywa się na terytorium USA, słabe kontrole graniczne i korupcja ułatwiają wprowadzenie jej do Meksyku. Jako przykład posłużyć może choćby „Operacja Fast and Furious”. Była akcja amerykańskich agencji w Arizonie, której celem były prowokacje z udziałem handlu bronią, mające na celu doprowadzić służby do meksykańskich bossów narkotykowych. Akcja została ochrzczona tytułem hollywoodzkiej produkcji po tym, jak okazało się że jedna ze skazanych osób była członkiem gangu samochodowego.
Ponadto przesmyk środkowoamerykański oferuje bogate arsenały broni amerykańskiej i radzieckiej ze względu na konflikty, które były tam prowadzone pod koniec zimnej wojny. Ponieważ broń palna nie jest towarem o krótkim terminie ważności, naturalnie trafia ona do handlu na czarnym i szarym rynku. Starzejące się pistolety, karabiny szturmowe, wyrzutnie rakiet, amunicja i granaty, które zostały wyprodukowane dziesiątki lat temu, nadal są powszechnie używane. Mimo że większość broni używanej przez meksykańskie organizacje przestępcze pochodzi z USA, dziurawa granica oddzielająca południowy Meksyk od Ameryki Środkowej stanowi alternatywny kanał zakupu broni.
W końcu mamy również politykę wielkich mocarstw. Strategiczne gry rozgrywane na konfrontacyjnej arenie polityki największych to kolejny czynnik, którego odciska swoje pięto na działalności kartelów meksykańskich. W tajnym świecie wywiadu, szpiegostwa i działań pod przykrywką, prawo jest często celowo łamane. W celu wspierania interesów narodowych w sposób, który nie jest możliwy za pomocą środków prawnych, państwa czasami uciekają się do partnerstwa z nielegalnymi grupami. Źródła dziennikarskie i śledcze (a także rewelacje udostępnione przez byłych pracowników DEA) potwierdzają, że w latach 80-tych CIA była zaangażowana w tajny handel narkotykami w Meksyku. Udział ten miał być odpowiedzią na potrzebę dostarczania broni, szkoleń i gotówki dla Contras, prawicowej milicji, która dążyła do obalenia nikaraguańskiego rządu Sandinistów, wspieranego wówczas zarówno przez Sowietów, jak i Kubańczyków. Innymi słowy, współpraca była lokalnym produktem ubocznym systemowej zimnowojennej rywalizacji supermocarstw. Podobnie niektórzy amerykańscy analitycy argumentują, że przepływ fentanylu - silnego sztucznego opiatu wytwarzanego w Meksyku przy użyciu importowanych chińskich chemikaliów - na rynek amerykański można interpretować zgodnie z ramami toczącej się strategicznej rywalizacji między Chinami a USA. Pośrednie uzbrojenie w syntetyczne narkotyki przez „Państwo Środka” w procesie wojny hybrydowej działałoby jako narzędzie, którego wykorzystanie jest przydatne do niszczenia tkanki amerykańskiego społeczeństwa. Chociaż nie przedstawiono żadnych rozstrzygających dowodów na poparcie tych oskarżeń, taki sposób działania byłby zgodny z zaleceniami tradycyjnego chińskiego myślenia strategicznego o dążeniu do zwycięstwa bez bezpośredniej walki. Meksykańskie organizacje przestępcze mogą nie być zainteresowane „geopolityczną szachownicą”, ale czołowi gracze są niechybnie zainteresowani nimi.
Zmieniające się wewnętrzne warunki polityczne
Gdy opadł kurz po wielkim rozlewie krwi, generałowie, którzy wygrali Rewolucję Meksykańską, stworzyli hegemoniczny reżim, który spacyfikował kraj i podjął ambitną modernizację w celu utworzenia państwa narodowego. W tym celu reżim zbudował system funkcjonalnych instrumentów do kontrolowania konkurencyjnych interesów i tłumienia rozprzestrzeniania się ukrytych napięć, a także do zarządzania rzeczywistymi lub potencjalnymi źródłami konfliktów. System ten był bardziej autorytarny niż demokratyczny, ale niejako funkcjonalny i pragmatyczny. Kiedy pojawiało się niezadowolenie, system oferował ustępstwa w drodze negocjacji politycznych, a tylko ideologicznie obciążone marginalne grupy, które odmawiały kompromisu, były celem narzucanego przez państwo przymusu. Gdy pojawiały się spory - rząd mediował, niejako przymując rolę ostatecznego arbitra. Reżim dodatkowo legitymizował się polityką przemysłową, która wspierała rozwój, wzrost i dynamikę gospodarczą. Bez tej centralnej interwencji Meksyk nigdy nie stałby się producentem przemysłowym.
Jako ostateczna i niekwestionowana władza polityczna, państwo zorganizowało grupy społeczne i gospodarcze pod parasolami, które można było łatwo kontrolować lub manipulować, w tym izby biznesowe, lokalne elity, stowarzyszenia ludowe i zbiorowe sieci zawodowe. Wszyscy musieli grać zgodnie z zasadami opracowanymi i egzekwowanymi przez rząd centralny. W tej nieliberalnej grze politycznej niezależne działania publiczne były tolerowane, o ile nie kolidowały z priorytetami i celami państwa. Jeśli ktoś naruszył porządek, państwo uciekało się do wymuszeń, szantażu i - w razie potrzeby - represji. System ten zmniejszał ryzyko eskalacji tarć społeczno-politycznych. W rezultacie, w przeciwieństwie do większości państw Ameryki Łacińskiej w drugiej połowie XX wieku, Meksyk nigdy nie doświadczył zamachu stanu.
W ramach tego programu istniejące organizacje przestępcze - zwykle zaangażowane w uprawę i handel marihuaną - były traktowane jak podmioty z innych sektorów. Ich nielegalne operacje biznesowe były nieoficjalnie tolerowane, o ile szanowały suwerenność państwa i powstrzymywały się od podżegania do nadmiernej przemocy. To podporządkowanie przejawiało się w uiszczaniu "opłat" (tj. łapówek) jako pewnego rodzaju nieformalnego opodatkowania pobieranego zarówno przez władze federalne, jak i lokalne. Państwo działało jako zaufany mediator, gdy dochodziło do nieporozumień między konkurującymi ze sobą grupami przestępczymi, które trzeba było pogodzić.
System ten zaczął się jednak rozpadać w latach 70 ze względu na powszechne, narastające niezadowolenie - zwłaszcza wśród klasy średniej i społeczności biznesowej - spowolnienie gospodarcze, wpływ międzynarodowych tarć i katastrofalne zarządzanie finansami. W związku z tym, starając się przywrócić legitymację polityczną, stabilność i zarządzanie w burzliwym środowisku nasilającego się chaosu, państwo przyznało ustępstwa polityczne i zielone światło dla eksperymentalnych reform demokratycznych, które sprzyjały zarówno decentralizacji władzy, jak i w pełni autonomicznej partycypacji politycznej. W dłuższej perspektywie te przełomowe wydarzenia przyniosły pokojowe przemiany polityczne, umowy o podziale władzy, zinstytucjonalizowaną konkurencję, transakcje i pluralizm.
Jednak zmiana miała też drugą stronę. Wraz ze spadkiem centralnej potęgi, państwo nie mogło już prowadzić systemu kontroli i równowagi, który istniał przez dziesięciolecia. W coraz bardziej policentrycznym ekosystemie rząd centralny stał się słabszy, a ponieważ pustka władzy jest krótkotrwała, gracze, którzy wcześniej działali jako podwładni, mieli motywację do realizacji swoich interesów w sposób konfrontacyjny. Ośmielone tą redystrybucją władzy, organizacje przestępcze wykorzystały okazję, aby regularnie przyjmować znacznie bardziej agresywną postawę. W rezultacie meksykańscy decydenci polityczni w ostatnich dziesięcioleciach stanęli przed trudnym dylematem. Kiedy służby bezpieczeństwa rządu federalnego podejmują próby zwalczania organizacji przestępczych, napotykają na reakcję i odwet. Próba dekapitacji karteli poprzez aresztowanie lub „zneutralizowanie” ich wysokich rangą przywódców (tzw. „celów o wysokiej wartości”) też nie przynosi stałych rezultatów, a jedynie prowokuje przetasowania w najwyższych strukturach przestępczych i walki o władzę. Kilku dotychczasowych popleczników chętnie zastąpi swoich byłych szefów, gdy tylko znikną. Nawet kiedy siatka przestępcza zostaje rozbita, teren, który wcześniej znajdował się pod jej kontrolą, nie staje się nagle wolny od przestępców, lecz zostaje najczęściej przejęty przez konkurencję.
Z drugiej strony, gdy organizacje przestępcze czują się bezkarne z powodu słabej reakcji, operują w sposób nieskrępowanie brutalny, wiedząc, że ich działania prawdopodobnie pozostaną bez odpowiedzi. Daje im to szansę, którą warto wykorzystać, aby rozszerzyć swoje strefy wpływów.
Dlatego nie ulega wątpliwości, że rozprzestrzenianie się przestępczości zorganizowanej w Meksyku zagraża bezpieczeństwu narodowemu państwa, ponieważ grupy te częściowo osłabiły dwa podstawowe zadania, które definiują suwerenną państwowość:
- skuteczną kontrolę nad całym terytorium
- wyłączny monopol na przemoc zbrojną
Wbrew niektórym pesymistycznym przewidywaniom, Meksyk nie stał się państwem całkowicie upadłym (jeszcze), ale w niektórych niespokojnych obszarach obecność państwa jest bardzo słaba. W wielu lokalnych społecznościach władza i autorytet są de facto w rękach zorganizowanych syndykatów przestępczych.
Meksyk jest uwięziony w błędnym kole przestępczej przemocy. Działania przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego, podobnie jak bezczynność. Obie opcje wiążą się z wysokimi kosztami politycznymi i ryzykiem. Monopol państwa jest słaby, niemal tak jak było to w średniowieczu.
Ekonomiczne silniki przestępczego podziemia
W rzeczy samej, od czasów złotej ery piractwa (i wcześniej) to siły rynkowe są główną racją bytu przestępczości zorganizowanej. Sieci te istnieją przede wszystkim po to, by zarabiać pieniądze. W tym podziemnym świecie, w którym króluje gotówka, rosnący w siłę przestępcy chcą przede wszystkim szybko się wzbogacić. Jednak w przeciwieństwie do legalnych firm, organizacje przestępcze sprzedają nielegalne towary i usługi, które są poszukiwane przez konsumentów gotowych za nie zapłacić. Przez dziesięciolecia małe komórki przestępcze zajmowały się głównie przemytem marihuany, uprawianej w Meksyku, do USA. Jednak poważny przełom nastąpił, gdy zaczęły handlować kokainą - silnie uzależniającym narkotykiem, którego rentowność jest znacznie wyższa. Według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), w krajach regionu andyjskiego gram kokainy jest wart 10 USD, ale gdy dotrze na amerykańską ziemię, może kosztować nawet 101 USD! Kokaina może zatem przynieść niewyobrażalne bogactwo osobom odpowiedzialnym za jego międzynarodowe przepływy, co dla poszukujących bogactwa czyni ją często wartą grzechu. Niemniej jednak eksport kokainy z Ameryki Południowej na rynki detaliczne w miastach Ameryki Północnej wymaga rozwoju rozległych, tajnych łańcuchów dostaw. Aczkolwiek dzięki metodom ukrywania, współudziałowi firm uczestniczących w międzynarodowej wymianie handlowej i płaceniu łapówek urzędnikom celnym różnych krajów, których granice muszą zostać przekroczone, narkotykowe konglomeraty dalej prosperują. A do ochrony tak rozbudowanej logistyki przed organami ścigania i rywalami potrzebna jest śmiercionośna siła ognia.
W zaciekłej domenie organizacji przestępczych konkurencja ekonomiczna jest bezwzględna. Ponieważ ich działalność jest nielegalna, udanie się do odpowiedniej agencji biznesowej lub sądu w celu rozstrzygnięcia sporów nie wchodzi w grę. Zgodnie z tą logiką, przemoc zbrojna jest zatem ważnym, a często jedynym, narzędziem konkurowania o dostawców, strategiczne korytarze, węzły logistyczne - takie jak porty, autostrady i lotniska, a także plantacje, na których uprawia się narkotyki oraz obszary przylegające do granicy z USA. Gdy z jakiegokolwiek powodu trudno jest przewieźć narkotyki na terytorium USA, również sam Meksyk może stanowić alternatywny rynek konsumencki. W dużych metropoliach i miejscach turystycznych rośnie popyt, a to oznacza, że o te miejsca coraz mocniej zabiegają kartele. Jednak meksykańskie organizacje zajmujące się handlem narkotykami to nie tylko hurtownicy, dilerzy czy producenci nielegalnych upraw lub pochodzących z nich narkotyków. Reinwestują również oni swoje zyski w procesy przemysłowe, które zwiększają wartość dodaną ich produktów. Dzięki chemikaliom importowanym z Azji, tajne narkotykowe laboratoria na wielką skalę produkują duże ilości syntetycznych środków odurzających.
Z kolei, porozumienie NAFTA pokazuje jak handlowe otwieranie granic może stanowić miecz obusieczny. Utworzenie północnoamerykańskiego bloku wolnego handlu obejmującego USA, Meksyk i Kanadę zwiększyło wszelkiego rodzaju trójstronną wymianę gospodarczą w bezprecedensowy sposób, również w wymiarze nielegalnym. Usunięcie ograniczeń handlowych i taryf celnych przyczyniło się do wzmocnienia nielegalnych przepływów na znacznie większą skalę. Ponieważ granica USA-Meksyk stała się najbardziej uczęszczaną granicą na świecie, niemożliwe jest dokładne monitorowanie każdej osoby, pojazdu lub przedmiotu handlowego, który porusza się w obu kierunkach. Sytuacja ta ilustruje ambiwalentne implikacje złożonej współzależności dla współczesnej polityki gospodarczej.
Co więcej, meksykańskie organizacje przestępcze nie zajmują się już tylko narkotykami. Zakres ich działalności sięga znacznie dalej. W sposób podobny do korporacyjnych potęg (takich jak japońskie keiretsu lub południowokoreańskie chaebole), stosują one politykę strategicznej dywersyfikacji w celu zwiększenia wszechstronności ich tajnego handlu. To oznacza, że są aktywni - w różnym stopniu - w wymuszeniach, porwaniach dla okupu, handlu ludźmi, prostytucji, zabójstwach na zlecenie, handlu bronią, a nawet sprzedaży podrobionych towarów. Uczestniczą nawet w kradzieży paliwa z rurociągów, czy nielegalnym wydobyciu zasobów mineralnych. W rezultacie struktura rynku przestępczego w Meksyku staje się przekrojowo oligopolistyczna, a ich drapieżnictwo szkodzi narodowemu bezpieczeństwu gospodarczemu kraju.
Całość natomiast napędzana jest przez inny proces, kojarzony już nie z wytatuowanymi zbirami znanymi z popularnych produkcji filmowych, lecz z białymi kołnierzykami, z „dobrych rodzin”. Pranie pieniędzy to proces, którego celem jest ukrycie nielegalnego pochodzenia zysków z działalności przestępczej poprzez operacje, które sprawiają, że wyglądają one na legalne. Biorąc pod uwagę złożoność różnych metod prania pieniędzy, ich wdrażanie wymaga udziału urzędników państwowych, dyrektorów korporacji, profesjonalistów (księgowych, prawników, bankierów) i wszelkiego rodzaju podmiotów finansowych. Charakter tego zjawiska jest sprzeczny. Sprzyja wzrostowi i sile organizacji przestępczych, ale także generuje bogactwo poprzez inwestycje, przedsiębiorstwa i handel.
I nie jest to bynajmniej domena wyłącznie karteli meksykańskich, a samo zjawisko ma charakter ponadnarodowy. Światowej klasy amerykański system finansowy oferuje bramy do prania dużych ilości pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej. Co ciekawe, ponad dekadę temu amerykański oddział brytyjskiego banku HSBC - jak na ironię, założonego dzięki fortunom zarobionym w tak zwanych „wojnach opiumowych” - prał zyski meksykańskich syndykatów przestępczych. To podziemne partnerstwo zostało odkryte przez Departament Sprawiedliwości USA, ale… kary prawne były łagodne. Jak zauważył amerykański Kongres, HSBC jest „zbyt duży, by wsadzić go do więzienia”. Przedstawiciele rządu USA publicznie przyznali, że bardziej surowe kary zdestabilizowałyby cały amerykański system finansowy w następstwie globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku. W tym kontekście szef UNODC Antonio Maria Costa wyjaśnił, że płynność zapewniona przez zastrzyk kapitału przestępczego zapobiegła implozji niektórych banków o wysokim profilu. Wspomniana międzyrządowa agencja szacuje, że globalne proporcje prania pieniędzy odpowiadają mniej więcej za od dwóch do pięciu procent światowego PKB.
Ulepszenia strategiczne, taktyczne i operacyjne
„Plata o plomo” - „Srebro albo ołów” miało być mottem Pablo Escobara. Ta metafora stwierdzenia „łapówka albo śmierć” stała się także dewizą wielu meksykańskich organizacji przestępczych. Niektóre z tych grup - zwłaszcza te, które preferują pragmatyczne podejście biznesowe - są skłonne oferować korzyści ekonomiczne („plata/srebro”) potencjalnym wspólnikom, współpracownikom lub partnerom i używają przemocy tylko wtedy, gdy w pewnych okolicznościach nie ma wyboru. Inni preferują wyraźne groźby lub przymus („plomo/ołów”), aby wymusić zgodność z ich żądaniami od samego początku. Oczywiście takie oferty są trudne do odrzucenia.
Meksykańskie grupy przestępcze od dziesięcioleci dysponują komórkami zabójców, których zadaniem jest pozbywanie się osób stanowiących przeszkodę. Nie są to już jednak amatorzy czy prymitywni egzekutorzy. Zamiast tego stały się pełnoprawnymi, najnowocześniejszymi oddziałami paramilitarnymi. Te elitarne jednostki wdrożyły wiedzę operacyjną byłych funkcjonariuszy policji i byłych żołnierzy operacji specjalnych. Według raportów badawczych przygotowanych przez think tanki i prywatne agencje wywiadowcze, zabójcy ci przeszli szkolenie od zagranicznych najemników, zaprawionych w niektórych z najgorętszych punktów zapalnych na świecie. Grupa przestępcza stworzyła komandosów, w których szeregach znajdują się także młode i atrakcyjne zabójczynie, które mogą eliminować swoje niczego niepodejrzewające cele i uciekać bez przyciągania zbytniej uwagi. Ponadto niektóre zadania przestępcze, których wykonanie nie wymaga zaawansowanych umiejętności mogą być „outsource’owane” tj. są czasami zlecane zewnętrznym gangom, ponieważ: a) ich usługi są przystępne cenowo; b) nie boją się popełniać brutalnych aktów przemocy; oraz c) nie wiedzą zbyt wiele o tożsamości swoich pracodawców, a zatem nie mogą dzielić się żadnymi kompromitującymi informacjami na wypadek, gdyby zostali schwytani i przesłuchani przez władze lub wrogów przestępczych.
Co więcej, ich arsenał i sprzęt taktyczny przeszły znaczne modernizacje jakościowe i ilościowe. W magazynach znajdują się teraz nawet działa przeciwlotnicze, bazooki, RPG i miny przeciwpiechotne. Meksykańscy „magnaci przestępczości” stworzyli własną gwardię pretoriańską, ale siła ognia tych armii jest nadal mniejsza niż regularniej meksykańskiej armii. Jednak - jak w większości konfliktów asymetrycznych - nie muszą oni zajmować pałacu prezydenckiego, aby zaspokoić swoje interesy. Aby utrzymać pozycję, zorganizowane syndykaty przestępcze nie zamierzają obalać państwa z powodów ideologicznych ani przeprojektowywać dominującego modelu organizacji społeczno-politycznej. Wszystko, czego potrzebują, to utrzymanie zdobytego terytorium, powstrzymanie ataków i ochrona codziennej ciągłości ich przedsiębiorstw przynoszących zyski.
I aby to osiągnąć nie powstrzymają się przed niczym. Ekstremalny poziom przemocy - według wszystkich wskaźników - obserwowany w działaniach meksykańskich organizacji przestępczych jest niepokojącym i narastającym trendem. Gdy nie ma żadnych czerwonych linii, wszystko jest dozwolone. Wrogowie są nie tylko likwidowani, ale także zabijani w makabryczny sposób, co można interpretować jako akty wojny psychologicznej. Przestępcza wersja „szoku i strachu” jest wykorzystywana do terroryzowania urzędników państwowych, konkurencyjnych przestępców, a nawet zwykłych członków społeczeństwa, ale także do zapewnienia wewnętrznej dyscypliny. Zapożyczając z podręcznika kolumbijskich i bliskowschodnich rebelii, niektóre meksykańskie grupy eksperymentowały z taktykami terrorystycznymi, takimi jak rozmieszczanie improwizowanych ładunków wybuchowych (IED) i atakami na cele cywilne, aby czerpać korzyści z powstałego chaosu i pokazać swoją siłę ofensywną.
Warto zauważyć, że najpotężniejsze meksykańskie organizacje przestępcze stały się ekspansjonistyczne także na arenie międzynarodowej. Ich zasięg obejmuje nie tylko inne kraje półkuli amerykańskiej, ale także Azję i Europę. Ich „polityka zagraniczna” ma na celu znalezienie nowych rynków, przechytrzenie rywali, zidentyfikowanie niewykorzystanych możliwości, nawiązanie partnerstw i odkrycie alternatywnych źródeł dostaw. W tych międzynarodowych operacjach mogą polegać na dyplomatycznych negocjacjach z partnerami, wrogich przejęciach lub czystej sile. Przykłady obejmują walki w Gwatemali, nawiązywanie przyjaźni z włoskimi odpowiednikami, zdobywanie przyczółków w Australii, akty przemocy w celu kontroli węzłów operacyjnych w Ekwadorze, a nawet zabójstwa na terytorium USA.
Co więcej niektóre meksykańskie kartele zbudowały i udoskonaliły własne zdolności wywiadowcze. Dzięki temu narzędziu są w stanie monitorować rywali, pogrążać konkurentów, angażować się w strategiczne oszustwa, obsługiwać punkty nasłuchowe SIGINT, znajdować obciążające dowody w celu szantażowania osób na kluczowych stanowiskach i organizować tajne operacje za liniami wroga. Wywiad i szpiegostwo dają im przewagę w prowadzeniu asymetrycznej wojny na niekonwencjonalnych obszarach walki. Mogą infiltrować państwo, przejmować jego strategiczne ośrodki i wykorzystywać agencje rządowe w celu eksterminacji tych, którzy staną im na drodze. Co więcej, meksykańskie grupy przestępcze znane są z zamiłowania do korzystania z przełomowych innowacji technologicznych - takich jak między innymi dark web, kryptowaluty, platformy mediów społecznościowych i drony, co uzupełnia już i tak niezwykle bogate instrumentarium. No i oczywiście rekrutują wyspecjalizowanych profesjonalistów, którzy m.in. wykorzystują luki prawne, pomagają poprawić swoją gotowość operacyjną, rozwijać przewagi komparatywne, ulepszać standardy zarządzania, osiągać korzyści skali, czy prać pieniądze.
Reasumując przestępczość zorganizowana w Meksyku nie jest dzisiaj problemem jedynie w zakresie egzekwowania prawa i wymiaru sprawiedliwości. Nie wystarczy jedynie zmienić dane zapisy prawa, czy kupić lepszy sprzęt meksykańskiej policji. Kartelowa bonanza jest czymś znacznie większym, czymś co stanowi zagrożenie strukturalne dla całego bezpieczeństwa narodowego kraju. Ewolucja tego zjawiska - napędzana zmieniającymi się warunkami geopolitycznymi, wewnętrznymi realiami politycznymi i dynamiką gospodarczą nielegalnych rynków - wraz z organicznym wzrostem jego możliwości zapewnia mu przetrwanie w dającej się przewidzieć przyszłości.
Innymi słowy, jest to obecnie stały element krajobrazu, a nie tymczasowa uciążliwość. Dlatego też wdrożenie krótkowzrocznej taktyki nic tu nie da. Imperia przestępcze mogą zostać zlikwidowane, towary, które sprzedają, mogą zostać skonfiskowane, a setki czołowych przestępczych watażków może zostać złapanych, ale w wielkim planie rzeczy niewiele to zmieni. Odpowiedź musi być znaleziona w długoterminowym, na pewno bolesnym, rozwiązaniu strategicznym - być może przy udziale innych aktorów państwowych, którzy tracą na tym procesie - patrz USA. Do rozwiązania nadzwyczajnych problemów potrzebne są nadzwyczajne środki, najlepiej wcześniej niż później. Tymczasem zegar tyka, a jeśli punkt bez powrotu zostanie osiągnięty, sytuacja może jeszcze bardziej wymknąć się spod kontroli, pogrążając ten wielki kraj w bezprawnym chaosie.