- Andrzej Krajewski
Półtora wieku temu potężne cesarstwo chińskie padło na kolana przed “barbarzyńcami” napływającymi z odległej Europy, a powodem tego stanu była m.in. arogancja i pycha kolejnych, chińskich cesarzy. Europejczycy drenowali nieprzebrane zasoby Państwa Środka przez całe dekady, a Chiny wkroczyły w okres “stulecia upokorzeń”, z którego dopiero dziś się podźwigają.
Po 150 latach role się jednak odwracają. To Chiny stoją u wrót Starego Kontynentu, a Europejski Zielony Ład dał im szansę, żeby otworzyć je mocnym kopniakiem. Europejczycy stworzyli własną grę w zielone, ale to Chińczycy w nią wygrywają. Jak to robią?
„Chiny produkują 80 procent światowych paneli słonecznych – w porównaniu z 2 procentami w Stanach Zjednoczonych – i wytwarzają około dwóch trzecich światowych pojazdów elektrycznych, turbin wiatrowych i akumulatorów litowo-jonowych” – wyliczał w tekście opublikowanym 29 marca 2024 r. na łamach „The Washington Post” Christian Shepherd. Korespondent amerykańskiej gazety w Chinach zacytował też założyciela firmy Tongwei Solar, która w ciągu dekady przekształciła się z wytwórcy paszy dla zwierząt w największego producenta ogniw fotowoltaicznych na świecie. Prezes Liu Hanyuan oznajmił dziennikarzowi, że dzięki takim przedsiębiorstwom, jak to, którym kieruje, Państwo Środka: „będzie bez wątpienia wiodącą siłą globalnej transformacji energetycznej”.
Zważywszy, że Tongwei Solar zapowiada, iż do końca 2024 r. wyprodukuje ogniwa fotowoltaiczne o łącznej mocy 130 gigawatów - co daje moc czterokrotnie większą od wszystkich elektrowni słonecznych, funkcjonujących w USA – jego teza brzmi bardzo prawdopodobnie. Firma Liu Hanyuana i mnóstwo do niej podobnych nie osiągnęłyby takiego sukcesu gdyby nie pomoc państwa. Dawny producent m.in. karmy dla ryb przekształcił się tak łatwo w zaawansowany technologicznie koncern dzięki ulgom podatkowym i dotacjom oferowanym przez władze. Acz musiał jednocześnie część swych akcji przekazać dwóm państwowym firmom. W zamian jedynie w ubiegłym roku otrzymał ponad 125 mln dolarów wsparcia.
Przykłady chińskich firm, funkcjonujących tak, jak Tongwei Solar można by mnożyć, bo Pekin jedynie w 2023 r. zainwestował ponad 130 miliardów dolarów we wspieranie tylko sektora energetyki słonecznej.
Nic dziwnego, że amerykańska sekretarz skarbu Janet L. Yellen zaczęła wyrażać coraz twardsze stanowisko Waszyngtonu w tej kwestii. Na konferencji prasowej, zorganizowanej podczas wizyty pani sekretarz skarbu w fabryce paneli fotowoltaicznych firmy Suniva w Norcross (stan Georgia), oskarżyła rząd Chin o świadome blokowanie w innych krajach rozwoju branż związanych z energetyka słoneczną. Dodając, iż to samo ma miejsce w przypadku producentów pojazdów elektrycznych i baterii litowo-jonowych. Wedle Janet L. Yellen: „Nadwyżka mocy produkcyjnych w Chinach zniekształca światowe ceny i wzorce produkcji oraz szkodzi amerykańskim firmom i pracownikom, a także firmom i pracownikom na całym świecie”. Po czym dodała, że: „Dla prezydenta i dla mnie ważne jest, aby amerykańskie firmy i pracownicy mogli konkurować na równych warunkach”. Natomiast dwa tygodnie później, Yellen komentując politykę Pekinu dodała, że “Chiny są po prostu za duże dla reszty świata, by ten zaabsrobował nadwyżkę produkcyjną generowaną przez Chiny.”
Jednak Pekin zdaje się nie przejmować ostrzegawczymi warknięciami Waszyngtonu, zwiastującymi dalsze zaostrzanie wojny handlowej jaka trwa między Stanami Zjednoczonymi a Chinami od 2018 r. Jeszcze na początku marca, podczas posiedzenia Biura Politycznego Komunistycznej Partii Chin prezydent Xi Jinping – jak donosił „China Daily” – wezwał do wspierania gałęzi przemysłu związanych z nowymi technologiami energetycznymi, ponieważ unowocześniają gospodarkę kraju i jak dodał: „promują rozwój nowych sił wytwórczych”. Następnie Biuro Polityczne KPCh podkreśliło swą dumę z tego jak konkurencyjni okazują się chińscy producenci turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych. Po czym: „Xi zauważył, że dzięki solidnym podstawom w zakresie rozwoju nowych źródeł energii Chiny stały się kluczowym czynnikiem napędzającym globalną transformację energetyczną i walkę ze zmianami klimatycznymi” – informował 2 marca „China Daily”.
Natomiast brytyjski dziennik „Finacial Times”, analizując pod koniec marca to, że Pekin, mimo groźby dalszego pogorszenia relacji z USA forsuje politykę wspierania masowej produkcji wszystkiego co związane z transformacją energetyczną, wskazał na kilka przyczyn. Wzrost gospodarczy Chin spowolnił podczas pandemii, zaś nad rynkiem nieruchomości zawisło widmo krachu. Jednocześnie 1,4 miliarda obywateli gromadzi oszczędności, ograniczając wydatki, ponieważ obawia się nadejścia gorszych czasów. To tłumi popyt wewnętrzny i dodatkowo spowalnia wzrost. Jednocześnie gwałtownie spadł napływ inwestycji zagranicznych do Państwa Środka.
Tu należy nadmienić, iż na tym polu nastąpiło nagle cofnięcie się wstecz o 30 lat. W 2023 r. napłynęło do Chin zaledwie 33 mld dolarów inwestycji bezpośrednich, co oznacza spadek o 82 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Ostatnim razem tak znikome sumy ulokowali w Państwie Środka zagraniczni inwestorzy w roku 1993.
Za: https://twitter.com/MKalwasinski/status/1759315518471995731/photo/1
To, że zagraniczny kapitał, poza pewnymi wyjątkami (o czym na koniec), zaczął szerokim łukiem omijać Chiny, wygasza kolejny motor, tak mocno napędzający rozwój ich gospodarki. Na dokładkę Ludowy Bank Chin zaczął alarmować, iż krajowi zagraża deflacja, będąca jednym z największym wrogów gospodarczego wzrostu. Splot wszystkich tych czynników wymusza ucieczkę do przodu, aby uchronić Państwo Środka przed grożącą mu recesją.
„Finacial Times” cytując analityka He Shujing z platformy badawczej „Plenum China” twierdzi, iż: „czołowi przywódcy Chin wierzą, że kraj musi wejść w nowy etap transformacji strukturalnej”.
Co to oznacza? Przede wszystkim postawienie na intensywny rozwój nowych gałęzi przemysłu, związanych z transformacją energetyczną, jaką zamierzają dokonać najbardziej rozwinięte państwa świata.
Problem polega na tym, że dla swoich: paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych, aut elektrycznych, czy baterii Chiny muszą znaleźć stałe, bardzo duże rynki zbytu i jednocześnie wyeliminować z nich konkurencję. Tymczasem Stany Zjednoczone stawiły już twardy opór i zaczęły się odgryzać. Nie przypadkiem Janet L. Yellen wybrała się do Norcross w stanie Georgia. Produkująca panele fotowoltaiczne firma Suniva z powodu chińskiej konkurencji musiała ogłosić bankructwo. Jednak na nogi postawiły ją pieniądze, które rząd federalny zaoferował przedsiębiorstwom rozwijającym nowe technologie w ramach przyjętego w sierpniu 2022 r. Inflation Reduction Act. Oferuje on 369 miliardów dolarów na wspieranie - w formie dotacji, kredytów i ulg podatkowych rozwoju odnawialnych źródeł energii i niskoemisyjnych technologii w USA. To oraz bariery celne mogą coraz skuteczniej powstrzymywać napływ chińskich, zaawansowanych technologicznie wyrobów przemysłowych do USA.
Tymczasem sukces gospodarczej strategii Xi Jinpinga zależny jest od powodzenia zagranicznej ekspansji. Dla przykładu w 2023 r. w Państwie Środka firmy zajmujące się wytwarzaniem paneli fotowoltaicznych wyprodukowały ich w sumie o łącznej mocy 1000 GW, przy zapotrzebowaniu rynku wewnętrznego wynoszącym - 280–320 GW. Czyli dwie trzecie produkcji musi iść na eksport. Inaczej całej branży zajrzy w oczy bankructwo. A skoro rynek amerykański szybko się zamyka, a reszta świata, poza krajami arabskimi nie cierpi na nadmiar zasobów finansowych, to jeden kierunek ekspansji staje się oczywisty. Jeśli Pekin chce utrzymać wzrost gospodarczy musi podbić ekonomicznie Europę.
Otwarcie wrót do Chin
Gdyby doszło do gospodarczego zdominowania Starego Kontynentu przez Państwo Środka byłaby to dziejowa ironia losu. Zważywszy na to, że jakieś dwieście lat temu zaczął się proces dokładnie odwrotny i to Europa ruszyła na podbój Chin. Ściślej mówiąc Wielka Brytania mocnym kopniakiem otworzyła wrota do ich wewnętrznego rynku, a w ślad za nią podążyły inne, europejskie mocarstwa. To co się wówczas wydarzyło zaskoczyło samych inicjatorów ekspansji, ponieważ nikt nie spodziewał się aż tak spektakularnego sukcesu oraz towarzyszących mu dalekosiężnych konsekwencji.
Chiny na początku XIX w. zajmowały obszar ok. 10 mln kilometrów kwadratowych, czyli zbliżony do powierzchni całej Europy, ale zamieszkiwało je ponad 400 mln ludzi. Stary Kontynent posiadał wówczas dwukrotnie mniej mieszkańców, zaś pod względem ekonomicznym - w porównaniu z Chinami - sprawiał wrażenie ubogiej prowincji. Wedle obliczeń brytyjskiego ekonomisty i historyka, specjalizującego się w kwestiach gospodarczych Angusa Maddisona chińskie rolnictwo oraz rzemiosło wytwarzało wówczas aż 29 proc. światowego PKB. Dlatego największa spółka giełdowa zachodniego świata Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska, pragnąca nawiązać relacje handlowe z Państwem Środka, początkowo odnosiła się do jego władców z należnym szacunkiem.
W porozumieniu z brytyjskim rządem Kompania w 1793 r. posłała do Pekinu wystawne poselstwo, któremu przewodził lord George Macartney. Ponad stu brytyjskich: artystów, polityków, kupców zaprezentowało na cesarskim dworze, to co najcenniejsze w angielskiej kulturze i gospodarce. Lord Macartney, w zamian za otwarcie na handel z Wielką Brytanią, oferował obniżenie taryf celnych przez Zjednoczone Królestwo oraz sojusz polityczny. Cesarz Qianlong zbył te wysiłki jedną, pogardliwą odpowiedzią: „Nie ma rzeczy, której byśmy nie posiadali”. Wszystkie propozycje współpracy odrzucił, zupełnie nie dostrzegając jak niebezpieczni są nawykli do podbojów Brytyjczycy. Przeceniał też fundamenty chińskiej potęgi.
Założona przez mandżurskich najeźdźców dynastia Qing władała Państwem Środka już drugie stulecie, jednak nie cieszyła się sympatią rdzennych Chińczyków. Podobnie, jak zajmująca większość uprzywilejowanych stanowisk mandżurska szlachta. Chiny dzieliły spory narodowościowe i ogromne różnice ekonomiczne miedzy bogatymi miastami portowymi, a bardzo biednymi wsiami w centrum kraju. Miłości poddanych nie wzbudzało 40 tys. mandarynów, zarządzających państwem w imieniu cesarza. Kierowali oni armią ponad miliona urzędników, pobierających opłaty i podatki od wszelkich przedsięwzięć gospodarczych. Tak ścisły nadzór państwa budził opór. Gdy nadciągał kryzys ekonomiczny, wówczas na prowincji natychmiast buntowali się chłopi. Lokalne powstania krwawo tłumiono, lecz za jakiś czas wybuchały nowe.
Jonathan Fenby w książce „Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi” cytuje raport, jaki lord Macartney przesłał do Londynu. Szef poselstwa informował w nim brytyjski rząd, iż: „Cesarstwo chińskie jest jak stary, wariacki, flagowy okręt wojenny. Przez te ostatnie sto pięćdziesiąt lat kolejni uzdolnieni i czujni dygnitarze szczęśliwie zdołali utrzymać go na powierzchni, onieśmielając sąsiadów samymi tylko gabarytami oraz faktem istnienia. Kiedy jednak za sterami zasiądzie pewnego dnia niewłaściwy człowiek – biada porządkowi na pokładzie, biada bezpieczeństwu statku”. Obserwacje lorda w nieodległej przyszłości potwierdziły się. Po okresie katastrofalnych klęsk żywiołowych w Chinach wybuchła rebelia i w 1813 r. zbunowani chłopi o mały włos nie zdobyli Pekinu. Wprawdzie powstanie ostatecznie stłumiono, lecz z osłabienia władzy cesarskiej natychmiast skorzystali Brytyjczycy, rozkręcając eksport opium z Indii do Chin za pośrednictwem portu w Kantonie. Płacili nim za wszelkie towary dostarczane przez chińskich przedsiębiorców. Ci chętnie godzili się na taki biznes, bo narkotyk cieszył się ogromną popularnością wśród zwykłych ludzi. Pośredniczenie w handlu i jego dystrybucja przynosiły krociowe zyski.
Opium w rękach Brytyjczyków okazywało się śmiertelnie niebezpieczną bronią ekonomiczną. Dzięki niemu otrzymywali cenne wyroby rzemieślnicze, porcelanę, jedwab, herbatę, etc. (niemal cały chiński eksport) za grosze. Jednocześnie korumpowano administrację państwową, na trwałe wiążąc ją z brytyjskim interesem. Używając tych narzędzi uzależniono od regularnych dostaw narkotyku miliony konsumentów, co gwarantowało stabilny rynek, wciąż łaknący nowych dostaw.
Cesarz Daoguang przez 19 lat swego panowania ignorował narastające zagrożenie. Do działania zmusił go dopiero gigantyczny deficyt w handlu zagranicznym oraz znikanie z obiegu srebrnych monet, co uderzało w całą gospodarkę Chin. Kiedy bowiem brakowało towarów na wymianę, chińscy kupcy płacili za opium monetami. Zapasy szlachetnych kruszców odpływały więc z Państwa Środka do Wielkiej Brytanii. Trudno było tego nie nazwać „przepalaniem” chińskich zasobów gromadzonych przez stulecia. Jednocześnie Kompania Wschodnioindyjska intensyfikowała hodowlę i przetwórstwo maku na obszarze całych Indii, uzyskując narkotyk niemal za bezcen.
Trwał więc proces wsysania bogactw z olbrzymiego kraju, które na drugim krańcu świata budowały potęgę Wielkiej Brytanii. Próbę zablokowania tego procesu cesarz Daoguang podjął dopiero w marcu 1839 r. Na jego polecenie specjalny komisarz Lin Zexu wraz z oddziałem żołnierzy wkroczył na teren brytyjskiej faktorii handlowej w Kantonie. Komisarz zarekwirował 16 ton narkotyku i 43 tys. fajek do jego palenia. Zdobycz polecił utopić w morzu. Rozpoczął też aresztowania osób odpowiedzialnych za grabienie jego kraju.
Jednak Londyn nie zamierzał wypuszczać z rąk cennej zdobyczy. Złożona z dwudziestu okrętów wojennych armada kontradmirała George’a Elliota, pojawiła się na początku 1840 r. u wybrzeży Chin i zaczęła sukcesywnie zatapiać statki handlowe. Następnie liczący 4 tys. żołnierzy korpus ekspedycyjny bez problemu zajął Kanton. Cesarska armia kontratakowała ale pomimo miażdżącej przewagi liczebnej ponosiła klęskę za klęską. Nagle okazało się, że siły zbrojne państwa liczącego prawie pół miliarda mieszkańców, nie są wstanie pokonać malutkiego oddziału wroga. Bojąc się totalnej kompromitacji cesarz, zgodził się na rokowania. Przyniosły one podpisanie w 1842 r. traktatu w Nankinie.
Daoguang oddał Brytyjczykom na własność Hongkong oraz otworzył na wolny handel porty w Kantonie, Fuzhou, Ningbo i Szanghaju. Pekin anulował też zakaz sprzedaży opium, wyłączył obywateli brytyjskich spod lokalnej jurysdykcji sądowej, a nawet przystał na wypłatę olbrzymiego odszkodowania za utopione przez Lin Zexu skrzynie z narkotykiem. Tak właśnie wyglądał brytyjski kopniak, który otworzył wrota do chińskiego rynku na oścież. To, iż się powiódł oznaczało, nadciagającą ekspansję mocarstw ze Starego Kontynentu, która musiała przynieść Państwu Środka katastrofalne skutki. Tymczasem jak opisał Jonathan Fenby: „Choć było to gorzkie i upokarzające doświadczenie, cesarz chiński nie wydawał się szczególnie zmartwiony. Jednemu z mandarynów wyjawił, iż obcy «nie są warci jego uwagi»”.
Dużo ważniejszym problemem dla monarchy okazywało się utrzymanie na tronie. Nawet jeśli odbywało się to kosztem narażenia państwa na stopniową kolonizację ekonomiczną,
Tymczasem wkrótce po sukcesie Brytyjczyków zjawiło się poselstwo z Waszyngtonu, nie przypadkiem przywiezione przez eskadrę okrętów wojennych. Zażądało ono przywilejów dla Stanów Zjednoczonych, analogicznych do tych, które otrzymała Wielka Brytania. Wystarczyła groźba użycia siły i w lipcu 1844 r. zawarto w Wanghia układ, dający Amerykanom, to czego chcieli.
Za: https://chiny24.com/historia/chiny-polkolonia-europy-druga-wojna-opiumowa-i-ruch-samoumocnienia
Ten fakt nie umknął uwadze Francji i Rosji. Wkrótce państwa te dołączyły do swoistego wyścigu, polegającego na wyszarpywaniu od Chin kolejnych portów, przekształcania ich w kolonie handlowe, a następnie kontynuowaniu ekspansji ekonomicznej w głąb lądu.
Tymczasem Chińczycy prawie nie stawiali oporu. Kolejny cesarz Xianfeng okazał się władcą jeszcze bardziej nieudolnym od swego ojca Daoguanga. Cały świat przekonał się o tym w 1856 r, po tym jak cesarscy urzędnicy zatrzymali, parający się przemytem, statek „Arrow”. Pech chciał, że zarejestrowano go w Hongkongu, jako jednostkę brytyjską. Przedstawicielstwo Zjednoczonego Królestwa zażądało zwrotu własności i rekompensaty za szkody. Na wieść o tym w Kantonie wybuchły zamieszki. Chińczycy, mający dość przybyszy z Europy, zaczęli podpalać ich domy. Bunt stłumili brytyjscy żołnierze. Po czym premier Henry Palmerston nakazał działania odwetowe. Tak aby w zarodku stłumić opór cesarza Xianfenga. Powzięto je we współpracy z Francją, równie mocno zainteresowaną ciągnięciem ekonomicznych zysków z Państwa Środka. Drugą wojnę opiumową zakończyło cztery lata później przerzucenie przez Royal Navy brytyjsko-francuskiego korpusu ekspedycyjnego w okolice miasta Tianjin. Po opanowaniu tamtejszej twierdzy ruszył on we wrześniu 1860 r. na Pekin.
Przerażony cesarz ewakuował się aż do Mandżurii. Jedyny opór, na jaki się zdobył to rozkaz zabicia trzydziestu Europejczyków, ujętych przypadkiem w stolicy Chin. Po opanowaniu Pekinu Brytyjczycy w odwecie spalili cesarski Pałac Letni. „Te pałace były naprawdę ogromne, a my byliśmy w takim pospiechu, że nie mogliśmy ich nawet dokładnie splądrować” – donosił matce późniejszy generał i legendarny obrońca Chartumu Charles Gordon.
Zaledwie sześćdziesiąt lat wcześniej Chiny były najbogatszym krajem świata. Po zderzeniu z rzutkimi i elastycznymi państwami europejskimi, za sprawą wewnętrznych słabości, spadły do roli kolonizowanego wasala. Krok po kroku oddawał on Europejczykom to, co posiadał najcenniejszego. Po wygranej II wojnie opiumowej Wielka Brytania i Francja podzieliły miedzy siebie Szanghaj. Brytyjczycy dodatkowo przejęli pieczę nad ujściem rzeki Jangcy i długim na 1,8 tys. km Wielkim Kanałem, łączącym pięć ogromnych rzek z Pekinem. Zaanektowali też lwią część dochodu generowanego przez pośredniczenie w handlu herbatą i jedwabiem. Gdy tron przejęła cesarzowa Cixi w zamian za zaniechanie oporu Brytyjczycy i Francuzi zapewnili jej pomoc w walce z powstaniem Tajpingów. Rebeliantów pokonano w 1864 r., a potem Londyn egzekwował wszelkie, możliwe zyski z państwa, które popadło w zupełny marazm.
Jak bardzo była to jednostronna kooperacja najlepiej pokazuje fakt, iż Chiny stały się tak słabe, że za ich podbój pod koniec XIX w. zabrała się nawet pogardzana w Pekinie Japonia. Jej armia w błyskawicznej kampanii rozgromiła wojska cesarzowej Cixi i w traktacie pokojowym z kwietnia 1895 r. Państwo Środka musiało przekazać Krajowi Kwitnącej Wiśni zwierzchnictwo nad Koreą, Tajwanem oraz częścią Mandżurii.
Kolejne, chińskie ziemie na północy przywłaszczała sobie także Rosja.
Za: https://www.geopoliticalmonitor.com/was-china-betting-on-russian-defeat-all-along/
Po wojnie chińsko-japońskiej Petersburg wymusił odstąpienie Port Arthur wraz z przyległymi ziemiami, jako formę spłaty pożyczki, którą Moskwa zaoferowała Pekinowi podczas jego konfliktu z Japończykami.
Natomiast Niemcy zaanektowały dla siebie prowincję Shandong. W porcie Qingdao założono niemieckie osiedle w bawarskim stylu z browarem w centralnym punkcie. Powstał nawet pomysł wychowania miejscowej ludności na „chińskich Niemców” i włączenia z czasem tego terytorium w skład II Rzeszy.
Za: https://zpe.gov.pl/a/europa-u-szczytu-potegi-podboje-kolonialne/DOBv3HOH0
Najazd wszystkich, liczących się w świecie mocarstw na Chiny przyniósł w końcu rewoltę nazwaną „powstaniem bokserów”. Wzniecili je twórcy ruchu społecznego „Pięść w imię sprawiedliwości i pokoju”, wywodzący się ze starożytnych szkół walki. Do powstania przyłączyła się - obok setek tysięcy Chińczyków - nawet cesarzowa Cixi. Ignorując przepaść, jaka na niwie militarnej dzieliła Chiny od nowoczesnego świata, wypowiedziała 21 czerwca 1900 r. wojnę ośmiu największym mocarstwom: Wielkiej Brytanii, Niemcom, Rosji, Japonii, USA, Francji, Włochom i nawet Austro-Węgrom.
Tymczasem cesarska armia nie potrafiła zdobyć nawet dzielnicy poselskiej w Pekinie, gdzie desperacko broniło się ok. tysiąca obcokrajowców. Dwa miesiące później przybył do Państwa Środka 22-tysięczny, międzynarodowy korpus ekspedycyjny i błyskawicznie złamał wszelki opór. Europejczycy triumfowali. Chcąc nauczyć Chińczyków respektu, zburzono w Pekinie Pałac Letni oraz wspaniałą Bibliotekę Hanlin, przechowującą bezcenne rękopisy. Cesarzowa Cixi uciekała ze stolicy przebrana za wieśniaczkę. Ale Brytyjczycy nie chcieli obalać rządzącej dynastii. Wkrótce więc Cixi powróciła na tron i musiała przełknąć nową porcję upokorzeń. Zwycięzcy nałożyli na Chiny kontrybucję w wysokości 67 mln funtów, dzieląc się tym zyskiem. Ponadto w Pekinie osadzono na stałe 20-tysięczny międzynarodowy garnizon.
I tak nieco ponad sto lat po tym jak Pekin odwiedziło poselstwo lord George’a Macartney’a, Chiny definitywnie utraciły suwerenność, stając się półkolonią, nadzorowaną przez europejskie mocarstwa. Szczęściem dla Chińczyków, nim Europejczycy do spółki z Japończykami podzielili ostatecznie między siebie Państwo Środka, w Europie wybuchła I wojna światowa, przynosząc Chinom nadzieję na odzyskanie wszystkiego co utraciły.
Za: https://glimpsesofhistory.com/european-imperialism-chinese-revolution-preface/
Podnoszenie się z upadku okazało się jednak równie długim i jeszcze bardziej bolesnym procesem. Towarzyszyła mu seria dramatycznych kryzysów. W 1927 r. Chiny pogrążyły się w wojnie domowej, toczonej przez nacjonalistów z Kuomintangu po wodzą Czang Kaj-szeka z komunistami Mao Zedonga. Dodatkowo w 1931 r. Japonia zajęła całą Mandżurię i rozpoczęła podbój kolejnych ziem. Dopiero klęska Kraju Kwitnącej Wiśni, poniesiona podczas II wojny światowej z rąk Amerykanów, pozwoliła oswobodzić olbrzymie obszary chińskich ziem. Wcześniej najeźdźcy, opanowali kluczowe dla ekonomicznego rozwoju Chin regiony. Praktycznie odcinając je od morza, a zatem kluczowych dla rozwoju Państwa Środka szlaków komunikacyjnych.
Za: https://www.pacificatrocities.org/blog/how-much-of-china-did-japan-control-at-its-greatest-extent
Pozbycie się Japończyków przyniosło wznowienie wojny domowej, którą wygrała Komunistyczna Partia Chin. Ale oznaczało to, że pozostający we władaniu Kuomintangu Tajwan, stał się osobnym bytem politycznym. Tymczasem nawet zakończenie dekad wojen nie przyniosło Chińczykom możliwości odbudowy dawnego bogactwa. Choć władający nimi niepodzielnie przez ponad ćwierć wieku Mao Zedong wręcz obsesyjnie pragnął dogonić uprzemysłowiony Zachód. Czasy jego tyranii zaowocowały szalonymi pomysłami rzucenia całego narodu do budowania przemysłu ciężkiego w ramach koncepcji „Wielkiego Skoku” oraz kolektywizacji wsi. To w połączeniu z terrorem i klęską głodu zaowocowało śmiercią 20-30 milionów Chińczyków oraz jeszcze większą nędzą, tych którym udało się przeżyć.
Po klęsce „Wielkiego Skoku” i krótkiej odwilży politycznej nową erę terroru przyniosła zainicjowana przez Mao w 1966 r. „Rewolucja kulturalna”. Dopiero śmierć tyrana i skupienie głównych nici władzy w partii komunistycznej oraz w państwie w rękach Deng Xiaopinga, przyniosło pod koniec lat 70. Chinom początek epoki stabilizacji i rozwoju. Z perspektywy czasu dopiero rządy Denga można uznać za ten moment w historii Państwa Środka, w którym wielki kryzys dobiegł końca. Straszliwa zapaść mocarstwa trwała zatem około półtora wieku, a ciąg zdarzeń, które ją przyniosły i pogłębiały zapoczątkowała I wojna opiumowa. Była ona jak jeden, potężny kopniak, którym Wielka Brytania otworzyła sobie oraz innym na oścież wrota do chińskiego rynku. Po nim żadnemu z cesarzy rezydujących w Pekinie nie udało się już ich zamknąć. A to oznaczało to dla Państwa Środka kompletną ruinę.
Teraz potężnym kopniakiem to Chiny usiłują otworzyć sobie wrota do centrum Europy.
Chińczycy nadchodzą
Jeszcze dekadę temu kraje Unii Europejskiej były liderami w technologiach oraz produkcji urządzeń niezbędnych do wielkiej transformacji, jaką zaplanowano. Zakłada ona zredukowanie emisji dwutlenku węgla o 55 proc do roku 2030 (w stosunku do wielkości z 1990 r.), a następnie osiągniecie wskaźnika całkowitej neutralności na polu emisji gazów cieplarnianych do 2050.
Za: https://www.consilium.europa.eu/en/eu-climate-change/
Dla dokonania tak wielkiej transformacji gospodarczej niezbędnymi urządzeniami okazują się te, które będąc źródłem energii elektrycznej, nie emitują przy jej wytwarzaniu CO2, czyli przede wszystkim: turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne. W kolejnym etapie transformacji równie ważne stają się magazyny energii, konieczne do stabilizowania systemów energetycznych opartych na OZE, a także, mające stanowić nowy rozdział w historii motoryzacji, samochody elektryczne. Po tym, jak w 2035 r. wejdzie w życie zakaz rejestracji na terenie Unii nowych aut z silnikiem emitującym gazy cieplarniane (poza niektórymi markami aut luksusowych oraz napędzanych paliwem syntetycznym), to właśnie elektryki winny królować na unijnym rynku. W przypadku akumulatorowych magazynów energii oraz samochodów z napędem elektrycznym kluczowym elementem konstrukcji są baterie. Zaś wśród nich dominują obecnie: litowo-jonowe.
Do tej puli kluczowych dla transformacji gospodarczej krajów Wspólnoty wyrobów przemysłowych należy dodać jeszcze pompy ciepła. Wedle bowiem wyliczeń Brukseli nieruchomości odpowiadają za 40 proc. łącznego zużycia energii na terenie UE. Planuje się więc przejście na ogrzewanie ich przy pomocy pomp ciepła oraz instalacji fotowoltaicznych. Tę zmianę ma przyśpieszyć dyrektywa budynkowa (EPBD), wedle której od 2030 r. wszystkie nowe budynki muszą być bezemisyjne. A w przypadku tych wzniesionych wcześniej, jako datę graniczną osiągnięcia bezemisyjności wskazano rok 2050. Zatem nastąpi w Europie masowe odchodzenie od pieców gazowych, o węglowych już nawet nie wspominając.
Do wytworzenia kluczowych dla transformacji produktów potrzebny jest dostęp do całej gamy bardzo specyficznych surowców (o czym za chwilę) oraz zaawansowanych technologicznie podzespołów. Kiedy więc zsumujemy to wszystko, wówczas ujrzymy całą, nową gałąź gospodarki wartą oszałamiającą kwotę i zdolną generować równie sowite dochody.
Jakie to będą sumy, dopiero się szacuje. McKinsey Global Institute (MGI) - będący odnogą amerykańskiej spółki zajmującej się doradztwem w zakresie zarządzania strategicznego McKinsey & Company - w swym raporcie ze stycznia 2022 r. twierdzi, iż: „Transformacja gospodarki światowej konieczna do osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r. by była powszechna i znacząca, wymagałaby średnich rocznych wydatków na aktywa fizyczne w wysokości 9,2 biliona dolarów, czyli o 3,5 biliona dolarów więcej niż obecnie”.
Wracając do samej Unii, według szacunków Komisji Europejskiej przekazanych Parlamentowi Europejskiemu w listopadzie 2023 jedynie inwestycje w sektorze energetycznym w UE będą musiały sięgnąć 396 miliardów euro rocznie do 2030 r. oraz 520–575 miliardów euro rocznie w kolejnych dekadach. Acz jeśli weźmie się pod uwagę inne sektory to w wedle szacunków Komisji Europejskiej z 6 lipca 2023 r, Unia będzie potrzebować inwestycji o wartości ponad 700 miliardów euro rocznie, aby osiągnąć swoje cele: „w zakresie transformacji energetycznej i przeciwdziałania zmianom klimatycznym”.
Dla porównania rzućmy jeszcze okiem na to jak obecnie prezentują się wydatki w skali globu w odniesieniu do branż związanych ze źródłami energii uznawanymi za bezmisyjne oraz urządzeniami niezbędnymi w procesie transformacji. Otóż z raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) można się dowiedzieć, iż w 2023 r. na całym świecie zainwestowano w tej dziedzinie ok. 1,7 bln dolarów amerykańskich. Jest to o ok. 40 proc więcej, niż w 2015 r. Jednocześnie MAE prognozuje, iż za dwadzieścia lat suma ta powinna być dwukrotnie wyższa.
Za: https://www.iea.org/reports/world-energy-investment-2023/overview-and-key-findings
Powstał zatem w ostatniej dekadzie zupełnie nowy rynek, na którym leżą do wzięcia kwoty liczone w bilionach. Wprawdzie nadal trudno oszacować dokładnie ilu, lecz z dokonywanych wyliczeń widać, że ponad jedna trzecia prognozowanych sum, jakie zostaną wydane, znajduje się w kieszeniach mieszkańców Unii Europejskiej. Jak już tu wspomniano jeszcze dekadę temu kraje UE były liderami w technologiach oraz produkcji urządzeń niezbędnych do wielkiej transformacji energetycznej. I to europejscy producenci mieli dzielić się tymi bilionami. Ale tak się nie dzieje, bo w tym wielkim wyścigu, zainicjowanym nota bene przez Stary Kontynent, olbrzymią przewagę w ciągu ostatnich lat zdobyły sobie Chiny. I jest ona tak wielka, że jawi się niczym zapowiedź potężnego kopniaka, który otworzy Państwu Środka wrota do europejskich rynków.
Dobre planowanie to podstawa
Patrząc na to, jak Pekin przygotowywał się do transformacji energetycznej zaplanowanej w Europie, trudno nie żywić wielkiego szacunku dla chińskich planistów oraz przyjętej przez nich strategii. Kierunek zmian dla Unii wytyczył ostatecznie szczyt Rady Europejskiej 12 grudnia 2008 r. Wówczas to przywódcy państw Unii zgodzili się na przyjęcie pakietu energetyczno-klimatycznego. Nakazywał on ich krajom osiągnięcie do 2020 r. „celu 3x20”, czyli redukcji o 20 proc. emisji CO2, zwiększenia o tyle samo efektywności energetycznej, zaś prąd uzyskiwany z OZE miał pokrywać min. 20 proc. rynkowego zapotrzebowania. Na Komisji Europejskiej spoczęło zadanie opracowania dyrektyw określających, jakie zmiany muszą być wprowadzone, żeby strategiczny cel został osiągnięty.
W tym czasie Pekin ze wszystkich sił dążył do monopolizacji światowych zasobów metali ziem rzadkich. Chodzi o 17 trudnodostępnych pierwiastków m.in.: neodym, gadolin, terb, dysproz, czy erb, które okazują się niezbędne do budowy nowoczesnych silników elektrycznych, baterii, paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych, laserów, etc. Ich złożami chińskie władze zainteresowały się już w latach 90., robiąc wszystko, aby przejąć kontrolę nad rodzącym się rynkiem nowych surowców. Udało się to dość łatwo, ponieważ reszta świata przegapiła start w wyścigu. Wkrótce Pekin kontrolował 90 proc. światowego eksportu metali ziem rzadkich.
W analizie pt. „Strategiczne znaczenie metali ziem rzadkich” Daria Wiejaczka i Witold Wilczyński podkreślają, iż: „Pozycja monopolisty pozwoliła Chinom decydować o cenach”, a. „Ograniczenie eksportu w latach 2009–2010 skutkowało kilkukrotnym wzrostem cen metali ziem rzadkich”.
Dopiero po 2010 r. Zachód zorientował się, że jeśli Chiny zachowają monopol na strategiczne metale, wówczas bezwzględnie wykorzystają ten fakt, narzucając swe warunki gry wszystkim krajom wcielającym w życie „zieloną transformację”. W panicznym pośpiechu zaczęto więc szukać nowych złóż. Efekty tego wysiłku, choć stały się widoczne, nie przełamały dominującej pozycji Chin. W roku 2023 Państwo Środka odpowiadało nadal za 68,57 proc. światowego wydobycia metali ziem rzadkich, drugie w rankingu Stany Zjednoczonej za 12,29 proc. trzeci Myanmar za 10,86 proc. Przy czym wśród liczących się producentów nie ma ani jednego państwa z Europy.
Za: https://www.statista.com/statistics/270277/mining-of-rare-earths-by-country/
Dopiero w styczniu 2024 r. triumfalnie ogłoszono, iż w położonej na północy Szwecji Kirunie szwedzki koncern wydobywczy LKAB odkrył olbrzymie złoża metali ziem rzadkich. Jak wszystko pójdzie dobrze, to ich wydobycie ruszy pełną parą za zaledwie … dziesięć lat.
Podobnie rzecz ma się z kopalniami niezbędnego podczas transformacji energetycznej litu. Jego duże złoża odkryto w: Czechach, Niemczech, Francji, Hiszpanii, Portugali oraz Serbii i na Ukrainie. Ale obecnie Portugalia jest jedynym państwem członkowskim UE, wydobywającym i przetwarzającym lit. Wszędzie indziej dopiero trwają przygotowania do rozpoczęcia eksploatacji odkrytych pokładów surowca. Ocenia się, że pierwsza partia urobku np. z francuskiego złoża w Masywie Centralnym (departament Allier) trafi na rynek w 2028 r.
Złoża litu w Europie, za: https://www.researchgate.net/figure/Simplified-geological-map-of-the-Variscan-orogeny-in-Europe-location-of-various_fig6_332613034
Z podobnie karygodnym opóźnieniem dopiero pod koniec 2023 r. Rada Europejska i Parlament Europejski osiągnęły porozumienie w sprawie przyjęcia europejskiej ustawy o surowcach krytycznych (CRMA). Ma ona przyśpieszać działania zmierzające do samowystarczalności surowcowej UE, tak aby do 2030 r. nie więcej niż 65 proc. rocznego zapotrzebowania Unii na 17 strategicznych metali zaspokajały państwa spoza niej. Natomiast pozostałą część metali ziem rzadkich zamierza się uzyskiwać z recyklingu oraz własnego wydobycia.
Już tylko dominacja Pekinu na polu surowców kluczowych dla „zielonej transformacji” uzmysławia, że planiści z Chin dawno temu dokonali znakomitej analizy tego - na co unijne kraje i wywodzące się z nich firmy będą musiały wydawać olbrzymie kwoty. Ich pech polegał na tym, że złoża litu są dość powszechne na całym świecie, a największymi spośród odkrytych dysponują: Australia i Chile.
Jednak tę niedogodność Pekin z naddatkiem zrekompensował sobie na polu produkcji syntetycznego grafitu. Jak się prognozuje chińscy producenci do 2025 r. osiągną moce produkcyjne w wysokości 4,6 mln ton tego surowca rocznie, co będzie stanowić 92 proc. światowego zapotrzebowania. Aby zrozumieć w czym rzecz wystarczy informacja, że samochód napędzany silnikiem spalinowym w swej konstrukcji nie wymaga w ogóle użycia grafitu. Zaś przeciętne auto elektryczne prawie 70 kg.
Za: https://elements.visualcapitalist.com/evs-vs-gas-vehicles-what-are-cars-made-out-of/
Kiedy więc pod koniec 2019 r. w Brukseli ogłoszono plan działań, nazwany Europejskim Zielonym Ładem, zakładający przekierowanie wielkich kwot z zasobów unijnych na inwestycje związane z „zieloną transformacją”, Chiny dzierżyły już w swym ręku przygniatającą przewagę na polu dostępu do kluczowych surowców. Tak aby móc sprowadzić Stary Kontynent do roli uzależnionego od nich konsumenta. Niczym Kompania Wschodnioindyjska uzależniająca niegdyś Chińczyków od dostarczanego przez nią opium.
Ale Pekin nie zadowolił się tym, że w 2022 r. aż 98 proc. metali ziem rzadkich importowanych przez kraje Unii Europejskiej pochodziło z Chin. Od kiedy w 2013 r. prezydent Xi Jinping ogłosił projekt „Jednego Pasa i Jednej Drogi” (One Belt, One Road, OBOR) nazwanego potocznie nowym Jedwabnym Szlakiem, chińskie firmy sukcesywnie podejmują próby przejmowania największych złóż metali ziem rzadkich oraz litu i kobaltu w Afryce. Bardzo pomocnym narzędziem w tym celu są projekty infrastrukturalne oraz to, że chińskie banki stały się kluczowymi wierzycielami dla ok. 20 państw afrykańskich państw.
I to bynajmniej nie koniec. Obok budowy monopolu surowcowego dodano kolejny. Mianowicie dążenie do światowej dominacji na polu produkcji baterii litowo-jonowych. Dzięki stałemu, państwowemy wsparciu finansowemu koncerny CATL, BYD oraz wiele pomniejszych rozwijały w ciągu ostatniej dekady ich produkcję, jednocześnie doskonaląc swe wyroby.
Na koniec 2023 r. chińska firma CATL mogła się chwalić udziałami w światowym rynku wynoszącymi prawie 37 proc. Na drugim miejscu znalazła się chińska firma BYD z udziałem wynoszącym 15,8 proc. Dopiero za nią uplasował się południowokoreański LG Energy Solution z udziałem 13,6 procent. Podobnie jak w wyścigu po strategiczne surowce i tu Stary Kontynent i jego firmy znajdują się na szarym końcu stawki. Zupełnie bezradne wobec konkurentów z Azji. Muszą godzić się z tym, że prawie 60 proc. światowej produkcji baterii niezbędnych m.in. w samochodach elektrycznych i hybrydowych, ale też smartfonach, czy laptopach zaanektowali dla siebie Chińczycy.
Na tym złe informacje dla Europy wcale się nie kończą. Na rynku paneli fotowoltaicznych produkty made in China okazują się dużo tańsze od europejskich. Decyduje o tym cena energii elektrycznej w Chinach (średnio trzykrotnie tańszej niż w Unii), dostęp do metali ziem rzadkich, dotacje rządowe oraz zawansowanie technologiczne.
Dziennik „Financial Times” 11 września 2023 r. alarmował: „Ostra konkurencja ze strony chińskich producentów w celu zdobycia udziału w rynku w Europie spowodowała spadek ceny modułów fotowoltaicznych średnio o ponad jedną czwartą”. Z tego powodu europejscy producenci stanęli na skraju bankructwa, po czym kolejni zaczęli je ogłaszać. Wedle „Financial Times” już dwie trzecie europejskiego rynku paneli fotowoltaicznych zagarnęły dla siebie firmy z Państwa Środka. Tymczasem do 2030 r. to energia słoneczna ma stać się największym źródłem prądu na terenie Wspólnoty. Zdaniem „Financial Times” Unia ryzykuje: „uzależnia się od Chin na wzór jej uzależnienia od rosyjskiego gazu do czasu pełnoskalową inwazji Moskwy na Ukrainę”.
Wkrótce potem alarm podniosła w Europie kolejna branża związana z „zieloną transformacją”. Prezes Siemens Energy AG, największego w Europie producenta turbin wiatrowych Christian Bruch 21 lutego 2024 r. w wywiadzie udzielonym „South China Morning Post” (SCMP) oznajmił: „Sektor energii wiatrowej w Europie doświadczy tego samego losu co zrujnowany przemysł fotowoltaiczny, jeśli władze nie ograniczą dostępu do rynku tańszego, chińskiego sprzętu”.
Spółkę należącą do Grupy Siemens pod koniec listopada 2023 r. uratował przed upadłością pakiet pomocowy w wysokości 15 mld euro. Połowę sumy stanowiły gwarancje kredytowe rządu RFN a resztę pożyczki bankowe i dotacje od spółki-matki. Jednak ten finansowy zastrzyk może okazać się jedynie przedłużeniem agonii tego producenta turbin wiatrowych, który we współpracy z hiszpańskimi kooperantami jest w tej branży drugą co do wielkości firmą na świecie. Pierwsze miejsce nadal dzierży duński Vestas Wind Systems A/S. Jednak w rankingu 10 największych producentów turbin wiatrowych, już cztery miejsca zajęły firmy chińskie. Z pośród nich Goldwind, jest coraz bliższa wyprzedzenia Siemens Energy. Co może okazać się tym łatwiejsze, iż najnowsze zapowiedzi chińskich producentów mówią, iż wkrótce zaoferują wiatraki o wydajności nominalnej o 30 proc większej od zachodnich i do tego jeszcze o 70 proc. tańsze. Do tego, należy też nadmienić jeszcze, iż np. od 60 do 70 procent turbin wiatrowych produkowanych w Niemczech zawiera komponenty z Chin.
Christian Bruch domagał się więc od Komisji Europejskiej podjęcia kroków, które dałyby kierowanej przez niego firmie szanse na przetrwanie ofensywy konkurentów z Państwa Środka. Proponując m.in. wszczęcie dochodzenia w sprawie subsydiowania przez rząd w Pekinie rodzimych producentów wiatraków, a także wprowadzenie ograniczeń w dostępie do aukcji energii wiatrowej. Dałoby się to zrobić, uzależniając możność udziału w aukcji od czynników jakościowych, takich jak: kraj, w którym oferent prowadzi badania rozwojowe lub, czy wytwarza turbiny z materiałów nadających się do recyklingu. Jednak wówczas retorsje, które mógłby wobec Unii zastosować Pekin stałby się jeszcze mocniejsze.
Gdy Komisja Europejska zaczęła snuć plany, jak obronić unijny rynek przed chińską ekspansją, Chiny już w lipcu 2023 r. ogłosiły w ramach ostrzegawczego „warknięcia”, iż nałożą ograniczenia na eksport galu i germanu do UE, a przy okazji też Stanów Zjednoczonych.
Pomimo starań unijnej dyplomacji Chiny restrykcji nie tylko nie cofnęły, ale dorzuciły pod koniec 2023 r. jeszcze embargo na grafit. Zaś odcięcie od niego oznacza bolesny cios wymierzony producentom aut elektrycznych oraz baterii, a zarazem stanowi coś co można nazwać drabiną eskalowania napięcia. Pekin zaczął od surowców najmniej potrzebnych Zachodowi i stopniowo dokłada bardziej niezbędne.
„Działania Chin w sprawie grafitu stwarzają znaczne ryzyko dla stabilności łańcuchów dostaw pojazdów elektrycznych i uwypuklają kruchość zależności od krytycznych materiałów z Chin” – podkreśla w swej analizie amerykańska firma doradcza FTI Consulting. „Istotne ograniczenia dotyczące wywozu grafitu (z Chin – przyp. aut.) mogą nie tylko zakłócić szybki rozwój pojazdów elektrycznych, a tym samym podważyć wysiłki na rzecz dekarbonizacji, ale skutki mogą być odczuwalne szerzej, biorąc pod uwagę wykorzystanie grafitu w szeregu zastosowań, w tym w zaawansowanych półprzewodnikach” – uzupełniono w raporcie.
Tymczasem Komisja Europejska, dopiero szukająca sposobów na ratowanie europejskich producentów paneli fotowoltaicznych i turbin wiatrowych, staje przed jeszcze większym wyzwaniem, jakim okazuje się ochrona rodzimych koncernów samochodowych na czele z niemieckimi, które są jednym z fundamentów gospodarki RFN. Kluczowej przecież dla funkcjonowania Unii.
Oto największy z niemieckich koncernów motoryzacyjnych Volkswagen Group sprzedał w 2023 r. na całym świecie 578 tys. samochodów elektrycznych. Prognozy na obecny rok prezentują się nieszczególnie, bo mowa w nich, iż sprzedaż spadnie do ok. 450 tys. sztuk.
A teraz spójrzmy na wyniki największego z chińskich producentów samochodów elektrycznych koncernu BYD. W roku 2022 sprzedał on na całym świecie 911 tys. elektryków, a w ubiegłym już 1,6 mln! (plus drugie tyle aut hybrydowych). Jest to wzrost o ponad 60 proc. w jeden rok! W tym segmencie BYD (wraz z cały konglomeratem mniejszych firm z Państwa Środka) sukcesywnie wypiera z chińskiego rynku niemieckie koncerny. A teraz ruszył na podbój Europy, budując swoją pierwszą fabrykę w granicach UE w Szeged na Węgrzech.
Za: https://www.fool.com/research/largest-ev-companies/
Nic dziwnego, że w tej sytuacji 14 września 2023 przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, iż KE wszczyna dochodzenie antysubsydyjne w odniesieniu do chińskich koncernów motoryzacyjnych. W efekcie czego od 6 marca 2024 r. wszystkie pojazdy elektryczne, które trafią do Unii Europejskiej z Chin mogą zostać dotknięte karnymi cłami antysubsydyjnymi.
Co ciekawe samo dochodzenie zakończy się najprawdopodobniej dopiero w listopadzie tego roku. Jednak Komisja Europejska uznała, iż sytuacja stała się dla unijnych producentów aut zbyt groźna i nie może czekać z decyzją na koniec dochodzenia. Poza tym stwierdzono, iż dowody na subsydiowanie przez chiński rząd rodzimych koncernów motoryzacyjnych są tak mocne, iż nie ma sensu na dalsze zwlekanie z karnymi cłami.
Alarmu nie wszczynają w UE jeszcze, już tylko producenci pomp ciepła. Choć około 35 proc. mocy produkcyjnych znajduje się w Chinach, 25 proc. w Stanach Zjednoczonych i nieco poniżej 20 proc na terenie UE.
We wszystkich innych branżach przemysłowych związanych z „zieloną transformacją” sytuacja przedstawia się źle lub bardzo źle.
Jednakże podjęta właśnie pierwsza, zdecydowana próba, zatrzaśnięcia przed nosem Pekinu wrót do Europy może okazać się mało skuteczna. Zdeterminowany do prowadzenia pełnoskalowej ekspansji ekonomicznej Xi Jinping, dzierży w swym ręku całą pulę atutów, które najskuteczniej może użyć przeciw Staremu Kontynentowi. Stany Zjednoczone są bowiem na polu surowcowym dużo bliższe samowystarczalności, a poza tym okazują się być zdolne do podejmowania zdecydowanych i radyklanych działań obronnych. Coraz skuteczniej chroniąc własne firmy. Natomiast Unia Europejska sprawia wrażenie nie tyle przeciwnika, co potencjalnej ofiary, tym atrakcyjniejszej, bo bardzo zamożnej. To wrażenie pogłębia fakt, iż bliska kooperacja z Chinami jest bardzo potrzebna Berlinowi, który dostrzega w niej szansę na wyrwanie niemieckiej gospodarki z recesji.
Symptomatyczne, że w 2023 r. gdy wszyscy inwestorzy zagraniczni zaczęli swój kapitał lokować z dala od Chin, jedynie niemieckie firmy postępowały na przekór temu trendowi. Z tej przyczyny w ubiegłym roku udział Państwa Środka w bezpośrednich niemieckich inwestycjach poza granicami RFN osiągnął 10,3 proc. Jest to wskaźnik najwyższy od 2014 r.
Zatem choć Komisja Europejska przystąpiła do prób obrony unijnego rynku, Republika Federalna Niemiec wciąż zacieśnia swoje więzy z Pekinem. To może oznaczać, iż intensywność działań obronnych Brukseli pozostanie ograniczona. A także uzależniona od tego, by nie prowokować Chin do nowych sankcji, mogących uderzyć w niemiecki przemysł.
Wprawdzie 7 grudnia 2023 r. podczas pekińskiego szczytu Unia – Chiny Ursula von der Leyen z towarzyszącym jej przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem domagali się od Xi Jinpinga zmiany polityki ekonomicznej Państwa Środka. Jednak nic nie wskazuje na to, że niepodzielnie władający Chinami komunistyczny cesarz, zwany dla niepoznaki prezydentem, wziął sobie ich słowa do serca. Zwłaszcza tą cześć wypowiedzi von der Leyen, gdy oznajmiła że: „Europejscy przywódcy nie będą mogli tolerować, że nasza baza przemysłowa jest osłabiana przez nieuczciwą konkurencję”.
Zwłaszcza jeśli słowa zestawi się z faktem, iż deficyt handlowy UE z Chinami wzrósł w ciągu ostatnich 20 lat z 40 mld euro do 400 miliardów. I jakoś to do dziś tolerowano.
W odpowiedzi Xi uprzejmie odrzekł gościom z Europy iż: „nie powinniśmy uważać się nawzajem za rywali tylko dlatego, że mamy różne systemy, ograniczać współpracę tylko dlatego, że istnieje konkurencja lub angażować się w konfrontację tylko dlatego, że istnieją różnice”. Po czym już mniej grzecznie zażądał od Unii zerwania kooperacji z USA na niwie sankcji mających ograniczać rozwój chińskiego przemysłu technologicznego. W zamian obiecując dla Europy ważne miejsce w nowym, wielobiegunowym świecie.
I w taki oto sposób Chiny dalej wyważają wrota do Europy. Tym razem to Europejczycy wydają się bezradni wobec działań przybyszy z odległej krainy, a kolejne sektory przemysłowe, niczym porty i strefy ekonomiczne zostają przejmowane przez zwinnych i zdeterminowanych najeźdzców. Opium dla europejskich decydentów stało się natomiast coś czego tak bardzo pragnęli - środki do zielonej transformacji, którymi Chińczycy chętnie ich uzależniają.
Źródła:
- https://www.washingtonpost.com/world/2024/03/29/china-clean-green-energy-technology-trade/
- https://fotowoltaikaonline.pl/producenci/tongwei
- https://www.nytimes.com/2024/03/27/business/yellen-china-green-technology.html
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_handlowa_Chiny-USA
- https://www.chinadaily.com.cn/a/202403/02/WS65e261d7a31082fc043ba21a.html
- https://www.ft.com/content/ae517907-0244-4344-ad0a-1d029c03555b
- https://www.bankier.pl/wiadomosc/Chiny-i-zagraniczne-inwestycje-Biznes-trzyma-sie-na-dystans-ale-nie-niemiecki-8697418.html
- https://en.wikipedia.org/wiki/Inflation_Reduction_Act
- https://energetyka24.com/klimat/analizy-i-komentarze/ira-amerykanski-wabik-na-europejskie-zielone-inwestycje
- https://www.ft.com/content/94aad588-7e33-41a8-9ad5-ffe12e283ef3
- https://journals.openedition.org/chinaperspectives/4956
- https://www.bbc.com/news/world-asia-india-49404024
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Lin_Zexu
- https://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Palikao
- https://www.consilium.europa.eu/en/eu-climate-change/
- https://nieruchomosci.infor.pl/prawo/6456129
- https://www.mckinsey.com/~/media/mckinsey/business%20functions/sustainability/our%20insights/the%20net%20zero%20transition%20what%20it%20would%20cost%20what%20it%20could%20bring/the-net-zero-transition-executive-summary.pdf
- https://www.europarl.europa.eu/RegData/etudes/BRIE/2023/754623/EPRS_BRI
- https://www.reuters.com/breakingviews/eu-has-come-clean-costs-green-transition-2023-07-18/
- https://www.iea.org/reports/world-energy-investment-2023/overview-and-key-findings
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Pakiet_energetyczno-klimatyczny
- https://www.statista.com/statistics/270277/mining-of-rare-earths-by-country/
- https://www.rp.pl/polityka/art37787151-suwerennosc-ue-rodem-ze-szwecji-kiruna-nadzieja-na-zielona-i-kosmiczna-rewolucje-w-unii
- https://www.theparliamentmagazine.eu/news/article/lithium-mining-race-europe-china-supply-chains
- https://www.euractiv.fr/section/energie-climat/news/dans-lallier-une-future-mine-de-lithium-suscite-linteret-des-pouvoirs-publics-et-les-critiques-des-associations-locales/
- https://www.reuters.com/markets/commodities/eus-hunt-critical-minerals-2023-12-18/
- https://elektrykapradnietyka.com/53941/najwieksi-producenci-litu-wydobycie-na-swiecie-w-latach-1995-2021/
- https://forsal.pl/motoforsal/motobiznes/artykuly/8587214
- https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_19_6691
- https://commission.europa.eu/strategy-and-policy/priorities-2019-2024/european-green-deal_en
- https://pie.net.pl/98-proc-zapotrzebowania-unii-europejskiej-na-metale-ziem-rzadkich-zaspokajaja-chiny/
- https://www.orfonline.org/expert-speak/chinas-scramble-for-africas-rare-earth-elements/
- https://www.statista.com/statistics/235323/lithium-batteries-top-manufacturers/
- https://finance.yahoo.com/news/lithium-battery-production-country-top-183050554.html?guccounter=1&guce_referrer=aHR0cHM6Ly93d3cuZ29vZ2xlLmNvbS8&guce_referrer_sig=AQAAAFHovlFOuklDj3brGBx_d7NecqLqBtbD8VlLdn14x3pI3BxxjjSqX4YRv-FJks9lLv1bGdzN6Rs0rHafOPx9Qbac8A8ljp-AA3qoG6_MC6TVFxu0TB66QQhkRJAurrWMUBrXnAzD8dab5KWXrlFLvcbR9jwEC6hu4YGfibR3nYRF
- https://www.globalpetrolprices.com/electricity_prices/
- https://www.ft.com/content/8885e301-0956-44f1-bb5c-9141d0c7be9c
- https://www.scmp.com/news/china/diplomacy/article/3252627/siemens-boss-demands-eu-action-fend-cheap-chinese-wind-power-imports
- https://renewables.digital/product/wind-turbine-manufacturers/
- https://www.spglobal.com/commodityinsights/PlattsContent/_assets/_files/en/specialreports/energy-transition/top-ten-clean-energy-technology-trends-2024.html
- https://biznesalert.pl/niemcy-chiny-farmy-wiatrowe-energetyka-oze/
- https://www.euronews.com/my-europe/2023/07/04/china-restricts-exports-of-two-metals-that-the-eu-considers-of-strategic-importance
- https://www.euronews.com/business/2023/10/20/red-alert-for-the-ev-market-china-puts-curb-on-graphite-export
- https://www.fticonsulting.com/uk/insights/articles/chinas-export-controls-critical-minerals-gallium-germanium-graphite
- https://www.fool.com/research/largest-ev-companies/
- https://forsal.pl/biznes/przemysl/artykuly/9408841
- https://automotivesuppliers.pl/pl/europa/fabryka-aut-elektrycznych-byd-powstanie-na-wegrzech
- https://www.euronews.com/my-europe/2023/09/14/everything-we-know-about-the-eu-inquiry-into-chinese-electric-cars
- https://www.bankier.pl/wiadomosc/UE-wytacza-dziala-Nadchodza-karne-cla-na-chinskie-samochody-elektryczne-8706153.html
- https://www.euractiv.com/section/energy-environment/news/europes-heat-pump-valleys-take-root-in-the-east-closer-to-asia/
- https://www.bankier.pl/wiadomosc/Chiny-i-zagraniczne-inwestycje-Biznes-trzyma-sie-na-dystans-ale-nie-niemiecki-8697418.html
- https://www.osw.waw.pl/en/publikacje/analyses/2023-12-13/eu-clashes-beijing-eu-china-summit
- https://thediplomat.com/2023/12/china-eu-summit-reveals-a-fundamental-disconnect/