- Hubert Walas
Handluj z tym.
Długo zapowiadane otwarcie chińskiego rynku dla europejskich firm. Powstanie największego bloku handlowego w historii świata. Nakreślone w ostatnich miesiącach umowy handlowe między odpowiednio Chinami, a Unią Europejską oraz Chinami i krajami Azji Pacyfiku są znakiem, że proces odcięcia/decouplingu Chin, który próbują przeprowadzać Stany Zjednoczone nie idzie zgodnie z planem. Ponadto w ostatnim czasie mogliśmy zaobserwować coraz bardziej asertywną politykę Pekinu zarówno wobec Waszyngtonu, jak i Brukseli. Przyjrzyjmy się zatem ostatnim przesunięciom ładu międzynarodowego.
Gra na równych zasadach
Kompleksowa umowa inwestycyjna pomiędzy Chinami a UE, czyli Comprehensive Agreement on Investment (CAI) po raz pierwszy zaproponowana została 7 lat temu i od tego czasu ruszyły prace nad jej kształtem. Umowa, którą UE promuje jako ‘najbardziej ambitne porozumienie, które Chiny zawarły z kimkolwiek’ od umów bilateralnych, które Pekin posiada z wieloma członkami UE óżni się tym, że pokrywa nie tylko ochronę inwestycji po wejściu na rynek, ale także ułatwienie samego wejścia na ten rynek.
Przy pierwszym spojrzeniu CAI wygląda na umowę zdecydowanie jednostronną - Pekin czyniący znaczące ustępstwa Brukseli, podczas gdy UE oferuje niewiele więcej ponad to co zostało określone w traktacie GATS z 1995 roku. Wynika to z dotychczasowego braku balansu między Unią, a Chinami. Rynek unijny szeroko otworzył drzwi dla chińskiego kapitału, podczas gdy w Chinach europejskie firmy natrafiały na wiele barier - musiały tworzyć spółki joint venture z chińskimi firmami, były wykluczone z wielu gałęzi przemysłu i mierzyły się z nierówną konkurencją ze strony centralnie wspieranych firm. Teraz ma się to zmienić. Przemysł motoryzacyjny, usługi medyczne oraz branża telekomunikacyjna w Chinach - w szczególności firmy z tych 3 sektorów skorzystają przy nowym otwarciu.
Czas porozumienia był nieprzypadkowy. Podpisania CAI szczególnie domagał się niemiecki biznes automotive, dla którego Chiny są największym rynkiem zbytu - co trzeci wyprodukowany w Niemczech samochód sprzedawany jest w Chinach. Dlatego też, gdy Niemcy objęli przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej w drugiej połowie 2020, Angela Merkel dopilnowała by negocjacje ws. umowy inwestycyjnej z Chinami zostały doprowadzone do końca. I tak się stało - 30 grudnia 2020, na dzień przed końcem kadencji Berlina.
Okienko możliwości obejmowało jednak nie tylko prezydencję Niemców. Zgrało się także, z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Wówczas jeszcze prezydent elekt - Joe Biden zapowiadał chęć utworzenia wspólnego, z Europejczykami, frontu przeciwko Chinom. Zawarcie umowy zaraz po wyborze Bidena to solidny policzek dla Waszyngtonu. Oficjele UE mówią jednak - tworzyliśmy tę umowę od ponad 7 lat, wiedzieliście o niej, dlaczego mamy teraz dostosowywać się do cyklu prezydenckiego w USA i czekać kolejne miesiące, a nawet lata? Ponadto, czy Waszyngton konsultował się z Brukselą przy zawieraniu własnej, bardzo korzystnej umowy z Pekinem z początku 2020 roku? W szerszym kontekście umowa jest oznaką stopniowego spadku supremacji USA w percepcji Europejczyków. A jej zawarcie jest zwycięstwem frakcji optującej za ‘strategiczną autonomią’ Europy, której przewodzą Francuzi.
Francja, której interesy biznesowe w tej umowie obsługuje uwolnienie sektora medycznego w Chinach, ma zająć się doprowadzeniem całego projektu do końca - to znaczy ratyfikacją umowy. Potrzeba na to około roku, a za rok to Paryż obejmie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Jednak może być z tym problem, ponieważ Hiszpania, Włochy, czy Polska skarżyły się, że umowa została szybko przepchnięta pod ich głowami.
Jednak nawet, jeśli umowa nie zostanie ratyfikowana to Pekin już odnotował sukces. Chińczycy przesunęli kilka kamieni na planszy ‘Go’ i wyszło im, że robiąc niewielkie koncesje, bowiem tak wielu ekspertów ocenia CAI, mają możliwość mocnego podkopania pozycji USA w kluczowej dla rywalizacji Europie. Co więcej, to nie pierwszy raz kiedy Pekin dokonał podobnego ruchu w ostatnim czasie.
Największy blok handlowy w historii
15 listopada 2020 roku, 15 krajów Azji Pacyfiku podpisało porozumienie handlowe tworząc największy blok handlowy w historii. RCEP - Regional Comprehensive Economic Partnership, bo o nim mowa, zrzesza 15 krajów w tym m.in Australię, Indonezję, Japonię, Koreę Południową, Wietnam, a przede wszystkim Chiny. Kraje członkowskie odpowiadają za 30% ludności świata - 2.2 miliarda ludzi oraz za 30% globalnego PKB - $26.2 bilionów. Co łączy CAI oraz RCEP? Brak członkostwa Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie Waszyngton miał zaproszenie do członkostwa w RCEP, podobnie jak Indie, jednak administracje Trumpa i Modiego wycofały się z umowy. Umowa azjatycka niesie za sobą olbrzymie korzyści ekonomiczne. Wg symulacji komputerowych RCEP ma dodać $209 miliardów do światowego przychodu oraz $500 miliardów do handlu światowego do 2030 roku.
Abstrahując jednak od specyfiki obu porozumień, zarówno CAI, jak i RCEP pokazują, że mimo deklaracji o partnerstwie strategicznym na poziomie bezpieczeństwa, bliscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych nie chcą zatrzymania globalizacji i dalej chcą handlować z Chinami. Ich podpisanie w istocie świadczy o słabości amerykańskiego decouplingu i braku atrakcyjnego planu zastępczego.
Jednak zazwyczaj wyrachowana i pragmatyczna dyplomacja Pekinu również pokazuje nerwowość, co zdradza nastroje i postrzeganie obecnego ładu światowego wewnątrz partii komunistycznej. Jako jeden z argumentów świadczących o sukcesie Chin po podpisaniu umów handlowych, takich jak CAI, czy RCEP, wymieniana jest deprecjacja znaczenia łamania praw człowieka w Chinach, w szczególności praw Ujgurów i istnienia obozów pracy przymusowej w zachodnim Xinjangu. Aby oczyścić się z oskarżeń o hipokryzję 22 marca Unia Europejska, w koordynacji z USA, Wielka Brytania i Kanadą nałożyła sankcje na 4 chińskich urzędników i jedną organizację. Były to pierwsze sankcje UE na Chiny od czasów masakry Tiananmen.
Odwet Chin był znacznie większy i asymetryczny. Obejmował 10 wysokich rangą urzędników, w tym członków Parlamentu Europejskiego, a także Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa przy Radzie Unii Europejskiej, czy jeden z największych europejskich think tanków zajmujących się Chinami - MERICS. Tak twarda odpowiedź wywołała popłoch w Europie i postawiła ratyfikację niedawnego porozumienia pod dużym znakiem zapytania. Zaś europejscy urzędnicy zaczęli mówić, iż takimi decyzjami Pekin przedstawia się w Europie nie jako strategiczny partner, a strategiczny rywal. Z kolei Litwa w drodze sprzeciwu zdecydowała się opuścić format 17+1, czyli platformę współpracy Chin z krajami Europy Centralno-Wschodniej. Sytuacja jest rozwojowa.
Zmiana układu sił
Niewspółmierna, wręcz alergiczna reakcja Chin mogła być po części wywołana, także wydarzeniem, które miało miejsce kilka dni wcześniej. Kiedy to w Anchorage, na Alasce, doszło do pierwszego spotkania administracji Bidena z Chinami. Ze strony nowego sekretarza stanu Anthonego Blinkena, mogliśmy usłyszeć kontynuację linii wytyczonej przez Trumpa - „wyrażamy głębokie zaniepokojenie działaniami Chin, w tym w Xinjiangu, Hongkongu, na Tajwanie, cyberatakami na Stany Zjednoczone i przymusem gospodarczym wobec naszych sojuszników”. W odpowiedzi najwyższy rangą dyplomata, reprezentujący stronę chińską, Yang Jiechi w mocnym tonie poddał w wątpliwość siłę amerykańskich sojuszy, przypomniał o sukcesach gospodarki Chin i odrzucił amerykańskie próby ingerencji w sprawy wewnętrzne Chin. Przemawiał po mandaryńsku, mimo że dyplom bronił na London School of Economics. Na koniec dodał, że Stany Zjednoczone nie mają potencjału, by rozmawiać z Chinami z pozycji siły. Bardziej jasno się już nie da. W relacji z wydarzenia dziennikarze opisujący spotkanie napisali, że „zapachniało prochem”, z kolei chiński internet entuzjastycznie przyjął emocjonalną wypowiedź Yang Jiechi.
Umowy CAI, oraz RCEP są jasnym dowodem, że plan deglobalizacji i twardego odcięcia Chin w imię solidarności ze Stanami Zjednoczonymi w walce z Chinami, nie jest w interesie nawet najbliższych sojuszników Waszyngtonu. Administracja Bidena musi wyciągnąć z tego lekcję i zaoferować strategię, która zamiast walczyć z interesami całego świata będzie szła z nimi w synergii. Bowiem, gdy sojusznicze interesy - czyli podstawowy motyw stosunków międzynarodowych, zostaną uwzględnione, bliskość kulturowa, cywilizacyjna oraz etyczna szeroko rozumianego Zachodu sprawi, że w dalszym ciągu za jego rdzeń będą uznawane Stany Zjednoczone. Chiny zaś coraz częściej pokazują swoją ciemniejszą stronę, także na arenie międzynarodowej.
Źródła:
https://qz.com/1956673/the-eu-china-investment-deal-broken-down/
https://thediplomat.com/2021/01/the-strategic-implications-of-the-china-eu-investment-deal/
https://www.politico.eu/article/germanys-drive-for-eu-china-deal-draws-criticism-from-other-eu-countries/
https://www.politico.eu/article/china-throws-eu-trade-deal-to-the-wolf-warriors-sanctions-investment-pact/
https://www.politico.eu/article/europe-at-large-eu-china-investment-deal/
https://www.bruegel.org/2021/01/an-eu-china-investment-deal-a-second-look/
https://www.nytimes.com/2020/12/30/business/china-eu-investment-deal.html
https://www.rp.pl/Gospodarka/301249924-Chiny-nie-wypelnily-porozumienia-z-USA.html
https://www.brookings.edu/blog/order-from-chaos/2020/11/16/rcep-a-new-trade-agreement-that-will-shape-global-economics-and-politics/
https://wpolityce.pl/swiat/543881-o-rozmowach-amerykansko-chinskich-na-alasce
https://merics.org/en/briefing/cai-market-access-annexes-released-review-key-openings
https://www.ft.com/content/6b236a71-512e-4561-a73c-b1d69b7f486b