Surowcowy potencjał Północnej Afryki

Kiedy w listopadzie 2023 roku niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock odwiedziła Algier, niewiele osób zwróciło na to uwagę. Tymczasem była to już jej trzecia wizyta w tym kraju w przeciągu roku. Co takiego sprawiło, że jeden z najważniejszych polityków europejskich tak często odwiedza ten północnoafrykański kraj? Odpowiedź jest prosta - gaz. Ale to nie jedyne bogactwo tego regionu, który obfituje także w ropę, wodór, słońce czy wiatr.

Tymczasem Europa, która jeszcze niedawno była uzależniona od rosyjskich surowców, dzisiaj desperacko szuka alternatyw. Znajduje je w Afryce Północnej.

Jednak znaczenie tego regionu dla przyszłości Europy wykracza daleko poza kwestie energetyczne. Afryka Północna to obszar o powierzchni o 20% większej niż cała Unia Europejska, zamieszkiwany przez ponad 200 milionów ludzi, i dzisiaj jest kluczem do europejskiego bezpieczeństwa - nie tylko energetycznego, ale także migracyjnego. To tutaj ważą się losy tego, czy Europa zdoła zabezpieczyć swoją południową flankę, czy też będzie musiała mierzyć się z kolejnymi falami destabilizacji.

By zrozumieć dokąd zmierza ten region i jakie będą tego konsekwencje dla Europy, musimy najpierw przyjrzeć się jego złożoności. Bo choć z europejskiej perspektywy może wydawać się jednolitym obszarem arabskiego świata, w rzeczywistości jest mozaiką kultur, konfliktów i paradoksów.

HISTORIA

Z uwagi na to, że rzadko zaglądamy w ten region świata, historyczne wprowadzenie do aktualnych wydarzeń będzie nieco bardziej rozbudowane, niż zazwyczaj. Ale warto to zrobić, z uwagi na mozaikę powiązań i kultur, która tworzy ten region.

Obszar Afryki Północnej przez wieki przechodził z rąk do rąk. To właśnie tam powstała jedna z pierwszych pradawnych cywilizacji – Starożytny Egipt. Następnie w początkach naszej ery wybrzeża Afryki Północnej stały się częścią Imperium Rzymskiego. Jego ślady widać najwyraźniej na terenie Algierii, która jest drugim po Włoszech krajem z największą liczbą rzymskich ruin. Na terenie dzisiejszego Egiptu miały także miejsce doniosłe wydarzenia opisywane w Biblii jak rządy Józefa, historia Mojżesza czy uchodźstwo Świętej Rodziny. Ich ślady są obecne do dziś na Górze Synaj czy w dzielnicy Fustat w Kairze.

Celem systematyzacji warto zaznaczyć, że Maroko, Algierię, Tunezję i Libię nazywa się Maghrebem. Z kolei Egipt należy do obejmującego Bliski Wschód regionu Maszreku.

Najazd

Jednak bodaj najbardziej przełomowym wydarzeniem w historii Afryki Północnej, którego konsekwencje mocno odczuwalne są do dzisiaj, był najazd arabski w VII w. n.e. Doprowadził on do głębokiej i trwałej zmiany kultury regionalnej ludności poprzez arabizację i przyjęcie nowej religii – Islamu. Północna Afryka, na kolejne 1400 lat, a być może już na stałe, wypadła z kręgu cywilizacji łacińskiej i wzmocniła istniejące już wcześniej więzi kulturalne z cywilizacją bliskowschodnią.

Arabski podbój rozpoczął się w 639 r. od Egiptu, by w ciągu kolejnych 70 lat objąć cały region aż po wybrzeża Atlantyku. Proces islamizacji przebiegał jednak nierównomiernie. W Maghrebie, z uwagi na małą gęstość zaludnienia i niski poziom piśmiennictwa, konwersje następowały szybko. Natomiast w Egipcie, gdzie społeczeństwo było bardziej rozwinięte i skupione w dużych miastach, proces ten trwał znacznie dłużej - jeszcze w XV wieku chrześcijaństwo koptyjskie pozostawało tam religią dominującą.

Spory i fragmentaryzacja

Mimo dominacji Islamu, świat muzułmański pozostawał pogrążony w wewnętrznych sporach i z biegiem czasu ulegał fragmentaryzacji. Spójną władzę nad Afryką Północną utrzymywały jedynie dynastie Ummajadów, Abbasydów i Fatymidów (VII-XII w.). Kolejne czterysta lat to okres walk różnych dynastii, aż do momentu gdy w XVI w. tereny Afryki Północnej zostały podbite przez Imperium Osmańskie, które pełniło rolę swoistego muzułmańskiego odpowiednika „NATO".

Pod osmańskim patronatem miasta portowe Libii, Tunezji i Algierii stały się republikami pirackimi, które łupiły i porywały Europejczyków. Przez ponad 300 lat śródziemnomorskie plaże świeciły pustkami - nikt nie ryzykował utraty życia lub wolności. Działalność piratów berberyjskich zakończyły dopiero przegrane wojny z USA na początku XIX w.

Jedynym państwem północnoafrykańskim, które nie weszło w skład Imperium Osmańskiego było Maroko, które pod rządami berberyjskich dynastii stworzyło państwo na tyle silne, by obronić się przed dominacją zarówno Osmanów jak i potęg zachodnioeuropejskich.

Kolonizacja

Wiek XIX przyniósł jednak kolonizację Afryki Północnej przez zachodnie mocarstwa, któremu nie oparło się nawet relatywnie silne Maroko. Egipt wszedł pod kontrolę Imperium Brytyjskiego, zachowując silną autonomię kulturalną i przywileje lokalnych elit. Tunezja, Algieria i większość Maroka zostały skolonizowane przez Francję, która mimo walki z lokalną tożsamością, inwestowała znaczne środki w rozwój gospodarczy i instytucjonalny tych terenów.

Inaczej wyglądała kolonizacja hiszpańska na zachodzie Maroka, gdzie władza była sprawowana brutalnie i bez inwestycji w rozwój regionu. Najkrócej skolonizowana była Libia (przez Włochy w latach 30.), a państwo do dziś zmaga się z problemami instytucjonalnymi i wewnętrznymi konfliktami.

Te różnice w podejściu kolonizatorów są widoczne do dziś - dawne kolonie francuskie są obecnie najlepiej rozwiniętymi państwami regionu, a ich społeczeństwa najbardziej zbliżone kulturowo do Europy.

Mówiąc o kulturze oraz tkance społecznej Afryki Północnej - ten temat (jak i wiele innych) został szeroko opisany w książce Macieja Pawłowskiego “Brama do Europy”, w której autor stara się udzielić odpowiedzi na pytanie, czy Afryka Północna zdecyduje o przyszłości Starego Kontynentu i na której to bazuje ten odcinek. To tam znajdziecie szerokie opisy przedstawiajace historię, zróżnicowanie kulturowe oraz paradoksy państw regionu, których nie mamy możliwości obszernie przedstawić w tym odcinku. Autor nie stroni nawet od tematów tabu takich jak obyczaje seksualne, używki czy antypatie między narodami i grupami społecznymi. Serdecznie zachęcam do nabycia książki - link w opisie. Tymczasem wróćmy do odcinka.

Dekolonizacja

W latach 50. i 60. w regionie zawiał wiatr zmian. Rękawicę kolonizatorom rzuciły miejscowe ruchy narodowo-wyzwoleńcze utworzone w większości przez weteranów drugiej wojny światowej, którzy nie uzyskali od państw-kolonizatorów uznania za swoje zasługi na froncie. A te były znaczące. Największą ofiarę krwi na ołtarzu niepodległości złożyła Algieria. W wojnie z lat 1954-1962 zginęło ok. 200 tys. osób. Znacznie łagodniej wyglądało odzyskiwanie niepodległości przez pozostałe państwa regionu, zwłaszcza w Libii gdzie Brytyjczycy po wypędzeniu Włochów w sposób stopniowy przekazywali władzę królowi Idrisowi.

Po zakończeniu okresu narzuconego panowania Europejczyków zrodziło się pytanie: co dalej? Po wygnaniu kolonizatorów państwa Afryki Północnej musiały wybrać system polityczny, który umożliwi im dogonienie pod względem rozwoju społeczno-ekonomicznego państw Europy. Szukano ambitnego projektu. Niecierpliwe arabsko-berberyjskie dusze nie chciały rozwijać swoich państw w standardowym tempie, w oparciu o tradycyjne modele ekonomiczne. Wszędzie, prócz Maroka, wybór padł na socjalizm. Pierwszy tę drogę zapoczątkował w latach 50. w Egipcie Abdul-Gamal Nasser. Jako jedyne socjalizmowi nie uległo Maroko – pozostając feudalną monarchią powoli wprowadzającą reformy kapitalistyczne.

Nowy projekt Afryki Płn.

Socjalistyczna utopia jednak szybko legła w gruzach. Po raz pierwszy w miejscu od którego się zaczęło - w Egipcie wraz z dojściem do władzy Anwara Sadata w 1970 r. W Algierii i Tunezji trwał do końca lat 80, a w Libii aż do upadku Khadafiego w 2011 r. Ustrój ten utrzymywał się dzięki znacznym zasobom ropy naftowej i gazu. Był on nieefektywny ekonomicznie, ale odniósł pewne sukcesy na polu społecznym. Przykładowo Habib Bourguiba stworzył w Tunezji najbardziej wykształcone społeczeństwo w Afryce. Również w Algierii i Libii doszło do znacznego obniżenia poziomu analfabetyzmu.

Co przyszło po sojaliźmie? Było niewiele lepiej, jeśli nie gorzej. W regionie zapanowały dyktatury wprowadzające kosmetyczną demokratyzację i pewne reformy wolnorynkowe, które jednak przyczyniły się do wytworzenia oligarchii. W Egipcie prezydenci Sadat i Mubarak doprowadzili do specyficznego połączenia rządów wojska, biznesu i zagranicznych inwestorów. W Tunezji dyktatura Ben Aliego rozwijała gospodarkę w oparciu o turystykę, ale jednocześnie inwigilowała społeczeństwo i nie zapobiegała wzrostowi rozwarstwienia społecznego. W Algierii demokratyczne wybory w 1991 r. wyniosły do władzy islamistów, co zaowocowało dziesięcioletnią wojną domową, a po jej wygraniu przez wojsko stworzeniu systemu państwowego kapitalizmu na wzór rosyjski.

Państowotwóczość - świeckość czy fundamentalizm

Dlatego z punktu widzenia państowowotwórczego wszystkie państwa północnoafrykańskie mają przede wszystkim do rozstrzygnięcia dwa zasadnicze problemy: Budować islamskie państwo wyznaniowe czy państwa świeckie? Czy dla państw regionu lepsza jest demokracja, czy rządy silnej ręki? Oba są ze sobą ściśle powiązane. Demokracja zwykle prowadzi do rządów islamistów popieranych przez ok. 40% społeczeństwa. Rządy silnej ręki bronią resztę społeczeństwa przed tym scenariuszem.

W krajach północnoafrykańskich każde społeczeństwo jest podzielone, jeśli chodzi o stosunek do świeckości państwa. Osoby od klasy średniej wzwyż opowiadają się za państwem świeckim, a liczniejsza klasa ludowa chce, by było ono budowane według zasad politycznego islamu. Podział ten dotyczy fundamentalnych swobód obywatelskich, obejmujących kwestie ubioru, relacji seksualnych, zatrudnienia, spożywania alkoholu i spędzania wolnego czasu. Kwestie te są ważniejsze niż to, czy kraj jest demokratyczny, czy autorytarny. Definiują bowiem codzienne funkcjonowanie jednostek, a nie tylko to, w jaki sposób wyłaniana jest władza. Podział na liberałów i islamistów nie jest zero-jedynkowy. W różnych krajach istnieją osoby, które żyją pomiędzy tymi dwoma światami. Chodzą do meczetu, czytają książki w języku arabskim, ale oglądają telewizję francuską lub amerykańską. Z europejskiego punktu widzenia ważne jest, by islamiści mieli możliwie jak najmniej do powiedzenia. Ich rządy są bowiem czynnikiem skłaniającym mieszkańców regionu do migracji.

Bunt i migracje

Niestabilne rządy, mozaika kultur i poglądów. Bieda i chaos. To wszystko sprawiało, że Afryka Północna dalej buzowała. Jedna iskra wystarczyła by niezadowolone społeczeństwa zdecydowały się na bunt. Ten w latach 2011-2012 przybrał formę Arabskiej Wiosny. W Tunezji w miejsce obalonego Ben Aliego wprowadzono demokrację. W Egipcie na chwilę władzę przejęli islamiści, których po 2 latach obalił pułkownik Sisi. W Libii doszło do wojny domowej. Z kolei władze Algierii i Maroka uspokoiły nastroje poprzez drobne reformy polityczne i wprowadzenie subwencji żywnościowych.

I w taki sposób powoli dochodzimy do wydarzeń bieżących. Wydarzenia Arabskiej Wiosny doprowadziły do zaburzenia współpracy państw północno-afrykańskich z europejskimi w zakresie przeciwdziałania nielegalnej migracji. Konflikty w Syrii, Libii czy Jemenie wygenerowały miliony uchodźców. W latach 2015-2016 granicę UE w sposób nielegalny przekroczyło rekordowe 1,8 mln osób!

Tysiące osób z regionu Sahelu, Afryki Subsaharyjskiej i Rogu Afryki podróżowało przez pustynie i miasta Maghrebu, z nadzieją na przedostanie się do Europy. Chaos w Libii szczególnie ułatwił działalność przemytników ludzi, co przełożyło się na wzrost liczby łodzi wypływających w stronę Włoch.

Główne szlaki migracyjne do Europy z Afryki Subsaharyjskiej prowadziły przez Egipt, Libię, Tunezję i Maroko. Migranci przedostawali się z Maroka i Algierii do Hiszpanii. Drogi z Tunezji oraz Libii wiodły do Europy najczęściej przez Włochy. Natomiast z Egiptu migranci kierowali się przez Turcję lub Grecję, i przez Bałkany ruszali do rdzenia Unii Europejskiej. Najczęstszym celem były Niemcy. W efekcie mieliśmy do czynienia z “patchworkiem szlaków”, które łączyły się i rozgałęziały na wiele sposobów.

Wydarzenia Arabskiej Wiosny osłabiły struktury graniczne i umożliwiły rozwój siatek przestępczych. Migranci, często uciekający nie tylko przed konfliktami, lecz też przed brakiem perspektyw ekonomicznych, płacili przemytnikom, by dostać się do nadmorskich miejscowości w Tunezji czy Libii. Warunki podróży bywały skrajnie niebezpieczne: przeładowane łodzie, często bez kapitanów umiejących nawigować, prowadziły do tysięcy tragicznych utonięć.

Po roku 2017, kiedy to kilka państw Afryki Północnej (m.in. Tunezja, Libia, a także Egipt) wznowiło z UE współpracę w zakresie readmisji migrantów i patrolowania wybrzeży, napływ osób do Włoch czy Hiszpanii wyraźnie spadł. Jednak ten stan względnego uspokojenia może się skończyć w każdej chwili, jeżeli np. północnoafrykańskie rządy zechcą powrócić do tzw. „szantażu migracyjnego”. Przykładowo Maroko w 2020 roku stosując tę formę szantażu doprowadziło do przybycia na teren hiszpańskich eksklaw w Afryce Północnej – Ceuty i Melilli, aż 8000 osób w ciągu kilku dni.

Reasumując Arabska Wiosna pogorszyła koordynację antyimigracyjną z Europą, prowadząc do rekordowego kryzysu w latach 2015–2016. Natomiast państwa Maghrebu okazały się nie tylko źródłem migrantów, ale i kluczowym „korytarzem” dla osób z głębszych obszarów Afryki.

Po 2017 r. sytuacja ustabilizowała się w ramach wznowionych umów, ale kraje północnoafrykańskie łatwo mogą szantażować Unię przepuszczaniem kolejnych fal migrantów. W ten sposób Europa staje się zależna od łaski i niełaski polityków z Algieru, Tunisu czy Rabatu. A dopóki nie ustabilizuje się sytuacja gospodarcza i polityczna w regionie, zagrożenie migracyjne będzie wisieć nad południową flanką UE.

W perspektywie długoterminowej to jednak przedewszystkim bezrobocie, bieda, brak reform i perspektyw w Afryce Północnej pozostają głównymi czynnikami wywołującymi napływ do Europy.

Węglowodory

Nadzieja na rozwiązanie tych bolączek zwykle jest jedna i ta sama - węglowodory. A biorąc pod uwagę odcięcie się surowcowe od Rosji, i idącą za nim restrukturyzację rynku energii w Europie - państwa Afryki Północnej mają wiele do ugrania. A nie zapominajmy, że za rogiem stoi rewolucja AI, która wymagać będzie centrów obliczeniowych, które z kolei muszą być zasilane tysiącami megawatów energii.

Region jest pod tym względem naprawdę hojnie obdarzony. Zaskoczeniem nie jest fakt, że to dwa najbardziej rozległe terytorialnie kraje dysponują największym potencjałem. Jak ten potencjał wpisuje się w strategię eurpejskiej dywersyfikacji energetycznej?

Najważniejsze arterie gazowe łączące Afrykę z Europą to obecnie:

  • Gazociąg TransMed (ok. 33 bcm)
  • Gazociąg Maghreb–Europa (ok. 12bcm) [z tym zastrzeżeniem, że od listopada 2021 jest wyłączony z użytkowania z powodów politycznych]
  • Gazociąg Medgaz (ok. 10bcm)
  • Gazoaciąg Greenstream (ok. 11bcm)

Łączna przepustowość tych szlaków w porywach 65 bcm na rok. Jest zatem większa od jedynego, operacyjnego połączenia przesyłowego rosyjskiego gazu do Europy tj. gazociągu Turkstream, który może pompować maksymalnie 30 bcm. Niemniej afrykańskie gazociągi dalej nie są wykorzystywane w 100%, oferując drogi do wzrostu eksportu.

W wyniku odchodzenia przez UE od zakupu węglowodorów z Rosji, przede wszystkim Algieria staje się jednym z kluczowych dostawców gazu do Europy. W pierwszym kwartale 2024 r. Algeria zaspokajała aż 20% europejskiego importu gazu w formie gazowej, oraz 10% w formie skroplonej LNG, co jest całościowo wynikiem zbliżonym do importu z Rosji, który mimo inwazji na Ukrainę, dalej trwa, choć w znacznie mnniejszej skali. Niemniej jeśli trend odcinania się od Rosji będzie kontyuuowany Algeria ma szansę na zdobycie jeszcze większej części gazowego rynku Europy. Algieria jest ogółem 6. światowym eksporterem gazu, posiadając 10. największe rezerwy tego surowca globalnie. Kraj należy także do kartelu OPEC.

Być może jeszcze większym potencjałem, szczególnie biorąc pod uwagę ropę, dysponuje Libia. Ta posiada 10. największe rezerwy ropy naftowej na świecie (48-78 mln baryłek) i znaczące złoża gazu (1,5 mln mᶾ). Kraj dostarcza ponad 7% zapotrzebowania Unii na ropę, będąc szóstym największym dostawcą kolektywu. Choć rok wcześniej Libia zajmowałą nawet czwarte miejsce w tym zestawieniu.

Egipt również posiada znaczący węglowodorowy potencjał, jednak ze względu na szybki przyrost naturalny, nie jest w stanie pokryć własnego zapotrzebowania. mimo rocznej produkcji 75 mln ton ropy i 2,4 mln mᶾ gazu. Pewną nadzieją są nowo odkryte złoża we wschodniej części Morza Śródziemnego. Tunezja natomiast pokrywa jedynie własne potrzeby. Jedynie Maroko prawie nie posiada węglowodorów, choć paradoskalnie to właśnie to państwo jest najszybciej rozwijającą się gospodarką.

Biorąc zatem pod uwagę surowowe bogactwo regionu nie powinno dziwić, że przedstawiciel największego rynku w Europie - Niemiec, poszukuje na północy Afryki dróg zastąpienia swojego niedawnego, pełnego uzależnenia energetycznego od Rosji. Niemcy w regionie szukają jednak tylko dostawców gazu ziemnego, ale bardzo do niego zbliżonego - “zielonego wodoru”.

21 stycznia tego roku Niemcy, Algieria, Włochy, Austria i Tunezja podpisały w Rzymie Wspólna deklaracja intencji, której końcowym efektem ma być “Południowy Korytarz Wodorowy”. Jak czytamy w oświadczeniu:

“W ramach inicjatywy powstanie bezpośrednie połączenie rurociągowe dla gazowego wodoru pomiędzy Afryką Północną, Włochami, Austrią i Niemcami, składające się z pięciu podprojektów i obejmujące 3500-4000 km. Dr Philip Nimmermann, sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie kliemtu, stwierdził, że Południowy Korytarz Wodorowy będzie jednym z "największych i najbardziej znaczących" projektów energii odnawialnej naszych czasów.”

Należy zauważyć, że gazociągi wodorowe mają zwykle wyższe wymagania materiałowe i technologiczne niż gazociągi przeznaczone do gazu ziemnego. Dlatego Południowy Korytarz Wodorowy w razie potrzeb będzie mógł być wykorzystywany do przesyłu gazu ziemnego. To dodaje kolejną przepustowość potencjalnego transportu gazu ziemnego z Afryki do Europy. A trzeba pamiętać, że istnieją plany jeszcze głębszego sięgnięcia po zasoby Afryki, siegające za Pustynię Sahara.

W połowie 2022 roku Nigeria, Niger i Algieria podpisały MoU w sprawie budowy Trans-Saharan Gas Pipeline, który mógłby pompować nigeryjski gaz do Europy. Jego potencjalną konkurencją jest szlak wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki - gazociąg Nigeria-Maroko. Choć oba te projekty pozostają w fazie planowania, przedstawiają bardzo intrygującą perspektywę dla Europy, która usilnie poszukuje nowych dróg pozyskiwania gazu.

Jeśli te plany będą się realizować, wygranym może być przede wszystkim Algeria. Kraj może stać się głównym hubem dla afrykańskiego gazu eksportowanego do Europy. Głównym hubem po drugiej stronie Morza Środziemnego byłyby natomiast Włochy, które później siecią gazociągów dystrybuowałyby go na resztę kontynentu.

Słońce i wiatr

Gaz jest najważniejszym, ale nie jedynym obszarem zainteresowania Europejczyków. Region ma jeszcze jeden atrybut, którego sąsiedzi z północy posiadają deficyt - słońce.

Kraje Magrebu mają wręcz wymarzone warunki do tworzenia instalacji OZE opartych o energię słoneczną. Za lidera w regionie uchodzi Maroko, które ok. 35% energii czerpie z OZE. Kraj chce dojść do 50% już w 2030 roku. To tam znajduje się jeden z największych na świecie kompleksów solarnych - Noor w Warzazat, o łączniej mocy ok. 580 MW. Planowane są kolejne instalacje, w tym projekt o docelowej mocy nawet ok. 800 MW.

Pozostałe kraje, z uwagi na wcześniej wymienione problemy oraz uzależnienie od paliw kopalnych pozostają w tyle. Jednak potencjał do rozwoju istnieje. Już 2011 roku raport PwC szacował, że energia czerpana z instalacji słonecznych i wiatrowych w Afryce Północnej mogłaby pokryć nawet 15% zapotrzebowania energetycznego Europy, przy stratach nieprzekraczających 3%. Natomiast fundacja Desertec twierdziła, że aż 20 proc. zapotrzebowania na energię w Europie można zaspokoić poprzez połączenie europejskich miast z afrykańskimi pustyniami. Zakłada się, że zakłady produkujące skoncentrowaną energię słoneczną na pustyniach mogą wytwarzać tę odnawialną energię przez 15–16 godz. dziennie, a to pozwoliłoby ominąć dwa zasadnicze problemy utrudniające wykorzystywanie energii słonecznej i wiatrowej w Europie, mianowicie produkcję z przerwami i krótki czas pracy generatorów i ogniw. Badania wskazują, że przesył energii z Afryki Północnej do Europy jest technicznie wykonalny, ale wymaga odpowiednich polityk i regulacji.

Długoterminowo rozważa się budowę kabli łączących sieci energetyczne Afryki Północnej z Europą. Umożliwiłoby to bezpośredni eksport taniej energii solarnej i wiatrowej. Na różnych poziomach zaawansowania są m.in. projekt Xlinks łączący Maroko z Wielką Brytanią. Inicjatywa GREGY łącząca Grecję z Egiptem, czy projekt ELMED-TUNITA łączący podwodnym kablem Tunezję z Włochami.

Niemniej wciąż ciężko mówić o prawdziwej rewolucji. Potencjał tej relacji z pewnością jest jednak duży i wielodomenowy. Jeszcze w 2023 roku Frans Tiemmermans, na zgromadzeniu Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA) w Abu Zabi mówił że “Kontynent afrykański będzie prawdopodobnie najważniejszym partnerem Europy w zakresie rozwoju sektora energii odnawialnej”.

Dwie pieczenie na jednym ogniu?

Pomimo fiaska, być może właśnie w takich pomysłach warto byłoby szukać rozwiązań bolączek Afryki Północnej, z jednoczesnym uwzględnieniem interesów Europy. W teorii inwestycje UE w przemysł energetyczny północy “Czarnego Lądu” - zarówno konwencjonalny oraz oparty na odnawialnych źródłach energii mógłby wzmocnić gospodarki krajów Afryki Północnej. Te z kolei, powiązane ekonomicznie z Europą oraz wzmocnione gospodarczo byłyby mniej skłonne do uczesnictwa w “szantażu migracyjnym”, i ponadto miałyby zasoby by lepiej pilnować własnych granic i nie pełnić roli “pasa transmisyjnego”.

W taki sposób Europa mogłaby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - zapewnić sobie stabilne źródło dostaw energii, oraz załatać dużą “lukę” migracyjną na południu.

Oczywiście, chociaż plan w teorii brzmi dobrze, jego implementacja przy niestablności politycznej regionu (w szczególności olbrzymiej Libii) jest niezwykle trudna i wystawiona na wielkie ryzyko. Problem jednak nie zniknie, a wręcz może się nasilić, więc Europejczycy, szczególnie Hiszpanie, Włosi, Francuzi czy Grecy będą zmuszeni do działania.

Z drugiej strony w regionie “mocni” pozostają gracze Unii wrodzy jak Rosja lub jej w najlepszym wypadku neutralni: jak Turcja, czy państwa Zatoki. Wszyscy mogą (intencjonalnie lub nie) torpedować plany Europy dalszym wzniecaniem chaosu na rzecz własnego interesu.

Jednym słowem Afryka Północna jest zarówno bramą do Europy jak i energetycznym akumulatorem dla Starego Kontynentu, którego potencjał w dalszym ciągu nie jest jeszcze w pełni wykorzystany. Mimo wielu przeszkód, które stoją na drodze większej integracji Europy z Afryką Północną, silna zbieżność interesów sprawia, że zbliżenie będzie postępować. Obie strony mają wiele do ugrania. Europa - stabilne źródło energii. Afryka Północna - zyski ekonomiczne i stabilność polityczną. Teraz potrzeba tylko i aż skutecznego działania.

Jeśli chcesz “dogłębniej zbadać” temat Afryki Północnej zachęcam do zapoznania się z książką “Brama do Europy”, która rozwija wiele kwestii poruszonych w tym odcinku.

Źródła:

  1. https://www.researchgate.net/figure/Migration-routes-to-the-primary-country-of-arrival-and-subsequent-refugee-movements_fig6_324228628
  2. https://ec.europa.eu/eurostat/documents/4187653/18051228/import-partners-energy-q1-2024.jpg/99af99c0-9c44-933d-6f89-75e737de51da?t=1719558989415
  3. https://www.atalayar.com/en/articulo/politics/baerbock-highlights-algerias-potential-to-build-green-energy-bridge-over-the-mediterranean/20230622172016187107.html
  4. https://www.h2-view.com/story/southern-hydrogen-corridor-gains-momentum-with-joint-declaration-signed-in-rome/2120118.article
  5. https://www.south2corridor.net/
  6. https://corporate.dw.com/en/europe-looks-to-africa-to-fill-natural-gas-gap/a-61017873
  7. https://ejatlas.org/media/conflict/nigeria-morocco-offshore-gas-pipeline/gazoduc.jpg
  8. https://www.obserwatorfinansowy.pl/wp-content/uploads/2014/08/Opracowana-przez-fundacj%C4%99-Desertec.jpg
  9. https://abl-group.com/abl/wp-content/uploads/2024/05/x1.1-Xlinks-UK-Morocco-Power-Project-Infographic-1536x864.png.pagespeed.ic.ftcofwN5wd.webp
  10. https://gregy-interconnector.gr/images/press_2.jpg
  11. https://www.worldbank.org/en/news/press-release/2023/06/22/world-bank-approves-268-million-project-linking-tunisia-s-energy-grids-with-europe
  12. https://www.chronmyklimat.pl/energetyka/1916-afryka-prawdopodobnie-bedzie-najwazniejszym-partnerem-ue-w-zakresie-energii-odnawialnej