- Konrad Muzyka
Rosjanie wystrzelili 300 rakiet i 200 dronów w ciągu pięciu dni w kierunku ukraińskich miast, wznawiając kampanię terroru ukraińskiej ludności, zabijając lub raniąc setki osób. Jednocześnie siły Kremla są stroną napierajacą na szerokości niemal całego frontu. Szczególnie zagrożone są ukraińskie pozycje na osi Bachmutu, Avdiivki i Robotyne. Sytuacja jest trudna, a w przestrzeni publicznej pojawiają się coraz głośniejsze propozycje masowej mobilizacji.
Kierunek Obwodu Charkowskiego
Rosjanie kontyuują ostrzał artyleryjski infrastruktury cywilnej w regionie. Według Olega Synehubova, szefa administracji Obwodu Charkowskiego, tylko w ostatnim czasie celem ostrzału były m.in. Veterynarne, Synkivka, Petropavlivka, czy Kupyansk.
Co istotne - zdaniem Synehubova, Rosjanie nie porzucili swojego zamiaru ponownego ataku na Charków. Niemniej wcześniej siły Kremla musiałyby na powrót odbić kluczowy hub kolejowy, czyli Kupyansk. Dlatego, jak informuje Ukrainiec, Ukraińskie Siły Zbrojne poprawiają sobie zdolności defensywne, w tym budują fortyfikacje - co jest stałym motywem na całej długości frontu.
Kierunek Obwodu Ługańskiego
Inicjatywa na tym obszarze należy do Rosjan. Kontyuują oni swoje ataki na kierunku Kupiańska i Łymania, dokonując pewnych zysków terytorialnych, ale bez przełamania. Ciężkie walki z udziałem piechoty odbywały się w okolicach Ivanivki. Celem Rosjan jest zdobycie przyczółka w okolicach Synkivki.
Obie strony potwierdzają rosyjski napór na wschód od Terny. To to kluczowa osada, przez którą zaopatrywane jest ukraińskie zgrupowanie na lewym brzegu rzeki Żerebiec. Ponadto ciężkie walki trwają w okolicach lasu Serebrianskiego.
Wg ukraińskiego źródła, na południowy zachód od Kreminny Rosjanom udało się zająć dwie ukraińskie pozycje. Rosjanie mieli atakować z przewagą liczebną 1:5. Rosyjskie źródła potwierdzają, że rosyjska ofensywa w Lesie Serebryańskim jest kontynuowana i że w niektórych miejscach udało im się posunąć do trzech kilometrów. Ukraińcy stawiali jednak zaciekły opór i wyprowadzają własne ataki.
Kierunek Obwodu Donieckiego
Rosjanie pozostają bardzo mocno zaangażowani na kierunku donieckim. Osie Bachmut, Avdiivka i Mariinka pozostają priotytetem, a rosyjskie dowództwo nie szczędzi ludzi, oraz innych zasobów by wyprzeć Ukraińców z tych - nieistniejących już - miast.
Zmiany w linii frontu, tydzień po tygodniu, nie są spektakularne, ale skumulowane zyski Kremla z ostatnich dwóch miesięcy są już zauważalne. Można to dostrzec na naszej animacji poniżej, gdzie porównujemy obecną linię frontu, z tą z poczatku listopada. Największe rosyjskie postępy w rzeczy samej dotyczą obwodu donieckiego i można je dostrzeć na osiach, Bachmut, Avdiivka i Mariinka.
Przechodząc natomiast do bieżących postępów. Ukraińskie źródło donosi, że Rosjanie napierają na Czasiw Jar. Podobnie sytacja wygląda względem Bohdanivki, gdzie agresorzy mieli postunąć się do 500 metrów wgłąb osady.
Siły Ukraińskie trzymają swoje pozycje w pobliżu Khromove, a także Ivanivske. Choć Rosjanie naciskają wzdłuż drogi ze strony Dachi. Wygląda na to, że Rosjanie spodziewają się, że gdy Bohdaniwka znajdzie się pod ich kontrolą, ukraińska obrona Chasiw Jaru rozpadnie się, a Ukraińcy zostaną zmuszeni do wycofania. W samym Bachmucie w ostatnim czasie nie odnotowano zmian.
Niemniej ogółem niektóre ukraińskie źródła uważają, że sytuacja na osi Bachmutu jest gorsza, niż w Avdiivce. Przyczyną pogarszającej się sytuacji w pobliżu Bachmutu ma być rozmieszczenie świeżych rosyjskich rezerw, które popchnęły siły Moskwy do przodu. W związku z tym na osi Bachmut Rosjanie zdobyli więcej terenu niż w rejonie Awdijiwki. Gwoli przypomnienia - wszystkie źródła, które wspominamy w tym materiale znajdzie w raporcie Ukraine Conflict Monitor na substacku - link w opisie.
Rosjanie mieli także rozpocząć więcej ataków na podejściu do Ocheretyne. Agresorzy mieli także wejść do Stepove, z którego każdego dnia wypychały ich Siły Zbrojne Ukrainy. Duży rosyjski atak w pobliżu Koksowni w Avdiivce miał miejsce 22 grudnia, ale Ukraińcy zdołali go odeprzeć. Ciężkie walki trwają pod Novokalynove. Co więcej, Rosjanie próbują przeć w kierunku Novobakhmutivki.
To powiedziawszy w dalszym ciągu słychać głosy o odmowie wykonania rozkazów przez rosyjską piechotę. Pojawiły się w ostatnim tygodniu dwukrotnie, w dwóch różnych sytuacjach.
Sytuacja w samej Avdiivce pozostaje bez zmian. Miasto pozostaje otoczone z trzech stron. Ukraiński wentyl wynosi około 4 kilometrów. Mówiąc o sytuacji w mieście, głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych, generał Walerij Załużny, powiedział we wtorek 26 grudnia, że w ciągu 2-3 miesięcy Awdijiwkę może spotkać taki sam los jak Bachmut tj. całkowite zniszczenie. Dalej wyjaśnił, że jeśli Ukraińcy "nie będą posiadać wystarczających sił i uznamy, że inne rozwiązanie jest lepsze, aby uratować ludzi, podejmiemy taką decyzję. Uratujemy ludzi, a następnie odzyskamy. To będzie zależeć od sytuacji". Oświadczenie to wydaje się wskazywać, że Zaluzhny rozważa wycofanie się z danego obszaru, jeśli uzna to za konieczne. Takie podejście kontrastuje z poprzednimi ukraińskimi operacjami, zwłaszcza w Bachmucie, gdzie miasto było bronione zbyt długo, co spowodowało znaczne straty w ukraińskiej sile ludzkiej i wysokie wydatki na artylerię.
Mimo rosyjskiego naporu z 3 stron, Rzecznik Wspólnego Centrum Prasowego Sił Obronnych Tawrii (tj. obwodów zaporoskiego i chersońskiego) Ołeksandr Sztupun stwierdził, że obecnie nie ma realnego zagrożenia okrążeniem Awdijiwki. Wyjaśnił, że Moskwa traci 300-400 żołnierzy dziennie (zabitych i rannych). Chociaż rosyjskie ataki nie ustają, Shtupun dodał, że Ukraińcy ściągają rezerwy i przegrupowują się, aby poradzić sobie z sytuacją.
Idąc dalej - Rosjanie napierają także na Sjeverne i Pervomaiske. W rosyjskich rękach jest już także niemal cała Marinka.
W poniedziałek (25 grudnia) rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu powiedział na spotkaniu z prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem, że wojska rosyjskie całkowicie wyzwoliły Mariinkę. Ukraińcy jednak deklarują, że są w posiadaniu kilku ulic. Można jednak uznać, że 90% Mariinki znajduje się pod kontrolą Rosjan. Miasto samo w sobie, już nie istnieje. Ukraińcy budują fortyfikacje na obrzeżach zgliszczy Mariinki.
Ponadto Rosjanie atakują na obrzeżach Novomykhailivki, podobnie Pobiedy i Heorhiivki. Te lokalizacje mają być kluczowe by pozwolić na ofensywę na Novomykhailivkę od północy, co otworzy drogę na kluczowy ukraiński hub logistyczny - Kurakhove, który zasila jednostki Wuhledaru. W samym Wuhledarze nie odnotowano większych zmian w ostatnim czasie.
Kierunek Południowoukraiński
Zaporoska linia frontu w ostatnich dwóch miesiącach pozostaje zasadniczo zamrożona. Największą zmianą jest odwrócenie trendu na osi Orichiv. Rosjanom udało się zmniejszyć wyłom pod Robotyne, gdzie Ukraińcy utracili część ciężko wywalczonych terenów.
Ukraińskie źródła donoszą, że Rosjanie kontynuują ataki „mięsa armatniego” pod Robotyne, ale w ostatnim czasie ich postępy są żadne, a straty olbrzymie. Podobne ataki kontynuowane są z kierunku Verbove.
Ani rosyjskie, ani ukraińskie źródła nie poinformowały o zmianach w pobliżu Nowofedoriwki i P'yatykhatky.
Kierunek Chersoń - Krym
Ukraińcy utrzymują przyczółki na lewej stronie Dniepru. Ten w Krynkach, w porównaniu do sytuacji sprzed dwóch miesięcy udało się Kijowowi nawet nieco powiększyć. Ale co do zasady szanse powiększenia tej obecności są mizerne. Ukraińcy próbowali przeć na południe od osady, ale zostali zatrzymani.
W sobotę 23 grudnia dowództwo ukraińskich sił powietrznych poinformowało, że Rosjanie stracili trzy samolotu Su-34. Nie jest jasne, jak do tego doszło, ale jest prawdopodobne, że Ukraińcy ściągnęli niektóre ze swoich baterii Patriot bliżej linii frontu i zaatakowali rosyjskie bombowce z dystansu. Nie jest również jasne, kto dostarczył dane celownicze, ale niektóre źródła sugerują, że to natowski AWACS pomógł Ukraińcom w tej udanej operacji.
Co więcej, w nocy 26 grudnia generał broni Mykoła Oleszczuk, dowódca ukraińskich sił powietrznych, potwierdził, że Ukraińcy przeprowadzili udany atak, który zniszczył na Krymie rosyjski duży okręt desantowy (LLS) Novocherkassk (klasy Ropucha, projekt 775). Około 02:30 ukraińskie samoloty wystrzeliły pociski manewrujące na Nowoczerkask, gdy ten znajdował się w porcie w Teodozji. Nie sprecyzowano, ile i jakiego rodzaju pocisków użyto. Sevastopol News poinformował później, że podczas ataku zginęło 74 marynarzy, a 27 zostało rannych. Eksplozje po ataku wykazały bardzo duży wybuch, co wskazuje, że statek przewoził amunicję. Rochan ocenia, że kolejne ataki tego typu na Krym są wysoce prawdopodobne w nadchodzących miesiącach.
---
Wracając do szerokiej perspektywy.
W piątek, 29 grudnia, Rosjanie przeprowadzili drugi co do wielkości atak rakietowy na Ukrainę. W sumie wystrzelili 158 pocisków, w tym drony Shahed 131/136, pociski obrony powietrznej, manewrujące, balistyczne i przeciwokrętowe. Dla porównania - pierwszego dnia wojny Rosjanie wystrzelili 160 pocisków. Ukraińska obrona przeciwlotnicza w znakomitej większości poradziła sobie z mniej wymagającymi celami (pociski manewrujące - cruise i Shehed). Jednocześnie nie przechwyciła żadnych Iskanderów ani rakiet balistycznych Kinzhal. Zginęło 39 osób.
Rosjanie uderzyli na Kijów, Charków, Dnipro, Odesę, Lwów i Zaporoże. Zniszczyli centrum handlowe i bloki mieszkalne, ale także obiekty obronne, niektóre były związane z produkcją rakiet i dronów. Jest zatem jasne, że Rosjanie dążyli przede wszystkim do ograniczenia ukraińskiej zdolności do przeprowadzania ataków rakietowych i dronów, zwłaszcza dalekiego zasięgu. Oprócz tego jasne jest, że Rosjanie kontynuują swoją kampanię terroru ludności cywilnej. Jedna z rosyjskich rakiet miała naruszyć przestrzeń powietrzną państwa NATO - Polski. Rakieta weszła w polską przestrzeń o godzinie 7.12 czasu lokalnego i opuściła ją po trzech minutach. Polskie i sojusznicze systemy śledziły trasę przelotu rakiety. Wieczorem tego samego dnia Polacy podnieśli swoje samoloty F-16 z uwagi na wzmożoną aktywność rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu.
W sobotę Rosjanie wstrzymali atak rakietowy, natomiast w odpowiedzi własny atak na Biełogoród wystosowali Ukraińcy. 20 osób zginęło, 100 zostało rannych. Wybuchy były słyszane także w Sewastopolu na Krymie.
W kolejnych dniach Rosjanie wznowili ataki. 31 grudnia wystrzelonych zostało 49 obiektów, 1 stycznia - 122, 2 stycznia - 130. Tylko te z 2 stycznia ostatnie spowodowały śmierć lub obrażenia 130 osób na całej Ukrainie. Ogółem Rosja użyła około 300 rakiet, i 200 dronów w ciągu 5 dni.
Ogółem trend, który się zarysowuje, jest jasny. Ukraińcy wykazują postawę defensywną na szerokości całego frontu. Rosjanie osiągają pewne taktyczne zdobycze, szczególnie w obwodzie donieckim, który jest teraz grawitacyjnym centrum działań wojennych - taki jest też cel rosyjskiego dowództwa politycznego. Niemniej ofensywna postawa Rosjan nie skutkuje żadnymi operacyjnymi, a tym bardziej strategicznymi, sukcesami.
Obecna sytuacja wojenna swoje źródło ma przede wszystkim w dwóch miejscach. Po pierwsze - w rosyjskiej przewadze w sile ludzkiej, która wzmacniana jest przez znacznie wyższą skłonność rosyjskiego dowództwa do utraty zasobów, przede wszystkim ludzkich. w trakcie zmasowanych ataków na ukraińskie pozycje.
Po drugie, w niedostatku amunicji artyleryjskiej u Ukraińców. W rejonie Bachmutu Rosjanie mają obecnie przewagę artyleryjską 4/5:1 nad Ukraińcami, podczas gdy latem stosunek ten wynosił 1:1. Jak pisze Rochan na podstawie własnych rozmów terenowych z listopada - ta zmiana w stosunku niekoniecznie wynika ze zwiększonej liczby rosyjskich ataków artyleryjskich. Od lata Ukraińcy wystrzelili mniej pocisków, ponieważ Zachód nie wywiązał się ze swoich obietnic i wcześniej uzgodnionych harmonogramów. W rezultacie Ukraińcy cierpią na głód pocisków oraz muszą oszczędzać amunicję na wypadek konieczności natychmiastowego zwiększenia szybkostrzelności.
Potwierdzają to słowa generała brygady Ołeksandra Tarnawskiego, dowódcy strategicznej grupy operacyjnej Tawrija (obwody zaporoski i chersoński), który w wywiadzie dla BBC Ukraina stwierdził, że sytuacja na froncie nie osiągnęła jeszcze impasu, ale przyznaje, że jest skomplikowana. Rosjanie zintensyfikowali swoje działania niemal na całej linii frontu. Strategicznym celem pozostaje wyeliminowanie ukraińskiej państwowości.
Ukraińcy szukają zatem odpowiedzi na wyzwania obecnego etapu wojny. Pierwszym jest intensyfikacja budowy fortyfikacji - co przyznaje sam Zelenski. Jak mówi, przede wszystkim w okolicy miast na wschodzie - a zatem najpewniej Avdiivki i Bachmutu, a także między Kupyanskiem i Łymanem. Niewątpliwie te regiony Kijów uznaje za najbardziej zagrożone.
Kolejną, tym razem znacznie trudniejszą, odpowiedzią jest masowa mobilizacja. Ten temat 17 grudnia poruszył szef ukraińskiego wywiadu - generał Kyrylo Budanov. Powiedział, że Ukraina nie obecnie ma alternatywy dla (masowej) mobilizacji. Niezależnie od skuteczności, dobrowolna rekrutacja nie zapewni liczby potrzebnej do zaspokojenia potrzeb sił zbrojnych. Budanov słusznie zauważył, że Ukraińcy, którzy chcieli lub byli gotowi do walki, dołączyli do sił zbrojnych lub innych organizacji (takich jak Gwardia Narodowa) w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od rosyjskiej inwazji na pełną skalę.
W ten sposób Budanov podkreślił dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, jeśli Kijów chce rozmieścić nowe siły na polu bitwy, potrzebuje masowej mobilizacji. Inne „akcje rekrutacyjne” będą niewystarczające. Po drugie, i być może ważniejsze, Budanov przyznał, że siły zbrojne znalazły się w ślepym zaułku, jeśli chodzi o dobrowolną rekrutację. Ukraińcy nie chcą iść na wojnę. Nie jest to nic nowego. Wysoki rangą oficer ukraińskiego wywiadu wojskowego, z którym Rochan rozmawiał w lipcu na Ukrainie, powiedział dokładnie to samo.
Wielu żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych walczy w wojnie od ponad roku. Są wyczerpani i otrzymują bardzo mało czasu wolnego z linii frontu. Wprowadzane są zmiany pozwalające na 30-dniowe urlopy, które można wykorzystać w ciągu roku. Mimo to Kijów powinien zacząć rozważać demobilizację części swoich sił, zwłaszcza że rośnie niezadowolenie wśród rodzin tych, którzy stale służą.
Masowa mobilizacja rozwiązałaby tę kwestię. Ale co ważniejsze, pozwoliłoby to Kijowowi na wycofanie niektórych najbardziej doświadczonych jednostek z linii frontu, zregenerowanie ich i przygotowanie do ofensywy w latach 2024/25. Ciągłe rozmieszczenie w pobliżu linii frontu w połączeniu z brakiem czasu na szkolenie było jednym z najczęściej podnoszonych zarzutów, jakie usłyszeliśmy na Ukrainie w listopadzie - przyznaje Rochan. Utworzenie ufortyfikowanych linii powinno również zmniejszyć gęstość sił potrzebnych do ochrony kluczowych obszarów, co oznacza, że jeszcze więcej personelu może trenować na tyłach, aby podnieść ich ogólną skuteczność bojową.
Odnosząc się do komentarzy Budanova, prezydent Zełenski powiedział we wtorek 19 grudnia, że Sztab Generalny chce zmobilizować 450 000-500 000 żołnierzy. Zełenski nazwał kwestię mobilizacji „delikatną” i kosztowną. Wyjaśnił, że mobilizacja w formacie sugerowanym przez Sztab Generalny kosztowałaby 13 mld USD. Zelensky chce również znać więcej szczegółów: „Co stanie się z milionową armią Ukrainy? Co stanie się z tymi ludźmi, którzy bronią naszego państwa od dwóch lat? Mamy kwestie rotacji i urlopów. To powinien być kompleksowy plan”.
Zełenski stoi przed bardzo trudnym wyborem. Z jednej strony, wielu młodych Ukraińców może zostać wcielonych do wojska, ale Zełenski ma nadzieję, że to pokolenie odbuduje kraj po wojnie. Z drugiej strony, jeśli Ukraina przegra wojnę, nie będzie czego odbudowywać, a młodzi Ukraińcy mogą masowo opuszczać kraj. Z punktu widzenia sił zbrojnych mobilizacja jest kluczowa, jeśli Ukraina chce podjąć próbę odzyskania utraconego terytorium. Czas również nie działa na ich korzyść. Im później się zmobilizują, tym mniej czasu będą mieli na szkolenie i tym mniej skuteczni będą żołnierze. Z drugiej strony oczekuje się, że rosyjskie siły zbrojne wzrosną, zwłaszcza ich elementy szturmowe. Natomiast obawy Putina dotyczące mobilizacji mogą dotyczyć niedoborów na rynku pracy.
O ile kwestia mobilizacji oraz budowy fortyfikacji pozostaje uzależniona od decyzji Ukraińców, Kijów ma znacznie mniejszy wpływ na braki amunicji artyleryjskiej. Ukraińcy szukają możliwości produkcji zachodniej amunicji na Ukrainie i wstępnie porozumieli się z dwoma amerykańskimi firmami w sprawie produkcji amunicji kalibru 155mm. Jednak jest to rozwiązanie odłożone w czasie, bowiem produkcja nie zacznie się wcześniej niż za dwa lata. Amunicja artyleryjska to zatem obszar pełnego uzależnienia Kijowa od woli i możliwości Zachodu - o tych kwestiach więcej mówiliśmy w naszych ostatnich raportach na temat sytuacji międzynarodowej.
Podsumowując, Rosjanie posiadają przewagę siły ognia i sprzętu. Będą kontynuować ataki naziemne w obwodzie donieckim, obszarze priorytetowym dla rosyjskiego dowództwa polityczno-wojskowego. Ukraińskich żołnierzy czekają bardzo trudne miesiące, ponieważ niewystarczająca liczba pocisków artyleryjskich i słabo rozwinięte fortyfikacje ograniczą ich potencjał obronny. Prawdopodobna jest dalsza utrata terenu, zwłaszcza wokół miejscowości Robotyne (w tym samej wioski).
Trudne decyzje stoją także przed ukraińskim dowództwem politycznym - w kwestii masowej mobilizacji. Pytanie tyczy się samego ukraińskiego społeczeństwa. Na ile jest ono skłonne podjąć ten wysiłek. Niewykluczone, że taka decyzja wpłynęłaby również na wyższą skłonność dostaw broni oraz amunicji z Zachodu, bowiem stanowiłby to silny argument dla orędowników dalszego wspierania Ukrainy, szczególnie w Stanach Zjednoczonych.